Sławomir Pyszny: Chciałbym punktować na takim poziomie

W pierwszym meczu rundy finałowej o utrzymanie się w pierwszej lidze RKM ROW Rybnik pokonał przed własną publicznością PSŻ Lechma Poznań. Jednym z cichych bohaterów spotkania był Sławomir Pyszny, junior Rekinów. Pyszny, który zastąpił w składzie Duńczyka Nicolaia Klindta, w pełni odwdzięczył się za zaufanie managera Dariusza Momota.

Sławomir Pyszny pojawił się w składzie pod numerem 12, jako partner Daniela Nermarka. Jak się później okazało, właśnie ta para była najskuteczniejsza w ekipie RKM ROW Rybnik, a młody rybniczanin ceni sobie współpracę na torze ze szwedzkim liderem Rekinów. - Przed zawodami rozmawiałem z Danielem i ustaliliśmy, że gdy pojedziemy obok siebie na 5:1 czy 3:3 to będzie na mnie patrzył - mówi Pyszny. - Tak właśnie zrobił w naszym trzecim wspólnym starcie, "Kidy" wypuścił mnie przed siebie, a on skutecznie zajął się blokowaniem z tyłu rywali.

Właśnie po biegu numer 10., kiedy to Pyszny z Nermarkiem dowieźli do mety cenne punkty, rybniczanie zdołali odskoczyć na 35:25, co po niemrawym początku spotkania, uspokoiło nieco sytuację. Kolejny kapitalny występ Pyszny zaliczył w biegu 13., kiedy to przywiózł do mety 5 punktów wspólnie z innym zagranicznym zawodnikiem Rekinów Joonasem Kylmaekorpim.

W całym pojedynku ze Skorpionami młodzieżowiec RKM ROW Rybnik, który tego dnia startował pod numerem "seniorskim", uzbierał na swoim koncie 7 punktów i bonus dokładając tym samym swoją dużą cegiełkę do wygranej. - Ogólnie niezłe zawody, tylko początek miałem troszeczkę słabszy, co wynikało z lekkiego niedopasowania się do nawierzchni. Tor, jak praktycznie co zawody w Rybniku, był po opadach deszczu. Miałem więc w dwóch pierwszych swoich startach problemy. Później zmieniłem ustawienia w sprzęcie, co było powodem tego sukcesu. Do pełni szczęścia zabrakło udanego biegu 14., w którym nie zdołałem założyć się na Kościucha - ocenia wychowanek rybnickiego klubu.

Po niezłym występie Sławomira Pysznego przeciwko Lotosowi Gdańsk, teraz przyszedł jeszcze lepszy w meczu przeciwko PSŻ Lechma Poznań

Dobrym wynikiem Pyszny wypełnił lukę powstałą po nieobecności Nicolaia Klindta. Duńczyk dotychczas nie zgodził się na obniżenie stawek za zdobyte punkty i dlatego nie pojawił się na torze w rywalizacji przeciwko Skorpionom. Z jego absencji skorzystał właśnie Pyszny, który w pełni wykorzystał swoją szansę i z olbrzymim optymizmem patrzy na końcówkę sezonu. - Myślę, że były to dla mnie udane zawody i chciałbym punktować na takim poziomie już do końca sezonu, a może i nawet lepiej, bo wiem, że mnie na to stać - kończy rybnicki junior.

Po spotkaniu zadowolenia nie krył manager rybnickiej drużyny Dariusz Momot, który jak sam powiedział, w końcu miał do dyspozycji drużynę, a nie dwóch zawodników. - Dzisiaj pojechał zespół. Każdy pojechał i to jest najważniejsze, bo dało efekt i wygraną - podsumował mecz Momot.

Komentarze (0)