Rob Lyon, który rozpoczął pracę w kadrze w sezonie 2009 nie jest zadowolony z ostatnich zmian we władzach BSPA. - Postanowiłem rozpocząć współpracę z kadrą i czułem, że robimy postępy. To motywowało mnie do ciężkiej pracy. Wszystko jednak zmieniło się po ostatnich działaniach BSPA, w której zmieniły się władze. Nowi ludzie mają nieco inne podejście do niektórych spraw. Gdybyśmy wybrali zmiany, to w przyszłości przyniosłyby one wiele korzyści. Jednak oni chcą robić wszystko po swojemu. Pragną jednotygodniowego zespołu, który jest kierowany przez doświadczoną osobę i to wszystko. Chcąc dobrze wykonać swoją pracę nie możesz jej wykonać przez siedem dni, bo na to potrzeba dwunastu miesięcy ciągłego wysiłku.
Brytyjczyk publicznie skrytykował BSPA twierdząc, że działacze w Wielkiej Brytanii oszczędzają pieniądze na szkoleniu młodych zawodników oraz na reprezentacji. - Zdecydowałem się odejść, ponieważ nasze drogi rozeszły się już jakiś czas temu. Władze nie interesują się rozwojem speedwaya i reprezentacji. Musimy zrobić krok do przodu. Mam wiele dobrych pomysłów, lecz nikt się nimi nie chciał zainteresować. Zostałem poinformowany, że moja praca trwa tydzień. Działacze chcą wydać jak najmniej pieniędzy na kadrę i chcą osoby tylko na siedem dni. Ja moją funkcję w reprezentacji widzę jednak inaczej - stwierdził Lyon.
Jednym z pomysłów menedżera King’s Lynn Stars na poprawę sytuacji brytyjskiego żużla miały być towarzyskie mecze dla młodych zawodników. - Dwa lata temu zorganizowaliśmy spotkanie w Ipswich z reprezentacją Australii, w którym startowali żużlowcy do 25 lat. Jednak stoczyliśmy prawdziwy bój, aby w ogóle te zawody doszły do skutku. Gdyby nie pomoc Chrisa Louisa, to by nic z tego nie wyszło. Ten mecz był naszym sukcesem. Młodzi chłopacy mieli szansę, aby się sprawdzić. Powinniśmy coraz częściej organizować tego typu zawody i walczyć z Polakami, Szwedami czy Duńczykami. Oczywiście wszystko kosztuje i dlatego BSPA nie chce w to inwestować - zakończył.