Dariusz Śledź (trener Marmy Hadykówki Rzeszów): Bardzo ważne zwycięstwo, na trudnym terenie. Cieszymy się z trzech punktów, ale przed nami jeszcze daleka droga. Cała drużyna zasłużyła na wielkie słowa uznania. Tor był taki, jakiego się spodziewaliśmy i na jakim trenowaliśmy. Wyciągnęliśmy wnioski z przegranej w Grudziądzu, która nas trochę zabolała.
Rafał Okoniewski (Marma Hadykówka Rzeszów): Osiągnęliśmy dobry wynik, to zwycięstwo jest bardzo ważne. Jednak muszę przyznać, że łatwo nie było. Gospodarze mają silny zespół. Pomimo opadów tor był bardzo twardy, ale równy dla wszystkich. Mi jeździło się na nim bardzo dobrze.
Maciej Kuciapa (Marma Hadykówka Rzeszów): Jestem niezwykle szczęśliwy ze zwycięstwa zespołu, tym bardziej, że sam też w końcu pojechałem na dobrym poziomie. Ostatnio na wyjazdach zupełnie mi nie szło. Przed meczem w Gnieźnie trenowaliśmy na twardym torze. Opłaciło się. Zdobyliśmy komplet punktów i do domu wracamy w bardzo dobrych nastrojach.
Lee Richardson (Marma Hadykówka Rzeszów): To było trudne spotkanie. Na gnieźnieńskim torze ostatni raz jeździłem może dziesięć lat temu, jeśli nie więcej... Stąd też musiało minąć kilka wyścigów, zanim się odpowiednio dopasowałem. Drużyna osiągnęła fantastyczny rezultat. Ja i moi koledzy jesteśmy bardzo szczęśliwi. Wiem, że powinienem zdobyć więcej punktów, ale miałem dziś ciężki dzień.
Leon Kujawski (trener Startu Gniezno): Wydaje mi się, że to nie my byliśmy słabsi, ale po prostu rywale postawili nam dziś poprzeczkę bardzo wysoko, za wysoko i wygrali. Byli lepsi, czego im gratuluję. Zupełnie niepotrzebnie straciliśmy kilka punktów, które okazały się być decydujące. Sezon jeszcze się nie kończy, przyjdzie czas na rewanż w rundzie finałowej. Jest jeszcze kilka meczów do wygrania, na pewno nie składamy broni.
Peter Ljung (Start Gniezno): Nie wiem, co się stało... W pierwszym biegu startowałem na nowym motocyklu i nie poszło mi dobrze. W kolejnym użyłem innego i przyjechałem pierwszy. Naprawdę nie wiem, co się stało... Miałem dziś zły dzień i wszystko szło nie tak, jak powinno. (Marma Hadykówka) Rzeszów to bardzo silna drużyna. Łatwo traci się punkty, kiedy każdy zawodnik w przeciwnym zespole spisuje się dobrze. Przegraliśmy. Czasem zdarza się ten pierwszy raz. Nam przytrafił się dziś...
Mirosław Jabłoński (Start Gniezno): Wolałbym zamienić mój dorobek punktowy na mniejszy, byleby tylko zespół wygrał. Nie ma we mnie dzisiaj radości z powodu mojego występu, wolałbym naprawdę zdobyć mniej punktów, ale wygrać całe spotkanie. Użyłem silnika, który na tym torze nie powinien być w ogóle odpalony, a spisał się świetnie. Zagrałem va banque i to się opłaciło.
Adrian Gomólski (Start Gniezno): Szkoda tej porażki... Spokojnie mogliśmy dzisiaj wygrać, ale niestety popełniliśmy więcej błędów niż rywale. Starałem się, walczyłem. Nie było tragedii, ale mogło być dużo lepiej. W drugim moim biegu nie zrozumiałem się z Krzyśkiem, nie widziałem go. Przecież to nie jest tak, że zrobiłem to specjalnie. Z kolei w ostatnim biegu widziałem, że czekał na mnie, blokował Lee (Richardsona). Niestety, miałem za dużą stratę, żeby zaatakować. Przy upadku dostałem w bark motocyklem, nie mogę ruszać ręką.
Kacper Gomólski (Start Gniezno): Porażka boli, nie myślałem, że będzie aż tak ciężko. Dzisiaj startowałem na innym motocyklu. Najlepszy silnik straciłem w Gorican, drugi motocykl nie nadawał się do jazdy. Ze swojej postawy jestem umiarkowanie zadowolony, mogło być lepiej. Szkoda tego zera, gdzie źle wystartowałem. Jeśli chodzi o mój upadek, to mógł mnie wykluczyć, a ja nie mógłbym mieć o to pretensji.
Linus Sundstroem (Start Gniezno): Poprzedni mój występ na gnieźnieńskim torze był lepszy. Trenowałem przed dzisiejszymi zawodami i straciłem najlepszy silnik. W każdym biegu startowałem na innym motocyklu. Nie mogę być zadowolony z rezultatu, jaki osiągnąłem.
Współpraca: Szymon Kaczmarek i Wojciech Prusakiewicz (start.gniezno.pl)