Wygram sprawę i co mi to da, jak u nich i tak nie ma pieniędzy - rozmowa z Rafałem Szombierskim, zawodnikiem Włókniarza

Rafał Szombierski był w ostatnim sezonie jednym z ojców sukcesu, jakim było dla Włókniarza Częstochowa utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. W sezonie 2011 "Szumina" także będzie bronił barw Włókniarza. Sympatyczny zawodnik rodem z Rybnika w rozmowie z nami opowiada m.in. o planach na zbliżający się sezon oraz o jego kontaktach z macierzystym klubem.

Paweł Zeller, Mateusz Makuch: Rafał, kontrakt z Włókniarzem podpisałeś dość późno, po sporych pertraktacjach. Czemu trwało to aż tyle?

Rafał Szombierski: Czy ja wiem, czy to tak długo? Jakbym podpisał na koniec stycznia, to by było długo, a podpisałem chyba na początku grudnia?

No tak, ale to wszystko się przeciągało. Z moich informacji wynikało, że miałeś podpisać kontrakt sporo wcześniej, jednak później były oferty z innych klubów i to się przesuwało w czasie.

Nie pamiętam tego, nie wiem jak to było (śmiech).

Kiedy rozmawialiśmy ostatnio, powiedziałeś że nie będziesz zmieniać toku przygotowania do sezonu, bo ten się sprawdza. Podtrzymujesz to i realizujesz ten plan, który sprawdziłeś rok temu?

Dokładnie tak, robię to samo, co robiłem przed rokiem. Siły mi nie brakowało i myślę, że to przygotowanie było bardzo dobre. Mam tego samego trenera od przygotowania siłowego co rok temu i wszystko jest w porządku. Nie można zmieniać czegoś, co dobrze funkcjonuje. Wszystkiego po trochu jest w tych przygotowaniach, jest siłownia, jest bieganie. Korzystam ze sprzętu, który jest na siłowni i wszystko idzie do przodu.

Nie ukrywajmy, zeszły sezon w barwach Włókniarza miałeś bardzo dobry. Z pewnością nie narzekałeś na brak ofert również z innych zespołów.

Wybrałem Włókniarz, o innych ofertach się nie mówi.

Wybrałeś ofertę Włókniarza, dlatego, że dostałeś tutaj szansę?

Myślę, że trochę głupio byłoby pójść sobie stąd po jednym sezonie…

… ale są tacy zawodnicy, którzy traktują sport czysto biznesowo i dla nich nie liczy się przywiązanie klubowe. Widocznie do takich nie należysz.

No nie wiem, okaże się (śmiech).

Rok temu, również przed sezonem podczas rozmowy spytaliśmy o twoich sponsorów. Powiedziałeś, że najpierw musisz się pokazać, a dopiero później szukać sponsorów. Pokazałeś się, więc wydaje się, że ze sponsorami powinno być lepiej.

Tylko się wydaje. Nie jest łatwo znaleźć sobie sponsorów, tu w Częstochowie też jest problem z pieniędzmi.

Kwestia sprzętu. Pozostajesz przy dwóch motorach, czy może chcesz swój warsztat zwiększyć?

Oczywiście, chciałbym trzy motocykle, ale na razie nie mam funduszy nawet na te dwa.

Oprócz kontraktu w Częstochowie parafowałeś także umowę w Szwecji. Masz zagwarantowane starty, czy musisz jechać, pokazać się i dopiero czekać na zaproszenie?

Nie mam gwarancji, w Polsce też nie mam gwarancji startów. Musisz być dobry i tyle, jak się pokażesz, to pojedziesz. W Częstochowie jest o tyle lepiej dla mnie, że jestem jedynym polskim seniorem, a wymogi regulaminowe są jakie są. Chociaż wiadomo, jak będę jechał słabo i nie będzie wyników, to i we Włókniarzu nie pojeżdżę.

Skład Włókniarza po raz kolejny został diametralnie przebudowany. Nie odczuwasz presji ze strony działaczy, kibiców? Jednak zeszły sezon miałeś dobry i wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia, a niektórzy typują ciebie na jednego z liderów "nowego" Włókniarza.

Przed rokiem mówiłem, że powinienem robić punkty jak tylko dostanę szansę. W tym roku może być odwrotnie. W tym kierunku może to zadziałać, wtedy punkty robiłem, teraz mogę nie robić. Nie lubię się wypowiadać, póki czegoś nie wiem. A w tym przypadku tak właśnie jest, poczekajmy na sezon i on wszystko zweryfikuje. Na pewno fajnie by było być jednym z liderów. Ale nie chciałbym być jedynym liderem, potrzeba z trzech zawodników, którzy punktują w granicy 10 punktów, reszta też zawsze coś dorzuci i powinno być ok.

Tak jak wspomnieliśmy, skład Włókniarza został mocno przebudowany. Jak ty, jako jeden z zawodników tego klubu, oceniasz szanse biało-zielonych w tegorocznych rozgrywkach?

Ja mogę powiedzieć, że będziemy mistrzami…

… a realnie?

To chcę, abyśmy nie byli na ostatnim albo przedostatnim miejscu. Może być, powiedzmy, ta piąta lokata, to już by było fajnie, z takiego wyniku drużyny byłbym zadowolony.

A wynik indywidualny? Zeszły sezon zakończyłeś ze średnią 1,5 pkt/bieg. Jaka średnia cię zadowoli w sezonie 2011?

Na pewno wyższa, mam tak skonstruowany kontrakt z Włókniarzem, że zarobię spore pieniądze w momencie, gdy będę jechał lepiej. Jak zdobędę te 11 punktów w meczu to wiadomo, trochę więcej złotówek pojawi się na moim koncie (śmiech). Wtedy będzie mi się opłacało, bo mam widełki. Jest to fajna, motywująca umowa, m.in. dlatego się na nią zgodziłem.

Do dzisiaj pamiętam wywiad z tobą przeprowadzony przez jedną ze stacji telewizyjnych, w którym powiedziałeś, że bardzo dobrze jeśli trenerem Włókniarza będzie Marek Cieślak, bo trzyma on krótko swoich zawodników. Okazało się jednak, że Cieślak wybrał Zieloną Górę.

Dokładnie, z tego co pamiętam, to prezes Marian Maślanka mówił, że z trenerem Cieślakiem do końca rozmawiali, ale on już chyba jakąś wstępną umowę podpisał w Zielonej Górze. Mimo tego dalej twierdził, że może rozmawiać z Częstochową. Wyszło jak wyszło i nie ma do czego wracać.

Kogo zatem widzisz na stanowisku trenera Włókniarza w zbliżającym się sezonie?

Uważam, że powinni wziąć Józka Jarmułę (śmiech).

Porozmawiajmy teraz o klubie z Rybnika, w którym się wychowałeś. Mniej więcej rok temu mówiłeś, że stosunki między tobą a RKM-em nie są zbyt dobre, a sam klub wciąż zalega ci pieniądze. Czy w tej kwestii się coś przez ten rok zmieniło?

Zalegali i zalegać będą mi nadal. Raz twierdzą, że zalegają, za chwilę że nie zalegają. Zmieniają zdanie w zależności od tego, jak i gdzie świeci słońce.

Poruszyłem ten temat, bo obecnie gorąco jest wokół Rybnika i Mariusza Węgrzyka. On także twierdzi, że klub ze Śląska zalega mu spore pieniądze. Ty widać jesteś w podobnej sytuacji. Uważasz, że klub, w którym się wychowałeś powinien dostać licencję pozwalającą na starty w sezonie 2011?

Na razie dostali warunkową, zobaczymy jak to się potoczy dalej. Ale nie powinno być tak, że zawodnik podpisuje kontrakt przed sezonem, w tym kontrakcie ma zapisane konkretne pieniądze, on je później zdobywa walcząc na torze o punkty a na koniec klub się z nim nie rozlicza. Za co taki żużlowiec ma się przygotowywać do zawodów? Na tym też cierpi sam klub, bo zawodnicy nie mają pieniędzy na remont sprzętu a wszystko odbija się na wyniku.

Nie planujesz wystąpić na drogę sądową, by odzyskać zaległe pieniądze?

Po co? Ja się pójdę sądzić, wygram sprawę i co mi to da, jak u nich i tak nie ma pieniędzy.

Wybacz, ale pozostanę jeszcze chwilę przy temacie Rybnika. Nie kusi cię mimo wszystko powrót tam? Miałbyś blisko na stadion, a wiadomo, że dla żużlowca to spore udogodnienie.

Zrób licencję i podpisz tam kontrakt, Momot da ci kasę (śmiech).

Rafał Szombierski pozdrowił na koniec naszej rozmowy fanów Włókniarza Częstochowa.

Komentarze (0)