Bez presji na awans
Po druzgocącej klęsce jaką był spadek z najwyższej klasy rozgrywkowej, w Gdańsku dokonano kapitalnego remontu zespołu. Z podstawowego składu w drużynie pozostali jedynie Magnus Zetterstroem i Renat Gafurow. Kolejny sezon w Gdańsku zdecydowali się spędzić także Damian Sperz i Tobias Kroner. Z klubu odeszli Kenneth Bjerre, Hans Andersen, Martin Vaculik, Adam Skórnicki i Joonas Kylmaekorpi.
Budowanie nowego porządku rozpoczęło się wraz z przyjściem szkoleniowca, Stanisława Chomskiego, który zastąpił na tym stanowisku Roberta Sawinę. Nad morze ściągnięto Dawida Stachyrę, Thomasa H. Jonassona oraz Pawła Hliba. Skład uzupełniła trójka zawodników wypożyczonych z toruńskiego Unibaxu - Matej Kus, Mateusz Lampkowski oraz leczący kontuzję Karol Ząbik. Najwięcej emocji towarzyszyło zakontraktowaniu Hliba, który za sobą miał dwa kompletnie nieudane sezony, borykał się z problemami osobistymi, a także wytykaną przez kibiców nadwagą. Wychowanek gorzowskiej Stali podpisał z gdańskim zespołem dwuletni kontrakt, a gwarantem sumiennej pracy ze strony zawodnika miał być trener Chomski.
Prezes Wybrzeża Maciej Polny określił skład jako zbudowany na miarę możliwości finansowych (klub borykał się z długami za sezon spędzony w Ekstralidze) i nie ukrywał, iż tym razem zespół podejdzie do rozgrywek bez presji na awans. Za zadowalający wynik Polny uznawał awans do pierwszej czwórki, zaś zmontowany zespół określił jako młody i pełen perspektyw. Nad wszystkim czuwać mieli trener Chomski oraz kapitan zespołu Magnus Zetterstroem. Nową jakość, którą przyniósł ze sobą Stanisław Chomski, było widać niemal od razu - żużlowcy gdańskiego klubu w lutym udali się na zgrupowanie do Szklarskiej Poręby, zaś w marcu na własny koszt udali się na treningi we francuskich miejscowościach Lamothe-Landerron i Macon. - Przez te kilka dni spędzonych we Francji widziałem w naszych szeregach duży profesjonalizm i chęć do pracy. Taka postawa musi napawać optymizmem przed zbliżającym się sezonem - komentował nowy szkoleniowiec.
Poznański blamaż i rzeszowska afera
Uczciwie należy przyznać, że osiągnięty w minionym sezonie wynik w dużym stopniu był zasługą szczęścia, które sprzyjało gdańskim żużlowcom. Lotos Wybrzeże sezon rozpoczął od porażki w Gnieźnie, ale ambitna postawa gdańskich zawodników została doceniona przez fanów, którzy liczyli na spokojne wejście do czołowej czwórki. W rundzie zasadniczej zespół znad morza bez większych problemów pokonał na swoim torze murowanego faworyta rozgrywek - Marmę Hadykówkę Rzeszów. Problemy zaczęły się podczas wyjazdowego meczu w Poznaniu, który dla podopiecznych Stanisława Chomskiego zakończył się prawdziwym blamażem - gdańszczanie zdobyli na Golęcinie zaledwie 32 punkty, a kapitan zespołu, uczestnik Grand Prix Magnus Zetterstroem w czterech wyścigach przywiózł zaledwie 3 punkty.
Zespół zaczął prezentować kameleonową formę. Po minimalnej porażce w Grudziądzu (43:46) gdańszczanie wygrali na swoim torze z Lokomotivem Daugavpils (49:41). Rewanż na Łotwie był już jednak w wykonaniu gdańszczan kompletną katastrofą (31:58). - Absolutnie nie mogę zarzucić żadnemu zawodnikowi, że nie chce osiągać dobrych wyników, że lekceważy swoje obowiązki. Jest wręcz przeciwnie, nasi żużlowcy bardzo chcą się poprawić i osiągać dobre rezultaty - bronił zawodników prezes Maciej Polny. Ci odwdzięczyli się wysokim zwycięstwem na własnym torze nad zespołem z Grudziądza (55:35). Później zdarzyło się jednak coś, czego nikt w Gdańsku nie spodziewał się w najgorszych snach. W meczu X kolejki Wybrzeże, osłabione brakiem Magnusa Zetterstroema, przegrało na własnym torze rewanżowe spotkanie z PSŻ Lechmą Poznań (40:49). Perspektywa pierwszej czwórki oddaliła się jak nigdy przedtem i wydawało się, że sezon będzie dla gdańszczan stracony. Wtedy właśnie do nadmorskiej drużyny uśmiechnęło się szczęście. Po rozmaitych perypetiach z przekładaniem zaległego spotkania w Rzeszowie i wzajemnych zarzutach w mediach, udało się rozegrać rewanżowy mecz pomiędzy Marmą Hadykówką a Lotosem Wybrzeże.
Rzeszowianie do meczu przystąpili bez startujących w Drużynowym Pucharze Świata Chrisa Harrisa i Lee Richardsona. Z kolei gdańszczanie na Podkarpaciu stawili się bez Zetterstroema (również startował w DPŚ), a tylko dzięki zorganizowaniu przez gdańskich sponsorów awionetki na mecz dotarł Renat Gafurow, który do Rzeszowa przybył z Vojens (mecz rozegrany został o godzinie 9 rano, co wzbudziło sporo kontrowersji - gospodarzom zarzucono celowe utrudnianie dotarcia na mecz Rosjaninowi). Ostatecznie bilans osłabień był korzystniejszy dla gości, którym meczowe zwycięstwo w ostatnim wyścigu dnia zapewnił niechciany przed sezonem w Rzeszowie Dawid Stachyra.
Gdańscy farciarze, przegrane baraże
Nikt nie miał wątpliwości, że nawet z Zetterstroemem gdańszczanie nie mieli by szans na zwycięstwo w Rzeszowie, gdyby tylko w meczu wystąpili Harris i Richardson. 2 punkty za zwycięstwo oraz punkt bonusowy za dwumecz trafiły jednak do Gdańska. Wcześniej zespół Stanisława Chomskiego wygrał (52:38) w Rybniku z osłabionym problemami finansowymi (a co za tym idzie, kadrowymi) RKM-em ROW. Do tego doszła dosyć sensacyjna porażka na własnym torze PSŻ-u Lechmy Poznań z Lokomotivem Daugavpils i tym samym przed Lotosem Wybrzeże ponownie otworzyła się szansa na czołową czwórkę. Gdańszczanie w ostatniej kolejce rundy zasadniczej pokonali na swoim torze Start Gniezno (51:39) i rzutem na taśmę wywalczyli upragnioną czwórkę. Co ciekawe, obecny regulamin okazał się dla Lotosu Wybrzeże bardzo korzystny i pozwolił na rozpoczęcie rundy finałowej z pierwszego miejsca (!), gdyż gdańszczanie mieli korzystny bilans punktowy w pojedynkach z pozostałymi trzema czołowymi zespołami - katastrofalny dwumecz z PSŻ-em Lechmą przestał mieć znaczenie, w przeciwieństwie do szczęśliwego zwycięstwa w Rzeszowie.
W rundzie finałowej tak kolorowo już nie było - na sześć spotkań gdańszczanie wygrali tylko dwa, a każdy mecz wyjazdowy kończył się wysoką porażką. Szczęście z rundy zasadniczej wciąż jednak dopisywało i ostatecznie punktów w tabeli wystarczyło na udział w barażach. Przesądził o tym wygrany 54:36 mecz na własnym torze z ekipą Startu Gniezno. Warto jednak przypomnieć, iż do ostatniej chwili o udział w barażach walczyli zawodnicy Lokomotivu Daugavpils, którzy w rozgrywanym równolegle meczu w Rzeszowie przegrali zaledwie 41:48. Pomimo ogólnie przeciętnego sezonu, gdańszczanie do spotkań barażowych przystąpili bardzo zmobilizowani, a prezes Maciej Polny nie szczędził deklaracji związanych z walką o Ekstraligę. Spotkanie w Gdańsku zakończyło się zwycięstwem Lotosu Wybrzeże, ale jego rozmiar (47:43) studził zapały największych optymistów. Rewanż w Częstochowie okazał się przykrą formalnością, gdańszczanie pod Jasną Górą przypominali dzieci we mgle i zdobywając zaledwie 29 punktów pożegnali się z marzeniami o awansie. - Włókniarz był poza naszym zasięgiem - przyznał trener Chomski.
Gdańskim kibicom w minionym sezonie nie brakowało emocji. Według obliczeń naszego portalu frekwencja na gdańskim stadionie była najwyższa w lidze. Średnia ok. 5. 300 kibiców na spotkanie z pewnością nie jest jednak szczytem marzeń gdańskich działaczy, a jednocześnie pokazuje, iż dla kibiców liczą się przede wszystkim zwycięstwa. Biorąc pod uwagę udział w barażach zabrzmi to paradoksalnie, ale liczby nie kłamią - Lotos Wybrzeże przegrywał niemal co drugie ligowe spotkanie (11 zwycięstw i 9 porażek).
Wzmocnienia w cieniu zmian regulaminu
- Założyliśmy sobie wspólnie miejsce w czołowej czwórce I ligi i cel został zrealizowany. W kolejnym roku liczyć się będzie dla nas już tylko awans. Tym bardziej, że nasza sytuacja finansowa od początku powinna być czysta i klarowna - zapowiedział zaraz po zakończonych barażach prezes Polny. W listopadzie gdański klub uraczył swoich fanów mocnym uderzeniem. Nową roczną umowę podpisał Dawid Stachyra, a dwuletnie kontrakty parafowali trener Chomski oraz Renat Gafurow, który w minionym sezonie był najrówniej punktującym zawodnikiem Wybrzeża. Na juniorską pozycję ściągnięto nie byle kogo, bo dwukrotnego Mistrza Świata Juniorów Darcy’ego Warda, który został wypożyczony z Unibaxu Toruń. W Gdańsku liczą na to, iż w przeciwieństwie do pozyskanego przed rokiem w podobnych okolicznościach Mateja Kusa, Australijczyk okaże się istotnym wzmocnieniem.
Prezes Polny zwracał uwagę na potrzebę pozyskania prawdziwego lidera, ale rynek transferowy wydaje się dosyć ubogi. Pojawia się pytanie - czy umowę przedłuży Magnus Zetterstroem, który niewątpliwe zawiódł w minionym sezonie, ale teraz zwolniony będzie z obciążeń związanych ze startami w cyklu Grand Prix? A może gdańszczanie zdecydują się pożegnać z sympatycznym kapitanem? Plotki głoszą, że blisko Wybrzeża jest Maksim Bogdanow z Lokomotivu Daugavpils, którego talent miałby eksplodować właśnie nad morzem. Niesamowita cisza panuje natomiast w temacie zatrzymania w klubie Thomasa Jonassona, który po słabym początku sezonu i zawieszeniu w startach ze strony szwedzkiej federacji, cieszył gdańskich kibiców skuteczną i bardzo widowiskową jazdą, zwłaszcza na swoim torze.
Ważny kontrakt z klubem ma Paweł Hlib, który najprawdopodobniej obok Dawida Stachyry i polskiego młodzieżowca (w Gdańsku na tej pozycji najchętniej obsadzono by Krystiana Pieszczka, któremu jednak wiek i obecny regulamin pozwalają na starty w lidze dopiero od sezonu 2012) będzie trzecim, wymaganym przez regulamin polskim zawodnikiem w składzie. Dla Hliba miniony sezon udany był do połowy. Po pierwszych zachwytach gdańscy kibice byli pełni wiary w wychowanka gorzowskiej Stali - "banda falowała", a zawodnik punktował. Druga część sezonu była jednak w jego wykonaniu wręcz fatalna. Być może przyszły sezon będzie dla niego bardziej udany? Problemem jest dosyć wysoki KSM zawodnika w stosunku do formy jaką prezentował pod koniec roku. Trener Chomski wierzy jednak, że "Hlipek" da jeszcze gdańszczanom powody do radości.
Kwestie transferów powinny wyjaśnić się w ciągu najbliższych tygodni. Gdańszczanie z pewnością mają dużo do myślenia. Walczą przecież o awans i muszą oglądać się na poczynania przeciwników, a te przynajmniej ze strony spadkowicza z Bydgoszczy są bardzo śmiałe - Polonia w składzie zatrzymała m. in. Grzegorza Walaska i Emila Sajfutdinowa, którzy w I lidze bez wątpienia będą prawdziwymi gwiazdami. Sporo główkowania wynika też z kwestii regulaminowych - od sezonu 2011 w lidze obowiązywać zacznie przepis o KSM, dodatkowo skomplikowała się sprawa poszerzenia Ekstraligi i wciąż nie wiadomo czy bezpośredni awans będzie dany dwóm, czy tylko jednemu zespołowi. Bez względu na to w sezonie 2011 Lotos Wybrzeże będzie bił się o powrót do grona najlepszych. O braku presji zawodnicy startujący nad morzem będą mogli tylko pomarzyć.
Lotos Wybrzeże Gdańsk w statystyce*:
Liczba meczów: 20
Zwycięstw: 11 (u siebie 8)
Remisów: 0
Porażek: 9 (u siebie 2)
Zdobyte punkty: 885 (średnio 44,3)
Stracone punkty: 911 (średnio 45,6)
Najwyższa średnia biegowa w zespole: Dawid Stachyra - 1,918
Najwyższa średnia biegowa u siebie: Dawid Stachyra - 2,327
Najwyższa średnia biegowa na wyjeździe: Renat Gafurow - 1,837
Najwięcej punktów: Dawid Stachyra - 188
Najwięcej bonusów: Renat Gafurow - 19
Najwięcej biegów: Dawid Stachyra - 98
Najwięcej zwycięstw biegowych: Dawid Stachyra, Renat Gafurow - 30
Najwięcej 2. miejsc: Dawid Stachyra - 31
Najwięcej 3. miejsc: Paweł Hlib, Renat Gafurow - 25
Najwięcej 4. miejsc: Damian Sperz - 18
Najwięcej defektów: Magnus Zetterstroem, Paweł Hlib - 5
Najwięcej upadków: Magnus Zetterstroem, Paweł Hlib - 1
Najwięcej wykluczeń: Dawid Stachyra - 7
Najwięcej taśm: Renat Gafurow - 3
* - w statystyce nie uwzględniono dwumeczu barażowego z Włókniarzem Częstochowa o awans do Speedway Ekstraligi