- Możemy chyba przyznać, że drużyna Unii Leszno, mając taką przewagę punktową nad nami, już prawie zdobyła to złoto. Jednak z drugiej strony czeka nas jeszcze jeden pojedynek. Mają co prawda bardzo dobrą drużynę i są mocni u siebie. Zobaczymy jednak, pojedziemy tam i powalczymy - powiedział Fredrik Lindgren po zakończonym pojedynku.
Zawodnik ten pomimo zdobycia jedynie 6 punktów, zaimponował swoją walecznością w piątym biegu, kiedy to wjechał pomiędzy jadących parą na 5:1 leszczynian i równocześnie wyprzedził obydwóch. "Jak on to zrobił?" - dziwili się kibice. - Miałem szeroko otwarte oczy, wszystko widziałem. Byłem blisko za nimi, udało mi się wejść między parę leszczyńską idealnie. Jestem zawsze dumny z takich swoich manewrów - stwierdził z uśmiechem na twarzy Szwed.
Czy był zdziwiony widokiem zupełnie innego toru niż był dotychczas? - Wiedziałem, że będzie taka nawierzchnia. Nie byłem zaskoczony. Niekoniecznie lubię takie tory. Wcześniej jeździliśmy na przyczepniejszej nawierzchni z drużyną leszczyńską i także przegraliśmy. Stąd ciężko powiedzieć czy to była dobra decyzja czy też zła - zakończył.