Chciałbym zostać w Poznaniu - rozmowa z Adrianem Szewczykowskim, żużlowcem PSŻ Lechma

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W sezonie 2010 Adrian Szewczykowski był wypożyczony ze Stali Gorzów do stolicy Wielkopolski. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl żużlowiec przyznaje, że w Poznaniu czuje się bardzo dobrze i chciałby kolejny rok spędzić w PSŻ.

Łukasz Czechowski: Na spotkaniu z kibicami powiedziałeś, że chcesz zostać w Poznaniu. Powiedziałeś to, bo to chcieli usłyszeć kibice, czy rzeczywiście rozważasz starty w PSŻ w przyszłym roku?

Adrian Szewczykowski: Powiedziałem te słowa szczerze, bo rzeczywiście chciałbym zostać w Poznaniu. Nie wiem jednak, jak potoczą się rozmowy. Na to musimy jeszcze trochę poczekać.

Masz jakieś inne oferty?

- Jesteśmy dopiero po zakończeniu sezonu, trzeba teraz sobie wszystko przeanalizować, wyciągnąć wnioski ze swojej jazdy, zastanowić się, co zrobić, aby było lepiej, bo niewątpliwie chcę jeździć jeszcze lepiej. Ten sezon, mimo że nie sprawowałem się najgorzej, mogłem pojechać lepiej. Teraz jest czas na podejmowanie ważnych decyzji.

A co z ofertami?

- Jestem otwarty na wszystkie. Ale jak mówiłem, dobrze czuję się w Poznaniu, miałem tu w miarę udany sezon. Jedyne, czego mogę żałować, to że zdecydowałem się na ten transfer za późno.

Adrian Szewczykowski przy sprzęcie…

Jaka jest twoja sytuacja kontraktowa? W tym roku byłeś wypożyczony ze Stali, w przyszłym będziesz już wolnym zawodnikiem?

- Tak. W tym sezonie kończy się moja umowa z Gorzowem.

Przed tobą pierwszy rok w gronie seniorów, mówi się, że najtrudniejszy w karierze. Jaki masz pomysł, żeby poradzić sobie z tym wyzwaniem?

- Wiem, że to będzie trudny rok, ale nie obawiam się go, nie mam jakiś czarnych myśli. Myślę, że mam kilka pomysłów na to, żeby nie okazał się on porażką. Wiem, co muszę zrobić, nad czym bardziej się skoncentrować, jak zimą pracować, żeby moja kondycja fizyczna i przygotowanie sprzętu było właściwe. Wiem, że przyszły sezon musi być lepszy, niż obecny, ale dużo też będzie zależało od kwestii finansowych, bo bez tego ciężko o dobry wynik. Chciałbym oczywiście wystartować w lidze zagranicznej, żeby mieć jak najwięcej jazdy. Nie chcę, żeby zdarzyła się sytuacja, że w dwóch-trzech meczach pojadę trochę gorzej, będę odstawiony od składu i nie będę nigdzie startował, w takich chwilach liga zagraniczna jest bardzo przydatna, jest gdzie się odbudować.

Jaka liga najbardziej by ci odpowiadała? Prowadzisz już jakieś rozmowy na ten temat?

- Optymalną ligą byłaby szwedzka, ale zobaczymy, co z tego wyniknie.

Mówiłeś przed chwilą o sprawach finansowych. Jak, w tym kontekście, zapatrujesz się na regulamin finansowy, który zostanie wprowadzony w I Lidze?

- Przyznam, że w trakcie sezonu nie koncentrowałem się na tym, skupiałem się na swojej jeździe. Teraz już jest czas na pewne przemyślenia i jestem tego samego zdania, co większość kolegów – to nie jest najlepszy pomysł. Koszty utrzymania i przygotowania sprzętu są podobne niezależnie od ligi, w jakiej się startuje. W każdej trzeba być przygotowanym w 100 proc., aby dobrze punktować. Ten sport jest drogi - my będziemy mieć obcięte kontrakty, a przecież części wciąż będą kosztować tyle samo. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać w praktyce, wtedy będzie można powiedzieć na ten temat dużo więcej.

Do kiedy dajesz sobie czas na negocjacje i znalezienie klubu na przyszły rok?

- Chciałbym mieć to za sobą do końca listopada.

…i w akcji

Źródło artykułu:
Komentarze (0)