Dariusz Śledź dla SportoweFakty.pl: Jak zawsze - jedziemy po zwycięstwo

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W najbliższą niedzielę Marma Hadykówka Rzeszów, w wyjazdowym pojedynku, stanie w szranki z GTŻ-em Grudziądz. Przed rzeszowianami stoi nie lada zadanie, jednak trener "Żurawi" zapowiada końcową victorię. Jak będzie w rzeczywistości?

- Na pewno mecz będzie bardzo trudny, jednak jak zawsze - jedziemy po zwycięstwo. Przecież istota sportu właśnie na tym polega, by stawiać przed sobą wysokie cele - stwierdza trener Marmy Hadykówki, Dariusz Śledź.

- Grudziądzanie będą dysponować atutem własnego toru, który jest specyficzny, jednakże nie możemy na to tak patrzeć. Każdy zespół jest groźny, szczególnie u siebie. Czujemy respekt przed przeciwnikiem, ale się nie boimy. Owszem, GTŻ to bardzo dobra drużyna, lecz my także mamy silną kadrę, która potwierdziła to już w tym sezonie. Wierzę, że potwierdzi to również w najbliższą niedzielę - zapowiada coach "Żurawi".

W miniony czwartek odbyły się półfinały IMP, w których startowała dwójka rzeszowian - Maciej Kuciapa i Dawid Lampart. Awansować udało się tylko temu pierwszemu, zaś młodzieżowiec Marmy Hadykówki po dwóch biegach wycofał się z zawodów. - Dawid odczuwa jeszcze skutki kontuzji, przecież nie tak dawno przechodził operację uszkodzonego obojczyka. Nie czuł się najlepiej, swoje dołożyła pogoda, gdyż było bardzo gorąco. Trzeba pamiętać, że ta kontuzja jest jeszcze świeża - mówi szkoleniowiec ekipy ze stolicy Podkarpacia.

W Rzeszowie niektórzy narzekają na jazdę Lee Richardsona, który już długi czas nie może dogadać się ze sprzętem. - Lee sobie poradzi, o to jestem spokojny. On cały czas szuka przyczyny, gdyż dobrze wie, że coś jest nie tak - broni Brytyjczyka Śledź. - Gdyby wiedział co, to na pewno kłopoty ze sprzętem miałby już za sobą. Zresztą takie zarzuty mnie po prostu dziwią - nie zawalił żadnego meczu, może dwa razy pojechał troszkę słabiej, ale cały czas jest w czołówce zawodników I ligi. Może po prostu za wiele od niego się wymaga? Żużlowcy to tylko ludzie... - kończy popularny "Rybka".

Źródło artykułu: