Po spotkaniu w parku maszyn atmosfera była nieco napięta. Wszystko za sprawą wydarzeń, które miały miejsce po ostatniej gonitwie dnia. Wtedy to zjeżdżający do parku maszyn Rune Holta zahaczył motocyklem o Dawida Stachyrę, który się przewrócił. Sędzia zawodów uznał, że Holta zrobił to z premedytacją i wykluczył go do końca zawodów. W związku z tym Rune nie mógłby jechać w pierwszym meczu przyszłego sezonu.
Rune Holta w towarzystwie kierownika zawodów i prezesa Mariana Maślanki rozmawiał z arbitrem spotkania, Piotrem Lisem. Czwarty żużlowiec świata tłumaczył sędziemu, że całe zajście było dziełem przypadku. - Próbujemy tę sytuację wyjaśnić, dlatego byłem z Rune u sędziego. Rune zjeżdżał do parkingu, był z przodu i nic nie stało na przeszkodzie, aby zjechał w prawo. Zawodnik za nim przyspieszył i uderzył w niego, więc to nie była wina Holty. Sędzia sugeruje natomiast, że Rune specjalnie zajechał rywalowi drogę. Będziemy rozmawiać z telewizją, ponieważ jest materiał filmowy, który zarejestrował to zdarzenie. Złożymy protest - powiedział prezes Włókniarza, Marian Maślanka.
Sternik klubu z Częstochowy wytłumaczył także powody złożenia protestu. - Nam nie chodzi o weryfikację wyniku, lecz o to, że skoro nie było winy zawodnika, to nie może być on ukarany. Póki co konsekwencje są takie, że w przyszłym roku w pierwszym meczu Rune nie pojedzie - oświadczył Maślanka.