W dobie kryzysu gospodarczego i dążenia do cięć budżetowych, kwota 300 tysięcy złotych należna Startowi Gniezno jako ekwiwalent za wyszkolenie Kacpra Gomólskiego, robi wrażenie. Choć Marma PGE Rzeszów do biednych klubów nie należy, to prezes Marta Półtorak w rozmowie ze SportoweFakty.pl podkreśliła, że nie zamierza płacić tak wysokiej kwoty za możliwość pozyskania Gomólskiego. Jak ustaliły SportoweFakty.pl, istnieje możliwość, że Marma w zamian za możliwość zakontraktowania Gomólskiego, "odda" Startowi Gniezno jednego ze swoich zawodników. Te informacje potwierdza prezes Marmy. - Takie rozmowy rzeczywiście mają miejsce. Trudno w tej chwili operować konkretnymi nazwiskami, bo jesteśmy na początku rozmów. Wiadomo jednak, że na pewno nie oddamy żadnego z naszych liderów. Mam tutaj na myśli Lee Richardsona czy Chrisa Harrisa - powiedziała Marta Półtorak>.
Informacje o możliwej wymianie zawodników potwierdza również prezes Startu Gniezno, Arkadiusz Rusiecki. - Podjęliśmy rozmowy na temat wymiany barterowej z rzeszowskim klubem. Jesteśmy na początku rozmów, więc trudno mówić o konkretach. Czekamy na propozycję pani prezes Półtorak w tej sprawie - powiedział prezes Startu Gniezno.
Co ciekawe, Start nie zamierza w przypadku transferu gotówkowego żądać pełnej kwoty należnego ekwiwalentu (300 tysięcy złotych). Prezes gnieźnieńskiej drużyny podkreśla, że możliwe są w tym zakresie negocjacje. - Od samego początku nie zamierzaliśmy za Kacpra żądać pełnej kwoty ekwiwalentu. Zresztą podjęcie rozmów na temat wymiany barterowej najlepiej pokazuje nasz stosunek do całej sprawy - zakończył Arkadiusz Rusiecki.