Krystyna Kloc o frekwencji na meczach Betardu

W zakończonym sezonie najwięcej kibiców oglądało mecze na stadionach w Zielonej Górze, Lesznie i Gorzowie. Krystyna Kloc zapewnia, że jej klub nie miałby problemów finansowych, gdyby frekwencja na wrocławskim obiekcie była podobna.

- Jesteśmy zadowoleni z frekwencji w pierwszych miesiącach sezonu i fazy play-off. Na pewno jednak nie możemy cieszyć się z liczby widzów, którzy odwiedzali nasz stadion w okresie wakacji. Coś z tym tematem trzeba zrobić. Z pewnością będziemy pracowali nad tą kwestią - oceniła tegoroczną frekwencję na meczach Betardu Wrocław Krystyna Kloc.

Pani prokurent otwarcie przyznała, że słaba frekwencja jest jedną z głównych przyczyn problemów finansowych klubu. - Gdyby frekwencja była takim poziomie jak w Zielonej Górze, Lesznie czy Gorzowie, to nie mielibyśmy najmniejszych problemów finansowych.

Krystyna Kloc wspomina czasy, kiedy wrocławski klub odnosił triumfy w lidze, a na Stadion Olimpijski przychodziły tłumy kibiców. - To było w czasach, gdy drużyna oparta była na jednym wielkim liderze - Tommym Knudsenie. Obok Duńczyka zespół tworzyli Henryk Piekarski, Krzysztof Jankowski, Zbigniew Lech, Piotr Baron, Dariusz Śledź, Wojciech Załuski i inni. To byli zawodnicy, którzy przez długie lata byli związani z tym klubem. Kibice mogli identyfikować się z tymi żużlowcami i z tą drużyną. Liga, która staje się objazdowym cyrkiem nie budzi już takiej sympatii widzów. Jeśli zawodnicy co roku zmieniają klub, to trudno kibicom się z nimi utożsamiać.

Pani prokurent darzy szacunkiem kluby z Leszna i Zielonej Góry, które odnosiły w ostatnich sezonach triumfy w lidze opierając się na zawodnikach, którzy są silnie związani ze swoimi drużynami. - Leszno jest w mojej ocenie znakomicie zorganizowanym klubem, który funkcjonuje w oparciu o określoną myśl. Pan Dworakowski robi to tak jak należy. Z wielkim szacunkiem odnoszę się także do osoby Leigh Adamsa. On spędził w drużynie Unii tyle lat, że nie traktuje się go jak zagraniczne gwiazdy w innych ośrodkach. Leszczyńskie środowisko żużlowe i kibice mogli traktować go jak swojego człowieka. Podobnie było z naszym Tommym Knudsenem. Do takich postaci zupełnie inaczej się podchodzi. Ważne, żeby podłoże współpracy zawodnika z klubem nie było wyłącznie ekonomiczne.

Krystyna Kloc uważa, że nie należy deprecjonować drużynowych sukcesów poszczególnych klubów ze względu na obecność w składach obcokrajowców. Jej zdaniem współcześnie ważniejszym od pochodzenia zawodnika jest to, czy identyfikuje się on ze swoim otoczeniem i drużyną. - Skoro jesteśmy otwarci na świat, a polscy zawodnicy jeżdżą w ligach zagranicznych, to musimy akceptować fakt obecności obcokrajowców. Mówiąc o drużynach z którymi mają identyfikować się kibice mam na myśli głównie kwestię utożsamiania się zawodników ze swoimi klubami i kibicami. Nie powinno być tak, że żużlowcy traktują ligę polską wyłącznie w kategoriach miejsca pracy. Mówię to zarówno w odniesieniu do krajowych zawodników jak i zagranicznych.

Klasyfikacja Ekstraligi po sezonie 2010 pod względem średniej liczby kibiców na mecz:

1. Falubaz Zielona Góra - 12.500 (10 meczów, łącznie 125.000)

2. Unia Leszno - 12.250 (10 meczów, łącznie 122.500)

3. Caelum Stal Gorzów - 9.187 (8 meczów, łącznie 73.500)

4. Unibax Toruń - 7.216 (10 meczów, łącznie 72.165)

5. Tauron Azoty Tarnów - 7.125 (8 meczów, łącznie 57.000)

6. Włókniarz Częstochowa - 7.111 (9 meczów, łącznie 64.000)

7. Betard Wrocław - 6.600 (10 meczów, łącznie 66.000)

8. Polonia Bydgoszcz - 5.375 (8 meczów, łącznie 43.000)

Źródło artykułu: