Przeciętny rok - rozmowa z Piotrem Protasiewiczem, kapitanem Falubazu Zielona Góra

Falubaz Zielona Góra zdobył trzeci z rzędu medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Spory udział w tym sukcesie miał Piotr Protasiewicz. Z kapitanem Falubazu rozmawialiśmy o minionym i przyszłym sezonie, a także o trenerze Żyto składzie drużyny.

Ewelina Bielawska: Na wstępie pogratuluję tytułu Drużynowego Wicemistrza Polski 2010. Jakie to uczucie być kapitanem drużyny, która trzy lata z rzędu stoi na podium?

Piotr Protasiewicz: Cóż, jestem nim dopiero od roku. Zawsze powtarzałem, że prawdziwym kapitanem był, jest i będzie Andrzej Huszcza. Oczywiście jest to naprawdę fajne uczucie zdobywać takie trofea. Bardzo pomagają nam w tym kibice.

Praktycznie od twojego przyjścia do tego klubu zaczęło się dziać coraz lepiej. Pamiętam słowa, które wypowiadałeś przychodząc tutaj. Mówiłeś o tym, że chciałbyś się tutaj odbudować. Udało się.

- Uważam, że tak. Sezon 2006 nie był dla mnie zbyt udany. Przyszedłem do Zielonej Góry, gdzie widziałem i czułem, że zarówno klub, jak i kibice mnie chcą. Bardzo się z tego cieszę i mam nadzieję, że dam im niejednokrotnie jeszcze wiele radości z mojej jazdy.

Jesteś zadowolony z tegorocznej formy?

- Nie do końca jestem zadowolony. Ambicje moje były większe niż wynik i ten sezon. Nie wszystko udało mi się wyeliminować, szczególnie jestem zawiedziony swoją postawą w finale mistrzostw Polski. Generalnie nie było zbyt wielkiej tragedii. Punktowałem w miarę przyzwoicie, stąd nie mogę określić, że sezon był kompletnie nieudany. Były takie spotkania, kiedy moja dyspozycja była trochę gorsza. Jednak rok ten określę jako przeciętny, gdyż nie był akurat tym wymarzonym. Wierzę, że w przyszłym sezonie będzie lepiej.

Trwa okres transferowy. Na dzień dzisiejszy poza juniorami jedynie Ty masz ważny kontrakt. Czy jako kapitan uczestniczysz czasem w rozmowach dotyczących koncepcji drużyny?

- Nie jestem od ustalania składu. Jestem tylko i wyłącznie od punktowania na torze. Stąd nie mam prawa do różnych sugestii dotyczących składu. Prezes Robert Dowhan zajmuje się tymi tematami, stąd byłbym spokojny o siłę drużyny.

W niektórych klubach prezesi często o zdanie w temacie budowania drużynv pytają swoich zawodników. Czy kiedykolwiek polecałeś włodarzom któregoś z żużlowców? Bądź może to klub radził się kapitana w tych sprawach?

- Od tego jest prezes i zarząd klubu. Stąd tak jak wspomniałem, póki prezes Dowhan zajmuje się transferami i budowaniem składu, jestem spokojny jeśli chodzi o drużynę na sezon 2011.

Jak podoba się kapitanowi zapowiadany, chociażby w mediach skład? Według doniesień to Andreas Jonsson zasili szeregi Falubazu i zastąpi Fredrika Lindgrena.

- Nie wiem do końca jaki on będzie, ponieważ na tę chwilę jedynie ja i juniorzy mamy ważne kontrakty. Nie ma obecnie podpisów Rafała Dobruckiego czy też Grega Hancocka. Jeśli potwierdzą się doniesienia mediów, to zapowiada się naprawdę ciekawie. Jednak dopóki nie ma podpisów, nie ma i co komentować, ponieważ różne się rzeczy zdarzają.

Nadal nie wiadomo czy Piotr Żyto będzie szkoleniowcem. Kontrakt obowiązuje go do końca 2010 roku, a decydujący głos należy do prezesa Roberta Dowhana. Czy Ty, jako zawodnik, chciałbyś żeby Piotr Żyto został? Jesteś zadowolony z Waszej współpracy?

- Piotr Żyto pokazał się jako trener, który potrafi znaleźć wspólny język z zawodnikami, jak również i z kibicami. Nie wnikam w to, co działo się w jego życiu, bo nie są to moje sprawy. Współpraca nasza przebiegała bez zastrzeżeń, nie było żadnych problemów.

Jak wygląda czas pomiędzy sezonami? Jest nieco spokojniej czy też głowę zaprzątają myśli i plany związane już z kolejnymi rozgrywkami?

- Jestem trochę spokojniejszy. Bazę sprzętową po części uzupełniłem pod koniec sezonu. Trochę nowego sprzętu, nowych planów, kierunków. Myślimy już o najbliższym roku. Pod kątem przygotowań czy większych ruchów sprzętowych jeszcze nie myślałem. Od połowy września rozpocząłem praktycznie przygotowania do kolejnych rozgrywek. Na razie wszystko robię na spokojnie, bez żadnej presji, aczkolwiek codziennie jakąś małą cegiełkę dokładamy do przygotowań. Poza tym jest to czas dla rodziny, poświęcam się więc w większym wymiarze dla nich. Mam też wreszcie czas na pozałatwianie innych moich spraw, na które nie było w trakcie sezonu czasu. Jest więc co robić, czas biegnie szybko. Powiem szczerze, że już chętnie pokręciłbym jakieś kółka.

W tym czasie pracujecie nad budowaniem zaplecza sprzętowego, a także nad pozyskaniem sponsora. Jak go poszukujecie? Dzwonicie, wysyłacie oferty czy też nie jest wcale tak ciężko i często zgłaszają się i dzwonią sami?

- To tak się tylko może wydawać. Jeśli chodzi o sponsoring jest to naprawdę trudny temat. Jestem szczęśliwy i dumny, że mam takich sponsorów, którzy są ze mną na dobre i na złe. Z niektórymi współpracuję już od lat. Chociażby jedna z firm jaką jest Pentel, która jest ze mną od 1998 roku. Mam nadzieję, że zostanie przy mnie jeszcze na długie lata. Powiem szczerze, że brakuje mi słów, bo momentami nie wiem jak mogę się odwdzięczyć tym ludziom. Stawiam oczywiście na wynik i świetną jazdę. Są również świetni ludzie, firmy z Zielonej Góry jak Port 2000, Imański, Sztuder, Best i J.A Garcarek Mercedes Benz, które są wraz ze mną. Pielęgnuje ich, ponieważ doceniam to, że są. To nie jest tak, że sponsorzy dzwonią sami i chętnie inwestują w nas. To jest plotka, która krąży pomiędzy niektórymi ludźmi. Pomimo, iż ten sport jest często pokazywany w telewizji, trudno jest nabyć sponsora.

Na koniec zapytam jeszcze o najlepszy występ w twojej karierze. Był to mecz ligowy czy też jakiś indywidualny występ?

- Nie ma takiego meczu, który uznałbym za najlepszy. W ciągu jednego sezonu jest tyle spotkań, mnóstwo ich było do tej pory stąd ciężko stwierdzić. Na pewno było kilka takich super występów. Jednak to było, minęło. Nie ma co wracać do tego. Staram się skupiać na tym co jest, nie patrzeć do tyłu.

Źródło artykułu: