Żaden z nas nie zamierza dokładać do interesu - rozmowa z Dawidem Stachyrą, żużlowcem Lotosu Wybrzeże Gdańsk

Na niemal chwilę przed meczem decydującym o tym, kto wystartuje w Speedway Ekstralidze 2011, "Davidoff" w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl ocenia swój pierwszy sezon spędzony w Gdańsku. Sympatyczny zawodnik wypowiada się również na temat nowego regulaminu finansowego nie szczędząc przy tym słów krytyki skierowanych do jego autorów.

Rafał Sumowski: Mecz z Włókniarzem do łatwych nie należał. Wygraliście, chociaż pojawiały się głosy, że nie macie szans...

Zwycięstwo jest sukcesem, ale ta przewaga przed rewanżem nie powala. Każdy z nas dawał z siebie wszystko. Włókniarz pokazał, że ciężko z nimi się jeździ. Niby te kilka ogniw w ich drużynie zawiodło, a i tak zrobili 43 punkty. Żużel potrafi zaskakiwać i nie jest powiedziane, że utrzymanie przewagi jest niemożliwe, aczkolwiek będzie to niesłychanie trudne. Jedziemy do Częstochowy walczyć.

Patrząc na spotkanie z Włókniarzem ciężko sobie wytłumaczyć jak ten zespół mógł przegrać na swoim torze na przykład z drużyną z Poznania.

To jest typowa wpadka, wypadek przy pracy i tak to należy odbierać. Wiadomo, Częstochowa jest dużo mocniejszą ekipą niż PSŻ, ale to jest właśnie żużel. No cóż, musimy teraz bronić tego, co wywalczyliśmy w Gdańsku. Mam nadzieję, że te 44 punkty, które musimy zdobyć, okażą się dla nas osiągalna barierą. Kibiców mogę zapewnić, że damy z siebie wszystko.

W Częstochowie odjedziecie ostatnie ligowe zawody w tym roku. Pomijając jednak najbliższą przyszłość i kwestię awansu, tak na spokojnie - jak ocenisz ten sezon w swoim wykonaniu? Czy przyjście do Gdańska okazało się słuszną decyzją?

Miałem obawy co do gdańskiego toru, bo startowałem tam mało, a jeśli już to nie były to dobre występy. Sezon zaczął się jednak dobrze, wsparłem drużynę w osiągnięciu drugiego miejsca, które uważam za nasz sukces patrząc na nasze możliwości w tym roku. Poprawiłem występy w Anglii, gorzej było w zawodach indywidualnych, gdzie zawiódł mnie sprzęt i dopiero teraz powoli dochodzimy z nim do ładu. W Gdańsku z reguły miałem atomowe starty i zdarzało mi się kończyć zawody z czystym kevlarem, ale w ostatnich meczach to ja zacząłem ścigać rywali, a nie oni mnie. Gdzieś to wszystko przestało jechać. Koniec sezonu, może trochę zmęczenie materiału… ciężej mi o te punkty, nie zdobywam ich tak lekko jakbym chciał.

W Częstochowie damy z siebie wszystko - zapewnia "Davidoff"

Najważniejszy dla Ciebie moment w tym sezonie to...? Czy wydarzyło się coś, co przywołasz na myśl jako pierwsze wspominając ten rok?

Z drużyną z Gdańska osiągnęliśmy założone cele, a nawet więcej. Wciąż walczymy o Ekstraligę. Przez cały sezon dawaliśmy z siebie co mogliśmy. Na pewno jestem zadowolony ze startów w Anglii, będę chciał w tej lidze zostać w przyszłym roku, może też postaram się o angaż w Szwecji żeby tej jazdy było jeszcze więcej. Ciężko wskazać jakiś spektakularny moment, bo takich raczej nie było. Jak mam wybierać to powiem, że początek sezonu, bo już na starcie zacząłem punktować i wszystko fajnie się układało.

Zbliża się okres transferowy. Nowy regulamin dotyczący finansów powinien kompletnie przewrócić do góry nogami żużlową zimę jaką znaliśmy do tej pory.

Zgadza się. Mam bardzo negatywną opinię jeśli chodzi o te zmiany. Uważam, że ten, bądź ci, którzy to wymyślili, powinni się wybrać do jakiegoś specjalisty. Wiadomo jak wiele żużel kosztuje, wiadomo że jest niebezpieczny i ryzykujemy naszym zdrowiem. Niech lepiej włodarze zaczną szukać oszczędności ukracając zawodnikom zagranicznym te śmieszne przejazdówki w postaci nawet paru tysięcy złotych.

Chcą z nich zrezygnować całkowicie. To nie jest przesada w drugą stronę?

Nie wiem, ale na pewno trzeba je ograniczyć, bo dla tych zawodników to jest czysty zarobek, a nie zwrot kosztów. Prezesi powinni zajrzeć w portfele zawodnikom z górnej półki, którzy inkasują po milion złotych, a nie oferować powiedzmy marne pieniążki w pierwszej lidze. To jest absolutne nieporozumienie i nie wierzę, aby to przeszło, bo żaden z nas nie zamierza dokładać do interesu. Każdy musi zainwestować w sprzęt, który na pewno nie będzie w przyszłym roku tańszy, a pewnie tradycyjnie będzie droższy. Warunki zaproponowane w nowym regulaminie są fajne, ale na speedrower, na pewno nie na żużel.

W pierwszej lidze proponuje wam się maksymalnie 800 złotych za punkt. Prezesi chcą również ograniczyć kwoty na przygotowanie do sezonu. Gdyby jednak obowiązywała maksymalna stawka 800 zł, ale wszelkie inwestycje sprzętowe pokrywałby klub? Biegopunktówka byłaby dla zawodnika czystym zyskiem. Czy takie warunki byłyby satysfakcjonujące? Zaufałbyś w pełni klubowym mechanikom?

Takie rozwiązanie byłoby z kolei niekorzystne dla klubu, bo każdy zawodnik robiłby co 20 biegów remonty i że tak powiem, klub zwyczajnie by na tym popłynął. Wracając do zaproponowanych w regulaminie rozwiązań to są one chore i nie wiem kto się za to zabierał…

Pozostaje drażliwa kwestia indywidualnych sponsorów…

Ja uważam, że moi indywidualni sponsorzy to jest moja prywatna sprawa i nikt nie ma prawa mi się do tego wtrącać - jakie mam korzyści, jakie są to kwoty. Może sponsorzy sobie tego nie życzą? To czy uda mi się tych sponsorów pozyskać, zależy tylko ode mnie, od mojego wysiłku, aby nakłonić ich do współpracy. Dlatego też uważam, że nikt nie ma prawa w to ingerować. Dla mnie żużel zmierza w tym momencie w złym kierunku i jeśli włodarze będą w przyszłości wpadać na takie pomysły to ten sport prędzej upadnie niż wyjdzie na prostą.

Źródło artykułu: