Grzegorz Wysocki: Jak skomentujesz swój występ w Pucharze Burmistrza rozgrywanym na torze w Rawiczu?
Rafał Okoniewski: Fajna impreza. Jak mi termin tylko pasuje, to jestem co roku. Dzisiaj zawody potraktowałem jako dobry, fajny trening, gdyż cały tydzień nie siedziałem na motocyklu po meczu ligowym. Jak był zaplanowany trening, to padało i nie było szansy do jazdy. Dzisiaj pojeździłem sobie i cieszę się, że pokręciłem na tym torze kilka kółek. Fajny trening przed spotkaniem ligowym.
Drużyna w której startujesz jest głównym kandydatem do awansu do Speedway Ekstraligi. Czy spoczywa na was jakaś dodatkowa presja?
- Nie, gdyż od początku wiemy o co jedziemy. Byliśmy już grubo pod kreską, jak przegraliśmy mecz z Gdańskiem na własnym terenie. Jednak odrobiliśmy te straty i jesteśmy z przodu tabeli. Myślę, że cel zakładany przed sezonem w końcu osiągniemy i tego bym sobie życzył i mojej drużynie.
Jaka atmosfera panuje w rzeszowskim klubie?
- Atmosfera od początku roku jest bardzo fajna i nie ma co narzekać. Myślę, że jest to dobry klub i w miarę jest wszystko poukładane. Jest wynik i nie było jakiś totalnych porażek, a to z pewnością cieszy.
Wielkim krokami zbliża się koniec sezonu. Jaki był to sezon w wykonaniu Rafała Okoniewskiego?
- Myślę, że dobry. Przede wszystkim miałem jazdę i z tego jestem bardzo zadowolony. Jeździłem praktycznie we wszystkich meczach ligowych w Polsce. W Szwecji opuściłem tylko początek, kiedy miałem kontuzję, to nie pojechałem na bodajże dwa spotkania, a tak to jeżdżę na wszystkie. Ilość startów przede wszystkim zrobiła swoje, bo startuje też w Niemczech i na Ukrainie. Myślę, że jest to nie najgorszy sezon.
Jesteś zainteresowany startami w Marmie Hadykówce w przyszłym sezonie?
- Ja myślę, że nie mam nic przeciwko. Jest to na pewno troszeczkę daleko i myślę, że czas pokaże jak będzie. Nie chcę na razie wybiegać i myśleć o następnym sezonie. Jest jeszcze kilka spotkań do odjechania i chciałbym się skupić na tym, aby je dobrze odjechać. Miejmy nadzieję, że mi się to uda.
Mieszkasz bardzo daleko od Rzeszowa, nie jest to dla ciebie zbyt uciążliwe?
- Tak jak powiedziałem wcześniej. Jest to na pewno uciążliwe, bo po meczu ligowym w Rzeszowie trzeba jechać do Szwecji, a jest to spora odległość. Trzeba jeszcze pamiętać o tym, żeby przygotować motocykle. Jest niezła, można powiedzieć "orka", ale ogarniam to i daję radę. Wspólnie z mechanikiem dajemy radę i godzimy te wyjazdy.
Ostatnio głośno się mówi o zmianie regulaminu w sporcie żużlowym. Jak się na to zaopatrujesz?
- Ja myślę, że nie ma co tego komentować. Zostawię to bez komentarza.
Krzysztof Cegielski powiedział, że jest to powrót do socjalizmu…
- No i chyba ma rację. Nie miałem komentować, ale powiem jedno zdanie. Działacze chyba nie wiedzą albo nie mają swoich zawodników. Wszyscy są na kontraktach zawodowych i chyba nie wiedzą co ile kosztuje. Takie jest moje zdanie. Z tego co tam czytałem, to chociażby czterysta złotych w drugiej lidze, czy osiemset w pierwszej, to są chore pieniądze. Wiadomo, że trzeba się przygotować tak samo. Części przecież kosztują tyle samo co w ekstralidze, pierwszej, czy nawet jakby się jeździło w piątej lidze to jest taka sama cena. Myślę, że działacze przemyślą sprawę i to nie wejdzie, bo jeżeli wejdzie, to myślę, że dużo zawodników skończy karierę i zajmie się czymś innym.
Ale to chyba zawodnik powinien dla klubu przedstawić warunki, a nie odwrotnie…
- Chyba tak. Dla mnie to jest chore i ja bym nie chciał tego więcej komentować.