Patryk Dudek: Coraz bardziej napinam się na pierwsze biegi

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kolejny udany występ w barwach Falubazu zaliczył w środę Patryk Dudek. Zielonogórzanin zdobył siedem punktów, a jego zespół pokonał na własnym torze Betard WTS Wrocław 46:38. "Duzers" opowiedział o tym meczu oraz o występie w finale Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów.

- Zdobyłem siedem punktów, uważam, że to całkiem niezły wynik. Mogło być trochę lepiej, ale cieszę się z tego, co udało się zrobić. Jeśli chodzi o tor, to miotało mnie już w drugim moim zwycięskim biegu i wiedziałem, że będzie ze mną ciężko. Cieszę się, że udało mi się dotrwać do końca zawodów i cało objechałem ten mecz - powiedział po półfinale z Betardem WTS-em Patryk Dudek.

Zielonogórzanin nie był zachwycony jakością środowego widowiska. - Wydaje mi się, że to były raczej mało emocjonujące zawody. Decydował start i jazda przy krawężniku. Naprawdę ciężko było kogoś minąć. Przed meczem towarzyszyła mi duża presja. Nie wiem czemu, ale coraz bardziej napinam się na te pierwsze biegi, które udaje mi się wygrywać. W tym sezonie chciałbym do końca przyjeżdżać w nich na pierwszych miejscach. Cały czas startuję. Niedawno wróciłem z Anglli, we wtorek byłem w Pradze. W środę miałem ligę polską, a w czwartek czeka mnie start w Szwecji. Staram się z luzem podchodzić z zawodów na zawody - stwierdził "Duzers".

W niedzielę Falubaz wybiera się do Wrocławia. Patryk drugi raz w życiu pojedzie na przebudowanym owalu Stadionu Olimpijskiego. - Tylko raz miałem okazję ścigać się na tym torze. W rundzie zasadniczej pojechałem tam całkiem dobre zawody, mimo dość dużej ilości błędów. Myślę, że teraz nie będę już ich popełniał i będę starał się utrzymać te punkty, które będę wiózł od początku - przyznał 18-latek.

W ubiegłą niedzielę Dudek wraz z reprezentacją Polski zajął trzecie miejsce w finale Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów w brytyjskim Rye House. - Szału nie było. Raz się wygrywa, a raz się przegrywa. Wydaje mi się, że te moje błędy były spowodowane jakąś presją. Rzadko widzi się zawodnika jadącego na pierwszej pozycji, który się wywraca. Mi to się zdarzyło. Dość mocno się wtedy poturbowałem. W kolejnym biegu zostałem moim zdaniem niesłusznie wykluczony, bo do wejścia w łuk jechaliśmy równo w czterech. Można powiedzieć, że było domino, zabrakło dla mnie miejsca i znowu "zasadziłem". Niestety, wykluczono mnie - relacjonował.

Wychowanek klubu spod znaku Myszki Miki podkreślił, że brązowy medal nie był szczytem marzeń biało - czerwonych. - Byliśmy troszeczkę zawiedzeni. Nie wiem, jakby było, gdybym jechał do końca. Na pewno te początkowe taśmy nas wybiły z równowagi. Później te wykluczenia i wyszło, jak wyszło - zakończył Patryk Dudek.

Źródło artykułu: