Leszczyńskie Byki po raz kolejny nie dały najmniejszych szans rywalom wygrywając na własnym torze spotkanie finałowe 39:27. Drużynowy Mistrz Polski 2010 pokazał, że w tym sezonie nie ma na niego mocnych. Jak czuł się po tak wspaniałym pojedynku jeden z liderów Unii mając na szyi złoty medal? -Dzisiejszy dzień jest dla nas jak bajka, to spełnienie moich marzeń. Byliśmy w tym sezonie naprawdę dobrą ekipą. W drużynie panowała wspaniała atmosfera i to zaprocentowało. Myślę, że zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Dzisiejsze spotkanie w naszym wykonaniu również było dobre, pomimo deszczu, który zaczął padać i popsuł nam trochę plany - stwierdził zawodnik.
10 października na Stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie odbędzie się turniej pożegnalny Leigh Adamsa. Niedzielny mecz był więc jego ostatnim w barwach Unii. Co czuje w tym momencie zawodnik, który spędził tam aż 15 lat? Plastron Unii przywdziewa bowiem bez przerwy od sezonu 1996. - Jestem podekscytowany tym, że zostaliśmy Mistrzami Polski, ale z drugiej strony czuję smutek, ponieważ odchodzę. Tak czy inaczej uważam, że podjąłem słuszną decyzję i wybrałem dobry moment na zakończenie kariery. Myślę, że zrobiłem już w żużlu w zasadzie wszystko co mogłem. Oczywiście będzie mi brakowało zawodów, wyjazdów, startów i całej tej otoczki - oznajmił.
Australijczyk rozstanie się z zawodowym żużlem będąc jednym z najskuteczniejszych zawodników Speedway Ekstraligi. Czy osiągając taki sukces nie przeszło mu przez myśl, by jednak jeszcze nie rezygnować ze startów? - Nie, takich myśli we mnie nie ma. W speedway`u zrobiłem już wiele. Ta decyzja jest już ostateczna. Teraz czeka mnie wiele do zrobienia w Australii. Muszę zająć się moją rodziną i dziećmi - wytłumaczył kończąc jednocześnie rozmowę.