Sędziowie chcieli czegoś więcej - pierwsza część rozmowy z Aleksandrem Janasem, żużlowym sędzią kwalifikatorem

Zadaniem sędziów kwalifikatorów powołanych kilkanaście dni temu przez Główną Komisję Sportu Żużlowego ma być obserwacja arbitrów podczas spotkań na torach wszystkich lig. Tę funkcję pełnić mają cztery osoby, między innymi sędzia z Zielonej Góry Aleksander Janas. Portal SportoweFakty.pl postanowił dowiedzieć się nieco więcej na ten temat.

W tym artykule dowiesz się o:

Jakub Sobczak: Skąd w ogóle pomysł powołania funkcji kwalifikatora i na czym jego praca ma polegać?

Aleksander Janas: Sędziowie przez Główną Komisję Sportu Żużlowego są oceniani od zawsze. GKSŻ ma statutowy obowiązek oceniania pracy arbitrów. Są przecież różnej rangi zawody, na które sędziowie są odpowiednio wyznaczani. Wiadomo, że trudniejsze imprezy przypisywane są rozjemcom uważanym za lepszych, czyli takich, którzy potrafią podjąć decyzję w trudnych sytuacjach, którzy nie zmieniają swojego oblicza podczas nerwowych sytuacji. Hierarchia jest więc potrzebna i jest ona znana GKSŻ. Sędziowie od dawna domagali się jednak takiej oceny, która byłaby dla nich oczywista i jasna. Nie do końca było wiadomo wszystkim, na jakich zasadach Główna Komisja dobiera sędziów na różnej rangi zawody. Wiadomo, że obowiązuje hierarchia, którą GKSŻ ustaliła. Sędziowie chcieli czegoś więcej i w związku z tym Stowarzyszenie Sędziów Sportu Żużlowego było inicjatorem powołania kwalifikatorów. Od jakiegoś czasu trwają rozmowy w tej sprawie. Ciągnie się to już kilkanaście miesięcy. W rezultacie roboczy zespół członków tego stowarzyszenia wypracował zasady według których sędziowie chcieliby być dodatkowo oceniani. GKSŻ zgodziła się na taką koncepcję i zostało ustalone, że arbitrzy chcą, żeby ich pracę obserwowali byli sędziowie. Żeby nie był to ktoś spoza ich środowiska, tylko ktoś taki, kto ma doświadczenie w sędziowaniu. Głównej Komisji Sportu Żużlowego zostało zaproponowanych kilka nazwisk, z których GKSŻ zaakceptowała Aleksandra Janasa

i Marka Czerneckiego oraz dokooptowała dwie dodatkowe osoby, członków GKSŻ - Włodzimierza Kowalskiego i Ryszarda Głoda. I na tym się skończyło. To jest aktualny etap. Kiedy będą nominację i kiedy w takim kształcie zostanie to uruchomione, tego niestety nie wiem.

Jak to ma wyglądać? Sędziowie poddani zostaną obserwacji losowo, czy będzie to szczegółowo ustalony harmonogram?

- Zamierzenia GKSŻ na obecny sezon są takie, żeby każdy sędzia został poddany obserwacji i ocenie chociaż raz, co będzie dodatkową oceną ich pracy. Główna Komisja Sportu Żużlowego nie rezygnuje ze swoich ocen. Będą dalej oceniać pracę sędziów, ale dodatkowo dojdzie do średniej ocena kwalifikatora. Skąd ta ocena się weźmie? Zespół sędziów wypracował arkusz, który będzie wypełniany od przybycia sędziego na stadion, do zakończenia zawodów, jego postępowania będą skrupulatnie zanotowane. Jest szereg czynności, które sędzia musi wykonać i to wszystko jest brane pod uwagę. Nie zapominamy też o samym przebiegu zawodów, czyli decyzji na temat biegów, startów i tak dalej. Każdy wyścig będzie oceniony. Społeczność żużlowa będzie mogła się też z tym zaznajomić. Później będzie ustalone, w jakim stopniu oceny kwalifikatorów będą ważyły na obsadzaniu sędziów na zawody. Taka ocena jest potrzebna ponieważ kontrowersji jest dużo i nie zawsze sędzia ma rację, a z drugiej strony często zdarza się, że wbrew obiegowej opinii podejmuje dobrą decyzję. Dobrze by było, gdyby ktoś w jasny sposób to oceniał i powiedział sędziemu, co zrobił nie tak.

Słabe noty obserwatorów dla sędziów piłkarskich wiążą się z problemami z obsadą, a nawet ze spadkiem do niższej ligi. Czy tak samo ma być w żużlu?

- Oczywiście, że w pewnym sensie będzie się to z tym wiązało. Na żużlu zaczyna się tak: przed sezonem wszyscy sędziowie poddawani są weryfikacji przez GKSŻ. Weryfikacje przeprowadzane są co roku. Arbiter uzyskuje uprawnienia na cały sezon - ma więc uprawnienia do sędziowania, ale nie oznacza to, że przez cały czas jest wyznaczany. Na początku roku robiona jest obsada z niewielkim wyprzedzeniem, tzn. 2 lub 3 kolejki ligowe, jeśli podczas wyznaczonych meczów do sędziego nie ma zastrzeżeń, to oczywiście może liczyć na kolejne wyznaczenia, jeżeli natomiast podpadnie, wówczas musi sobie zdać sprawę z tego, że może nie być uwzględniany w kolejnych meczach, pomimo że jest powiedzmy sędzią ekstraligowym, to może tej Ekstraligi nie dostać. Jeśli więc spływają negatywne opinie na jego temat, albo słupek z ocen wyrośnie mu mniej okazały niż koledze z niższej ligi to jest już kwestia dogadania się pomiędzy GKSŻ a Ekstraligą. Wtedy może dojść do cofnięcia rekomendacji dla takiej osoby. Niekoniecznie musi się tak stać, ale na pewno są takie możliwości. Pomysł oceniania sędziów spotkał się z aprobatą wszystkich od Głównej Komisji, poprzez samych rozjemców, na kibicach obserwujących zawody skończywszy. Wszyscy chcą, żeby wskazania sędziów były jak najmniej kontrowersyjne, a jak najbardziej sprawiedliwe, rzetelne.

Ekstraligę sędziuję pięciu arbitrów. To panowie Leszek Demski, Artur Kuśnierz, Piotr Lis, Jerzy Najwer oraz Wojciech Grodzki. W każdej kolejce są cztery mecze. Sędziów jest tak mało, że w hipotetycznej sytuacji słabego występu któregoś z nich, niespecjalnie dałoby się któregoś zawiesić..

- W takiej sytuacji na pewno dałoby się słyszeć głosy o źle posędziowanym meczu, na przykład protesty. Do tego dojdzie ocena kwalifikatora, o ile oczywiście na danym meczu był. Jeśli był, to decydenci na pewno wezmą jego opinię pod uwagę. Kwalifikatorem będzie sędzia z doświadczeniem. W takiej sytuacji powinno być wszczęte postępowanie, które doprowadziłoby do tego, że nastąpi wymiana tego sędziego z najlepszej grupy na innego. W tej drugiej grupie niekoniecznie są słabsi arbitrzy. Po prostu wybrana jest akurat w tym roku ta piątka, którą zaakceptowała Ekstraliga, w ubiegłym roku w grupie sędziów ekstraligowych były jeszcze inne nazwiska. Oczywiście wszystkie decyzje dotyczące sędziowanie ekstraligi podejmuje Ekstraliga, ale rekomendacje sędziów pochodzą z GKSŻ.

Na czym polega ustalanie, który arbiter sędziuje daną ligę?

- Tak samo jak pan, pytają sędziowie. Na czym to polega? Dlaczego wyżej ceniony jest tamten sędzia, a nie ten? Oni sami tego nie wiedzą. Jeśli więc będą mieli napisane czarno na białym oceny i zaraz po zawodach będą mogli się skontaktować z kwalifikatorem, to będą wiedzieli, w jakim miejscu są i nie będzie pretensji do nikogo. Teraz jest tak, że Ekstraliga Żużlowa, która rządzi rozgrywkami w najwyższej klasie rozgrywkowej, występuje do GKSŻ prosząc o wskazanie grupy sędziów do sędziowania zmagań o tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Główna Komisja wyznacza jej zdaniem najbardziej odpowiednią grupę, a Ekstraliga z tej grupy wybiera pięciu.

Sędziowie mają jakieś szkolenia, czy wykłady?

- Co rok odbywa się weryfikacja. Od dawien dawna przed sezonem zawsze było szkolenie sędziów. Z grubsza polega ono na tym, że omawiane są zawody, w których coś się działo i jest co analizować, a ponadto podsumowuje się cały sezon i zmiany regulaminowe. Poruszane są też różne przykłady wydarzeń, do których może dojść w nowym roku, a więc wszystko co mogłoby się zdarzyć i co niosą ze sobą zmiany regulaminowe jest wyjaśniane na takim seminarium. Później sędziowie są poddawani testowi. Najczęściej przygotowuje go członek GKSŻ odpowiedzialny za sprawy sędziów. Sędziowie go wypełniają i mają określony pułap procentowy, który muszą osiągnąć, żeby zaliczyć. Kilka błędnych odpowiedzi sprawia, że sędzia nie zostaje zweryfikowany pozytywnie i wtedy indywidualnie musi ustalić co dalej. Dostaje czas, żeby nadrobić swoje luki i podchodzi ponownie do podobnego testu w późniejszym terminie. Nieraz dochodzi do spotkań w trakcie sezonu mających na celu omówienie tego, co było, żeby nie dublować ewentualnych błędów. Czasami są tak skonstruowane punkty regulaminu, że można je różnie interpretować. Jeden rozumie to inaczej niż drugi. Takie rzeczy też nieraz się zdarzają i są one wyjaśniane tak, żeby interpretacja była jednoznaczna. Na zakończenie sezonu też dochodzi do spotkań. Sędziowie zapraszają osoby, z którymi, jak uważają, warto porozmawiać. W ubiegłym roku była to grupa redaktorów telewizyjnych. Jednym ze statutowych postanowień Stowarzyszenia Sędziów Sportu Żużlowego jest doszkalanie. Przygotowują więc sobie różne filmy, które służą tym właśnie celom. Dyskutują nad tym, czy podjęta w danym przypadku decyzja była właściwa, czy nie. Według podobnego schematu weryfikacje sędziów prowadzone są od wielu lat, ale w ostatnich latach mamy przecież zawody żużlowe coraz dynamiczniejsze, rangi rozgrywanych meczów również rosną, na zawody przychodzi coraz więcej kibiców i nierzadko mecze są transmitowane przez TV, dlatego też sędziowie również powinni być dodatkowo weryfikowani z uwzględnieniem ich cech charakteru takich jak odporność na pracę w trudnych warunkach, odwagę w podejmowaniu decyzji, kreatywność, a kontrowersji będzie mniej.

Sędziów żużlowych od piłkarskich różni między innymi to, że mają dostęp do powtórki video. Nie zawsze jednak z tego dobrodziejstwa korzystają...

- Czasami takiej możliwości nie ma, ale zawsze jednak gdy na zawodach jest telewizja i zawody są rejestrowane, sędziowie mogą podejść do stanowiska z monitorem i obejrzeć to, na co chcieliby popatrzeć jeszcze raz. Jeśli jest więc monitor i możliwość obejrzenia obrazu w dobrej jakości i przy odpowiednim ujęciu, to sędzia, jeśli wyraża taką wolę, może iść zobaczyć. Jeżeli natomiast jest przekonany, że podejmuje właściwą decyzję, to nie ma takiego obowiązku. Nikt mu tego nie nakazuje. Niemniej jednak uważam, że w dobrym tonie jest pójść zobaczyć, żeby utwierdzić się w przekonaniu co do słuszności - lub jej braku - swojej decyzji.

Dość często swego czasu poruszany był problem lotnych startów. Zwłaszcza telewizyjni komentatorzy mieli na ten temat sporo do powiedzenia.

- Start powinien być równy i sędzia powinien dążyć do tego, żeby zawodnicy wyruszyli równocześnie. Wtedy każdy ma takie same szanse. Nie jest z tym łatwo. Nie wygląda to tak, że wejdzie się na wieżyczkę i wciska się guzik. Zawodnicy są w napięciu pod taśmą i każdy chce jak najbardziej wykorzystać swój spryt i doświadczenie, żeby najszybciej wyruszyć. Sędzia ma za zadanie uchwycić taki moment, w którym będą stali nieruchomo. Musi ponadto wymagać takich działań u kierownika startu, żeby żużlowcy byli dobrze ustawieni, bo złe pozycje startowe mogą prowadzić później do kolizji. We współpracy z kierownikiem startu, którą powinno się ułożyć przed zawodami, sędzia musi doprowadzić do takiego startu, który jest równy dla wszystkich zawodników. A co jeśli żużlowiec ucieknie spod taśmy? Moim zdaniem przypadkami nie należy wygrywać. Kiedyś widziałem taką sytuację, że zawodnikowi pękła linka i wygrał bieg. Stał na starcie, linka sprzęgła mu pękła i zwyczajnie odjechał. Potem nie mógł się zatrzymać, bo nie miał sprzęgła (śmiech). Zadaniem sędziego jest więc to, żeby wszyscy czterej wyjechali razem, a takie przypadki, które powodują jakąś niesprawiedliwość na torze powinny być eliminowane.

Komentarze (0)