W sobotnim finale Pedersen pokonał Jasona Crumpa i swojego rodaka, Hansa Andersena. Przegrał tylko z Gollobem, ale nie tylko zachował nad nim przewagę w całym cyklu, a nawet powiększył ją o jedno "oczko". Wciąż panujący mistrz bardzo często podkreśla, iż w tym roku liczy się dla niego tylko końcowy sukces, czyli obrona tytułu najlepszego żużlowca globu.
- To był bardzo udany turniej. Czego można chcieć więcej? Oczywiście, że chciałem zwyciężyć, ale moim celem jest przede wszystkim wygranie całego cyklu. Tomasz wykonał wczoraj wspaniałą robotę, ale myślę, że zarówno Jason jak i Hans byli w stanie wczoraj wygrać. W finale wszystko może się wydarzyć. Ja ze swojego wyniku jestem zadowolony, dałem z siebie wszystko i wciąż prowadzę w klasyfikacji generalnej - powiedział dwukrotny IMŚ.
W drodze do finału Duńczycy mogli liczyć na kibiców, którzy licznie zgromadzeni na Parken dopingowali swoich rodaków. W finale znalazło się aż dwóch Duńczyków - Pedersen i Andersen, zaś w półfinale odpadł startujący ze śrubami w nodze Kenneth Bjerre. Zaledwie jednego punktu do awansu do półfinału zabrakło Bjarne Pedersenowi. Nicki bardzo chwali sobie doping swoich rodaków, a także organizację całego turnieju: - To było naprawdę wspaniałe, to olbrzymie wsparcie widowni. Myślę, że było to jedno z najlepszych Grad Prix w tym sezonie i że pokazaliśmy całemu światu jak fantastycznym sportem jest żużel.