Na Łotwie - Oskar Fajfer - potrafił przez trzy pełne okrążenia wieźć za swoimi plecami bożyszcze miejscowej publiczności - Grigorija Łagutę. Z kolei w Gdańsku stoczył piękny i wygrany bój m.in. ze stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix, a jednocześnie jednym z liderów Wybrzeża - Magnusem Zetterstroemem.
Mateusz Klejborowski: Żałujesz, że sezon właśnie dobiegł końca?
Oskar Fajfer: Tak, zdecydowanie. Rozkręcałem się z każdymi kolejnymi zawodami, tymczasem przyszedł moment, kiedy trzeba schować motocykle do garażu na dłużej. Taka jest jednak kolej rzeczy. Na jednym sezonie kariera żużlowca się nie kończy, więc trzeba zakasać rękawy i wziąć się ostro do pracy. Przede mną zima, a więc czas pracy nad tężyzną fizyczną (śmiech). Nowy sezon zamierzam zacząć z grubej rury!
Zatem kiedy planujesz rozpocząć przygotowania ogólnorozwojowe?
- Prawdopodobnie z pierwszym dniem listopada. Przede wszystkim nie zamierzam rozstawać się z motocyklem, więc częścią zajęć będą treningi na motocrossie. Ponadto nie przewiduję żadnych udziwnień. Będzie sala gimnastyczna, siłownia, basen. Standard.
Jak oceniasz tegoroczny sezon? Najpierw chciałbym, żebyś skupił się na podsumowaniu dokonań całego zespołu.
- Naszym celem była pierwsza czwórka, więc trzecie miejsce należy rozpatrywać w kategoriach sukcesu. Znakomicie spisywaliśmy się w środku sezonu, kiedy wygrywaliśmy mecz za meczem. Później przyszła mała zadyszka, przez co zmagania w pierwszej czwórce zaczęliśmy z dużą stratą do rywali. Jednak do końca walczyliśmy o jak najlepszy wynik. Szkoda tylko tego meczu w Gdańsku, gdzie straciliśmy szanse na baraż.
Oskar Fajfer (B) i Szczepaniak (Ż) przed Grigorijem Łagutą (CZ)
Dla ciebie był to pierwszy sezon, w którym regularnie oglądaliśmy cię na torze. Wywalczyłeś sobie miejsce w podstawowym składzie Startu, zaliczyłeś kilka niezłych występów w zawodach młodzieżowych. Jesteś zadowolony?
- Tak! To był mój pierwszy sezon startów, dlatego jestem z siebie zadowolony. Przede wszystkim mam satysfakcję, że zaliczyłem dość dużą liczbę zawodów. Zupełnie odwrotnie było rok temu, kiedy po zdaniu licencji doznałem kontuzji i sezon miałem z głowy.
Jak już wspomniałem, 4 lipca, a dokładnie podczas meczu z RKM-em ROW Rybnik, doczekałeś się debiutu w barwach swojego macierzystego klubu. Od tego momentu parę juniorów tworzyłeś ty i Kacper Gomólski, a więc dwóch wychowanków Startu Gniezno.
- O to chodziło. Przede wszystkim nie chciałem wygryzać ze składu Kacpra, ale czekałem na moment, kiedy mi i Kacprowi, będzie dane tworzyć jedną parę. Szkoda, że stało się to tak późno. W Gdańsku było widać, że potrafimy jechać. Pokazaliśmy przy tym kawałek dobrego żużla!
Zdecydowanie najlepszym twoim występem, jeśli chodzi o występy w lidze, było wspomniane spotkanie w Gdańsku. Tam - wspólnie z Kacprem Gomólskim - zdobyliście więcej punktów niż niektórzy z seniorów Startu. Słyszałem, że wskazówek udzielał ci twój wujek - Adam Fajfer, który w przeszłości reprezentował barwy Wybrzeża.
- Wuja tam jeździł, dlatego mogłem na niego liczyć. Mówił mi, gdzie mam jechać, które ścieżki wybierać. Dzięki temu wynik był niezły, chociaż nie doskonały. Szkoda tego defektu, kiedy przedzierałem się na pierwsze miejsce. Nie ma jednak co narzekać.
Bojowa sylwetka Oskara Fajfera
W tym sezonie skład Startu opierał się w dużej mierze na wychowankach klubu. Byli bracia Jabłońscy, Gomólscy i Fajferowie. Jak oceniasz postępowanie zarządu i sztabu szkoleniowego, który stawiał właśnie na was?
- Jestem za tym, żeby w składzie jeździli głównie wychowankowie. Pokazaliśmy, że potrafimy jechać. Poza tym dla kibiców chyba też jest ważne, że w składzie występują miejscowi zawodnicy. Z zawodnikami zagranicznymi jest różnie. Często nie mają nawet czasu, żeby zostać chwilę po zawodach i porozmawiać na przykład o popełnionych błędach.
Po dobrym sezonie na brak ofert nie powinieneś narzekać...
- Najlepiej jest jeździć w domu, dla swoich kibiców. Sercem zawsze będę za Startem, ale zobaczymy co przyniosą następne tygodnie. Zależy mi na częstej jeździe, abym mógł podnosić swoje umiejętności. Podkreślam jednak, że chciałbym dalej jeździć w Gnieźnie!
Czy na koniec chciałbyś coś dopowiedzieć?
- Jeśli jest taka okazja, to chciałbym za waszym pośrednictwem podziękować moim rodzicom, ponadto tacie za przygotowywanie moich silników. Kieruję też ukłony w stronę państwa Magdy i Roberta Łukasików z Trzemeszna, którzy prowadzą Zakład Usług Budowlanych, a także trenera Leona Kujawskiego, za możliwość podnoszenia swoich umiejętności w zawodach młodzieżowych!
Oskar Fajfer (B) podczas rywalizacji z Szymonem Kiełbasą, przy okazji MDMP