Wiele niewiadomych w Daugavpils

Prezes Lokomotivu Daugavpils - Wladimir Rybnikow w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl podsumował miniony sezon, opowiedział o planach na przyszłość oraz o pewnym meczu, który do dziś mu się śni...

- Po minionym sezonie pozostało bardzo niejednoznaczne wrażenie, dlatego też trudno jest mi ocenić ten sezon w całości. Z jednej strony mieliśmy bardzo młodą oraz ambitną drużynę - większość z tych żużlowców, w tym przyjezdni, rozpoczynała przygodę z żużlem właśnie w Daugavpils i ta drużyna ogólnie mówiąc nie zawiodła. Ale dobrze rozumiemy, że czwarte miejsce w tabeli I ligi nie zadowala zarówno nas, jak i naszych kibiców. To czwarte miejsce obiektywne i subiektywne przyczyny - powiedział Wladimir Rybnikow.

Prezes Lokomotivu nie może pogodzić się z tym, że jego drużyna w ewentualnych barażach o Ekstraligę, musiałaby zmienić skład. - Bardzo ważną przyczyną tego, że zabrakło nas w barażach był brak motywacji pod koniec sezonu. Wynikało to z tego, że nie ze bardzo znaliśmy reguły gry wobec naszej drużyny. Chociaż to wyglądało trochę awanturniczo z naszej strony, bo na razie stadion nie spełnia wszystkich wymogów Ekstraligi oraz są inne problemy, ale byliśmy w stanie powalczyć w barażach o Ekstraligę. Odbyło się zebranie przedstawicieli klubów I i II ligi, w którym brał udział prezes Ekstraligi. Usłyszeliśmy wtedy, że musimy jechać w barażach wg przepisów ekstraligowych i nikt nam żadnych wyjątków robić nie będzie. Musimy mieć w składzie na baraże trzech Polaków, w tym jednego juniora i koniec. No i tak to wyglądało, że przed sezonem kompletowaliśmy skład wg przepisów I ligi, ale kończyć sezon musieliśmy ze składem złożonym wg przepisów Ekstraligi. A po co nam przed sezonem był potrzebny polski junior, jak mamy nadmiar swoich? - stwierdził.

- W przypadku awansu do Ekstraligi naszym obowiązkiem byłoby posiadanie w składzie na każdy mecz już dwóch polskich młodzieżowców, a to wszystko z tego powodu, że jak był pisany regulamin Ekstraligi, to nikt nie mógł pomyśleć, że drużyna zagraniczna będzie pukać do drzwi najwyższej klasy rozgrywkowej. W wyniku całej tej zaistniałem sytuacji stał się odczuwalny brak chęci walki w ostatnich meczach. Kilka ostatnich spotkań nie jechaliśmy w optymalnym składzie. Ale wracając do ostatniego meczu ze Startem Gniezno, który do dziś mi się śni po nocach, mogę powiedzieć, że chcieliśmy oraz musieliśmy ten mecz wygrać. Gdyby Leonid Paura, Wiaczesław Gieruckis oraz Jewgienij Karawackis przywieźli w tym spotkaniu "swoje punkty", nie byłoby większych problemów w tym meczu. Z innej strony nie zdejmuję odpowiedzialności za tą porażkę z siebie. Mogliśmy ten pojedynek przełożyć. I gdyby bramy Ekstraligi wtedy były przed nami otwarte, to ryzyko byłoby absolutnie wykluczony i mecz zostałby przełożony na późniejszy termin - kontynuuje Rybnikow.

Prezes Lokomotiv zgłaszał swoje uwagi do Ekstraligi, ale pozostały one bez odzewu. - Pisaliśmy list do kierownictwa Ekstraligi, żeby ujednolicić regulamin, żeby jak w pierwszej albo drugiej lidze obowiązkiem dla drużyn zagranicznych było posiadanie określonej liczby miejscowych żużlowców, co zresztą jest logiczne. Ale na razie odnoszę wrażenie, że ta sprawa na posiedzeniach Ekstraligi nie była w ogóle rozpatrywana, bo w protokołach tych posiedzeń nie widziałem w ogóle tego tematu. W rozmowach prywatnych słyszymy, że najpierw awansujcie, a już wtedy podejmiemy decyzję. Ale to nie ma sensu, bo możemy oszukać naszych kibiców i sponsorów. Wygrywamy I ligę swoim składem, w przepisach się nic nie zmienia i nie możemy swoim składem walczyć w Ekstralidze. Jak to wytłumaczymy? W listopadzie w Daugavpils odbędzie się spotkanie przedstawicieli I i II ligi i zaraz po tym zebraniu planujemy znów zwrócić się do Ekstraligi z pytaniem o sensowność naszej walki o awans - powiedział.

W związku z regulaminem zagadką pozostaje skład Lokomotivu. - Podsumowując to wszystko, co powiedziałem, nasuwa się wniosek, że na razie cele naszej drużyny na następny sezon są nieznane. Także jak i planowany skład, który musi odpowiadać celowi na ten sezon. W zespole pozostaną wszyscy miejscowy juniorzy oraz Wadim Tarasienko. Priorytetem jest też zatrzymanie w składzie dorosłych miejscowych żużlowców. Ale dalsze kompletowanie drużyny zależy już od tego, co wcześniej mówiłem. Musimy wiedzieć, na jakich stranieri nas stać. Niektórzy żużlowych z naszego składy liczą, że już przerośli poziom I ligi i jeżeli sytuacja będzie taka, że nie będziemy potrafili zaspokoić ich wymagań finansowych, to będziemy musieli szukać innych jeźdźców. Na razie nie mogę powiedzieć, kto odchodzi, a kto zostaje, bo sam nie wiem, jakim budżetem będziemy dysponować - zakończył Wladimir Rybnikow.

W czwartek zapraszamy na kolejną część rozmowy z prezesem Rybnikowem, w którym poinformuje on m.in. o sytuacji finansowej klubu.

Komentarze (0)