Najlepszy występ w tegorocznym czempionacie 38-latek zanotował w Pradze, gdzie zajął czwarte miejsce. W klasyfikacji generalnej serii reprezentant Trzech Koron ostatecznie uplasował się na trzynastej lokacie, tracąc 22 oczka do ósmego Chrisa Holdera. - To było spełnienie moich marzeń. Oczywiście mogło być jeszcze lepiej, ale ja nie jestem zachłanny. W moim wieku i z moim budżetem osiągnąłem więcej niż ode mnie oczekiwano. Nie mogę więc nie być szczęśliwy - powiedział Zetterstroem, dla którego sezon 2010 był debiutem w roli stałego uczestnika Grand Prix.
W przyszłorocznej serii Szwed będzie prawdopodobnie pełnił rolę rezerwowego (piąta pozycja w GP Challenge w Vojens). Do czterech dzikich kart przyznawanych przez organizatorów jest bowiem kilku lepszych kandydatów w osobach np. Hansa Andersena, Andreasa Jonssona, Janusza Kołodzieja, Nickiego Pedersena oraz Emila Sajfutdinowa. - Gdybym częściej występował w półfinałach, wtedy zdobyłbym więcej punktów. Zawsze balansowałem na krawędzi, a te dodatkowe punkty robią później wielką różnicę. Taki jest jednak urok tej zabawy i trzeba się z tym pogodzić. To był dla mnie fantastyczny sezon w Grand Prix. Jestem zadowolony z każdej chwili, uzbierałem 74 oczka i chyba trzeba by było spojrzeć wiele lat wstecz, żeby znaleźć zawodnika, który zajął trzynastą pozycję z tak dużym dorobkiem. To daje średnią niemal 7 punktów na turniej, a tyle nie zawsze udawało mi się uzbierać nawet w zawodach ligowych - dodał "Zorro".
O ile Magnusowi całkiem nieźle wiodło się w cyklu, o tyle Szwed nie powinien być zadowolony ze swojej postawy w barwach Lotosu Wybrzeża Gdańsk. Zetterstroem w piętnastu spotkaniach uzyskał średnią w wysokości 1,816 pkt./bieg, co dało mu dopiero dwudziestą trzecią lokatę na liście najskuteczniejszych jeźdźców I ligi.
Magnus Zetterstroem jak na razie nie podpisał nowej umowy z ekipą znad Bałtyku, więc nie wiadomo w jakim polskim klubie wyląduje w sezonie 2011.