Obaj Szwedzi prawdopodobnie parafują umowy z gdańskim klubem. Trener Lotosu Wybrzeża chciałby mieć w kadrze sześciu zawodników, by żużlowcy mogli rywalizować o jedno miejsce w składzie. Jak na razie nie wiadomo, kto dołączy do gdańskiego zespołu. - Nie chcemy strzelać na oślep, nie chodzi nam o to, żeby na siłę ściągnąć zawodnika z dobrą średnią, bo w trakcie sezonu możemy obudzić się z ręką wiadomo gdzie. To ma być realne wzmocnienie, wręcz lider zespołu. Przy każdym transferze trzeba rozważyć wiele aspektów. Mogę na przykład zdradzić, że jeden z polskich zawodników, którego mieliśmy na celowniku, nie znalazł akceptacji u naszych żużlowców i dlatego odpuściliśmy temat jego zatrudnienia - powiedział Stanisław Chomski dla Gazety Wyborczej.
Szkoleniowiec drużyny znad morza przyznał, że działacze klubu z Gdańska interesowali się Troyem Batchelorem. Jednak Australijczyk pozostaje w Unii Leszno. Być może do Lotosu Wybrzeża trafi ktoś z czwórki zawodników - Tomasz Gapiński, Mikael Max, Daniel Jeleniewski i Robert Miśkowiak. Wydaje się, że największe szanse na podpisanie umowy z gdańszczanami ma Szwed.
Wielu kibiców gdańskiego zespołu obawia się o formę Pawła Hliba. Tych niepokojów nie podziela Stanisław Chomski. - Wiem, że kibice obawiają się o formę Hliba, ale w zeszłym sezonie taka, a nie inna postawa Pawła nie wynikała wcale z braku konkurencji ale z innych przyczyn. Poza tym naszym problemem są mecze na wyjeździe, a mało kto zwraca uwagę, że Hlib miał na obcych torach lepszą średnią niż Jonasson i niewiele słabszą niż lider zespołu Stachyra. Tak więc na pewno to nie Paweł jest moim największym zmartwieniem. Wierzę, że w 2011 roku pokaże, na co go stać - stwierdził trener Lotos Wybrzeża.
Więcej w Gazecie Wyborczej.