Czesław Czernicki (trener Caelum Stali Gorzów): Stąpam twardo po torze i miałem świadomość, że po dobrym meczu w Zielonej Górze, będziemy w stanie dobrze pojechać u siebie. Mogę jeszcze dojść do siebie, bo ból jest naprawdę wielki. Do końca wierzyłem, że oba nasze zespoły do końca będą w pierwszej czwórce. Byliśmy dziś słabsi, a zwycięzcy, którym gratuluje, byli drużyną. Dziękuję wszystkim za ten krótki, ale dobry sezon, bo ten mecz był pierwszym jaki przegraliśmy w Gorzowie. Mam świadomość jaką rolę w drużynie odgrywa Nicki Pedersen i ile zdobywał punktów. Liczyłem bardziej na Tomka Gapińskiego i Mateja Zagara.
Piotr Żyto (trener Falubazu Zielona Góra): Mam już bilans 6:2 z Gorzowem (śmiech). Mecz na pewno był widowiskowy. Jak mówiłem przed meczem, przyjechaliśmy tu wygrać, a nie bronić tej przewagi. Wszyscy moi zawodnicy spisali się znakomicie. Trudno kogoś tutaj wyróżnić, jedynie Piotr Protasiewicz zdobył trochę więcej punktów. Bardzo zmobilizowaliśmy się na ten mecz. Tydzień temu wygraliśmy czterema, a Gorzów cieszył się jakby wygrał ten mecz. Byłem zaskoczony postawą Davida Ruuda, ale po dwóch biegach armata się skończyła i nie miał kto bronić tutaj honoru. Dobrze jechali jedynie Tomek Gollob i Przemek Pawlicki i z tego się cieszę najbardziej.
Andrzej Huszcza (drugi trener Falubazu Zielona Góra): Nieprawdą jest, że derby rządzą się swoimi prawami. Gorzów się cieszył, że nasza wygrana czterema punktami to ich zwycięstwo. Nie ma meczów do jednej bramki, bo wszyscy jadą o każdy punkt. Gdyby jechał Pedersen, na pewno byłoby inaczej, bo ta zamiana trochę im nie wyszła. Uznanie należy się całej naszej drużynie. Nikt nie pojechał słabiej, zrobił po prostu mniej punktów.
Tomasz Gollob (Caelum Stal Gorzów): Jedziemy bez Nickiego i jesteśmy osłabieni. Broniliśmy się godnie. Dzisiaj jechałem na sto procent i jestem zadowolony. Swój plan wykonałem w stu procentach. To było super widowisko, z Nickim na pewno byłoby jeszcze lepsze. Niestety lepiej pojechać już nie mogę. Siedemnaście punktów w Zielonej Górze, teraz osiemnaście. Mógłbym jechać piętnaście wyścigów, ale tutaj każdy musi coś od siebie dołożyć.
Rafał Dobrucki (Falubaz Zielona Góra): Myślę, że Gorzów przegrał dlatego, że jechał u siebie. Mieli za dużo presji i ciśnienia, a chodzi o to żeby to ciśnienie było, ale prawidłowe. Podobnie jak w zeszłym roku i teraz punktuje u nas cała drużyna. Nie chcę mówić po raz kolejny o tym czy to wina toru jak ktoś przegra u siebie. Taki jest żużel, raz ktoś wygrywa, by zaraz przegrać z dużą stratą. Liczy się po prostu dyspozycja danego dnia. Byliśmy drużyną, a przed meczem bardzo się mobilizowaliśmy i dużo pracowaliśmy przy sprzęcie.
Tomasz Gapiński (Caelum Stal Gorzów): Było fatalnie. Moja słaba postawa przyczyniła się do naszej przegranej. Brak mi słów, bo wiem, że zawaliłem. Zawsze gdy tu wyjeżdżałem, ten motocykl na którym dzisiaj jechałem bardzo mi pasował, a dzisiaj nie za bardzo. Dopiero na trzecim motorze szło mi jako tako. Nie mamy żadnej wymówki. Nie rozmawialiśmy z prezesem, ale na pewno będą grube rozmowy.
Patryk Dudek (Falubaz Zielona Góra): Pojechałem bardzo dobrze, poza tym ostatnim biegiem, dzięki czemu dołożyłem sporą cegiełkę do zwycięstwa. Nawierzchnia z początku była pod koło i liczyły się starty, ale ten tor sam w sobie jest do walki. Start to jednak połowa sukcesu, ale my sporo punktów potraciliśmy na pierwszym łuku.
Przemysław Pawlicki (Caelum Stal Gorzów): Wszyscy dawali z siebie wszystko, ale niestety nie wszystkim szło. Zielona Góra była po prostu lepsza. Nie ma się co oglądać na innych, nie mamy szans na awans. System play-off jest niesprawiedliwy, bo wszystko zaczyna się od nowa.