2 stycznia Grzegorz Zengota wraz z grupą akrobatów wyjedzie na obóz przygotowawczy do sezonu 2011. Zgrupowanie potrwa tydzień. Uczestnicy przebywać będą w górskim schronisku zlokalizowanym w pobliżu Zakopanego. Nad prawidłowym przebiegiem obozu czuwać będzie trener akrobatyki, Radosław Walczak. - Jeszcze nigdy nie byłem na obozie z akrobatami. Jest to dla mnie pewna nowinka, bo do tej pory jeździłem na zgrupowania tylko z klubem. W tamtym roku byliśmy we Włoszech. Nie był to typowo kondycyjny obóz. Dużo jeździliśmy na nartach, było trochę zabawy. Teraz będzie to wyglądało troszeczkę inaczej. Jadę z akrobatami i z tego, co koledzy opowiadają, nie będzie łatwo. Pojadę i przekonam się, czy rzeczywiście. Treningów nie ma być nie wiadomo jak dużo, bo planowany jest jeden dłuższy trening poranny. Potem będziemy szli na narty, a wieczorem odpoczywali. Nie będzie to więc takie typowe katowanie się, tylko jeden solidny trening, a potem jazda na nartach. Słowem - ciężka praca powiązana z przyjemnością - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Grzegorz Zengota.
Skąd pomysł, aby do sezonu przygotowywać się wraz z akrobatami? - W listopadzie dużo czasu poświęciłem na przemyślenia, nad czym jeszcze mogę popracować i co chciałbym zmienić w mojej jeździe. Zastanawiałem się, co może mi pomóc w osiąganiu jeszcze lepszych wyników. Z dotychczasowych osiągnięć nie jestem do końca zadowolony. Uważam, że jestem w stanie zdobywać więcej punktów. Jest więc nad czym pracować. Pewne elementy w jeździe na motocyklu są u mnie niedoszlifowane. Żeby się w nich podciągnąć, dużo jeszcze muszę popracować nad sobą. Mam na myśli takie elementy jak gibkość, szybkość, czy też koordynacja ruchowa. Takie rzeczy są niezwykle ważne i odgrywają bardzo dużą rolę w jeździe na motocyklu. Uważam, że u mnie trzeba nad tym popracować. Powstał więc pomysł, że wymienione przeze mnie elementy najlepiej szkolić na sali akrobatycznej pod okiem doskonałego fachowca. Poszedłem w tym kierunku, dogadałem się z trenerem na indywidualne treningi. Na razie wszystko zmierza w odpowiednim kierunku. Jestem dobrej myśli. Mam nadzieję, że kiedy marcu wyjadę na tor, będę świetnie czuł się na motocyklu dzięki elementom, na których skupiłem się zimą - wyjaśnił "Zengi".
22-letni żużlowiec nie pojedzie w tym roku na obóz z kolegami z Falubazu. - Doszły mnie słuchy, że na początku lutego chłopaki wybierają się do Dziwnowa. Ja nie mogę wziąć udziału w tym zgrupowaniu, ze względu na to, że będzie ono kolidowało z moimi indywidualnymi przygotowaniami. Wszystko mam dopasowane pod swój tok przygotowawczy. Akurat w lutym nie jest dla mnie wskazany ciężki obóz. W tym właśnie miesiącu mam się już regenerować, nabierać sił po ciężkiej pracy wykonanej w grudniu i styczniu, aby utrzymać to, co udało się przez ten czas osiągnąć. Nie oznacza to jednak, że zielonogórzanie robią źle. Ja po prostu przygotowuję się indywidualnie i ten obóz nie pasuje do moich planów. W lutym muszę już zwolnić tempo, żebym w marcu był świeży i gotowy do jazdy, a nie przemęczony - zaznaczył Grzegorz.
Czym różnią się treningi z akrobatami od tych typowo żużlowych? - Uważam, że zajęcia z każdym trenerem wnosiły wiele dobrego. Przygotowanie do sezonu jest niezwykle ważne, bo dobrze przepracowana zima przynosi efekty. Jeżeli ten okres jest zaniedbany, forma w trakcie sezonu nie jest najlepsza. Zima w naszym przypadku jest więc bardzo ważna i każdy pracuje najlepiej jak potrafi. W tym roku obrałem zupełnie nowy kierunek przygotowań. Tak naprawdę nie wiem jeszcze, czym one się dla mnie zakończą. Efekt pracy poznamy przecież dopiero w sezonie na podstawie wyników, które będę osiągał. Jestem jednak dobrej myśli. Zawsze staram się wyciągać wnioski z poszczególnych okresów przygotowawczych i nie powielać błędów, które zimą popełniałem. Z roku na rok analizuję i staram się te błędy wyeliminować. W zeszłym roku przygotowywałem się indywidualnie z kickbokserem Tomkiem Makowskim. To również było dla mnie nowe wyzwanie, ale w tym roku podjąłem decyzję, że pójdę w kierunku akrobatyki. Zobaczymy, jak będzie. Efekty na pewno będą widoczne w sezonie. Pozostaje tylko pytanie, czy będą one pozytywne, czy negatywne. Jestem zdania, że treningi, na które chodzę wyjdą mi na bardzo duży plus. Aby się o tym przekonać, trzeba jednak poczekać na wyjazd na tor - stwierdził zielonogórzanin.
Zengota bardzo poważnie podchodzi do sezonu 2011. Zdaje sobie sprawę ze swoich słabszych punktów i chce je wyeliminować. W efekcie młody zawodnik chce być jednym z trzech najskuteczniejszych jeźdźców Falubazu. - Podchodzę do sezonu 2011 bardzo ambitnie. To, że chcę znaleźć się w trójce najlepszych zawodników zielonogórskiego klubu, to nie są tylko słowa. Bardzo ciężko pracuję, bo wiem, że jestem w stanie być prowadzącym parę, a nie zawodnikiem do pary. Jestem młody, uważam, że cały czas się rozwijam. Zimę na pewno przepracuję bardzo dobrze, poczynię też solidne inwestycje w sprzęt. Po przeanalizowaniu całego sezonu, doszedłem do wniosku, że naprawdę dużo wyścigów mogłem wygrać, ale jednak czegoś zabrakło. Uważam, że nad tymi elementami mogę popracować. Nie tylko fizycznie, bo dużo rzeczy "siedzi" też w głowie. Staram się zmienić swoje podejście, już udało mi się pewne rzeczy wyeliminować, z czego się niezmiernie cieszę. Uważam jednak, że są jeszcze pewne sprawy, nad którymi można popracować. Jestem przekonany, że przyniesie to efekty, bo dzięki odpowiednio poukładanym sprawom w głowie, sezon może obrócić się o 180 stopni i być zupełnie inny niż dotychczas - zakończył wychowanek klubu spod znaku Myszki Miki.