Jeszcze rok temu Rune Holta zastanawiał się, czy kontynuować swoje starty w cyklu Grand Prix. Teraz jest w życiowej formie i walczy nawet o jeden z medali klasyfikacji generalnej. Po zwycięstwie w Malilli umocnił się w czołówce i zrobił milowy krok do pozostania w cyklu na kolejny sezon. - Faktycznie, jakiś czas temu rozważałem możliwość rezygnacji z występów w Grand Prix. Na szczęście zdecydowałem się nadal ścigać w tym gronie i nie żałuję decyzji. Jestem szczęśliwy, że mogę jeździć w Grand Prix i wygrywać. Mam nadzieję, że może pewnego dnia znajdę się na podium klasyfikacji generalnej całego cyklu. Byłoby to piękne ukoronowanie mojej kariery - mówił szczęśliwy Norweg z polskim paszportem.
Zwycięstwo w Szwecji, na torze Dackarny Malilla, gdzie na co dzień startuje Holta miało dla niego szczególny smak. - To był piękny wieczór na moim domowym torze z Elitserien. Cieszę się, że właśnie na obiekcie, na którym ścigam się na co dzień w Szwecji w barwach Dackarny osiągnąłem tak duży sukces. Przy okazji dziękuję serdecznie ludziom z mojego szwedzkiego klubu za perfekcyjne przygotowanie toru. Wykonali oni naprawdę kawał dobrej roboty. I nie mówię tego dlatego, że wygrałem na tym torze. Chyba każdy z uczestników cyklu potwierdzi, że tor był świetny, a przede wszystkim równy dla wszystkich. Nie było loterii z polami startowymi. Można było się ścigać różnymi ścieżkami. Przypuszczam, że kibicom również podobało się to widowisko - oceniał zawody ich zwycięzca.
Rune Holta po raz drugi w karierze wygrał turniej Grand Prix i po raz drugi uczynił to w Szwecji, triumfując po dwóch latach od zwycięstwa w Geteborgu, tym razem na stadionie w Malilli. - Zawsze powtarzałem, że w Szwecji jeździ mi się wyśmienicie. Lubię tutejsze tory, które naprawdę mi pasują. Dobrze punktuję w Elitserien, ale faktycznie trudno porównać występy ligowe z dwoma triumfami w cyklu Grand Prix, które dane mi było święcić na szwedzkiej ziemi. Każdy zawodnik ma tory, które lubi, ale także te, za którymi nie przepada. Ja mogę potwierdzić, że świetnie czuję się na szwedzkich obiektach - powiedział Holta.
Norweg z polskim paszportem w trakcie swojej już długiej przecież kariery największe sukcesy święcił w reprezentacją Polski w Drużynowym Pucharze Świata. Indywidualnie wielkich osiągnięć nie miał. Balansował na pograniczu wypadnięcia z cyklu Grand Prix, tym większe zaskoczenie, że Holta w tym sezonie wdarł się przebojem do światowej czołówki. Jak sam zainteresowany tłumaczy ten postęp? - Myślę, że tegoroczne wyniki to efekt doświadczenia, które zbierałem przez lata startując na różnych torach w całej Europie. Cieszę się, że to wszystko teraz procentuje i zaliczam się do światowej czołówki. Czuję się świetnie, można powiedzieć, że praktycznie na nowo narodziłem się w tym roku w cyklu Grand Prix. Chciałbym jednak podkreślić, że te wyniki to nie tylko efekt mojej lepszej jazdy, ale pracy całego teamu. Potrafimy już lepiej "czytać" różne tory, dobierać odpowiednie ustawienia na poszczególne obiekty. Myślę, że zarówno moja jazda jak i przygotowanie sprzętowe procentuje na tak dobry wynik w tym roku - zakończył zwycięzca Grand Prix Skandynawii.
Z Malilli
Maciej Kmiecik