Druga linia, czyli najsłabsze ogniowo kluczem do sukcesu

Drużyna marząca o medalach potrzebuje skutecznej jazdy zawodników drugiej linii. Bez niej nawet heroiczna postawa liderów rzadko prowadzi do zwycięstw. SportoweFakty.pl przeanalizowały możliwości ekstraligowców pod kątem potencjału żużlowców drugiej linii.

W tym artykule dowiesz się o:

Najsłabsze ogniowo kluczem do sukcesu?

Od kilku lat żadna drużyna nie zdobyła mistrzowskiego tytułu z taką swobodą jak Unia Leszno w 2010 roku. Wyśmienita postawa liderów - Jarosława Hampela, Damiana Balińskiego, Leigh Adamsa i Janusza Kołodzieja sprawiła, że zdobycze punktowe uzyskiwane przez resztę zespołu nie miały większego znaczenia dla osiągnięcia sukcesu. Może właśnie dlatego bez większego echa przeszły ligowe wyniki Troya Batchelora. Młody Australijczyk stanowił w Lesznie jednoosobową drugą linię. Ze swojej roli wywiązywał się kapitalnie. Jego średnia biegowa jest porównywalna do osiągnięć zawodników o uznanej renomie jak choćby Hansa Andersena, Bjarne Pedersena czy Fredrika Lindgrena. Batchelor jako "najsłabsze ogniwo" wśród seniorów Byków był jednym z najlepszych zawodników drugiej linii w Ekstralidze. Zakończenie kariery przez Leigh Adamsa sprawia, że Unia Leszno nie będzie mogła w przyszłym sezonie cieszyć się komfortem posiadania zespołu złożonego prawie wyłącznie z liderów. Ewentualny sukces Byków w nadchodzących rozgrywkach będzie w znacznej mierze uzależniony od tego co pokażą zawodnicy drugiej linii. Mobilizowaniu tej formacji ma służyć rywalizacja o miejsce w składzie jaką będą toczyli Adam Skórnicki z Juricą Pavlicem i wspomnianym Batchelorem. Słaba postawa tych zawodników może przekreślić szanse drużyny Romana Jankowskiego na obronę mistrzowskiego tytułu. Na tle pozostałych ekip ekstraligowych druga linia leszczyńskiego zespołu prezentuje się przeciętnie.

Czy Jurica Pavlic i Tory Batchelor udźwigną ciężar oczekiwań?

Zdecydowanie mocniej niż w przypadku Unii Leszno prezentuje się na papierze druga linia Falubazu. Grzegorz Zengota i Jonas Davidsson to w tej chwili najmocniejszy duet zawodników, którym przyjdzie rywalizować o miejsce w meczowym składzie. Do niedawna atutem wspomnianych żużlowców było świetne spasowanie z zielonogórskim torem. Geometria tego obiektu ulega jednak zmianom w związku z czym kluczem do wywalczenia miejsca w składzie może być szybkie spasowanie się z nowymi warunkami. Pozostałych zawodników Falubazu stać na to, żeby liderować drużynie. Dotyczy to również Rafała Dobruckiego, który nie zaliczy minionego sezonu do najlepszych w karierze. Zielonogórzanie wydają się być drużyną pozbawioną słabych punktów co czyni ją kandydatem do zwycięstwa w rozgrywkach.

Drużyną podobnie skonstruowaną, choć dysponującą zdecydowanie mniejszym potencjałem od Falubazu jest ekipa z Tarnowa. Po uzupełnieniu zespołu Fredrikiem Lindgrenem i Leonem Madsenem skład wydaje się być bardzo wyrównany. Doskonale obrazują ubiegłoroczne wyniki. Różnica pomiędzy najskuteczniejszym w 2010 roku Martinem Vaculikiem a piątym pod względem średniej biegowej Bjarne Pedersenem to według statystyk zaledwie 0,215 punktu. Tarnowianie nie są więc drużyną w której występuje klarowny podział na liderów i zawodników drugiej linii.

Niels Kristian Iversen spełni oczekiwania Władysława Komarnickiego?

Słabość zawodników drugiej linii była w minionych sezonach "znakiem rozpoznawczym" Caelum Stali. To właśnie ta formacja gorzowskiej drużyny ulega w ciągu ostatnich lat najczęstszym przeobrażeniom. Tym razem zespół Czesława Czernickiego zasilili Duńczycy, którzy w sezonie 2010 rozczarowali swoich pracodawców. Miejsca w składzie Falubazu Zielona Góra nie potrafił sobie zapewnić Niels Kristian Iversen a postawa Hansa Andersena od kilku lat nie przystaje do renomy jaka jest kojarzona z jego nazwiskiem. Obaj Duńczycy są zawodnikami, którzy mają sporo do udowodnienia i na pewno stać ich na skuteczniejszą jazdę niż w minionym sezonie. O miejsce w składzie Stali będzie walczył Artur Mroczka, dla którego będzie to pierwszy w karierze sezon w barwach ekstraligowego klubu. Postawa wspomnianych zawodników a także Słoweńca - Mateja Zagara będzie miała decydujący wpływ na to jakie miejsce zajmie w lidze Caelum Stal Gorzów.

Jednoosobową drugą linię będzie tworzył w Toruniu ktoś z trójki: Karol Ząbik, Michael Jepsen Jensen, Matej Kus. Pozostali zawodnicy Unibaxu są w stanie punktować na poziomie 10 oczek w meczu. W przeszłości rzadko jednak zdarzały się sytuacje w których toruńscy liderzy, jak jeden mąż, stawali na wysokości zadania. Właśnie dlatego wsparcie ze strony piątego seniora w drużynie może mieć niebagatelny wpływ na osiągnięcia tego zespołu. Zarówno Sławomir Kryjom jak i Jan Ząbik zapewniają, że żaden z zawodników nie może być pewny miejsca w składzie. Zapowiada się zatem ciekawa rywalizacja wewnętrzna w Unibaxie.

Rafał Okoniewski przełamie ekstraligową niemoc?

Wiara czyni cuda?

Ogromne znaczenie dla dla wyniku drużyny będzie miała postawa zawodników drugiej linii PGE Marmy Rzeszów. Zarówno Maciej Kuciapa jak Rafał Okoniewski wydają się mieć najlepsze lata kariery za sobą. Obaj są jednak zdecydowanie lepsi od Ryana Fischera, który nie będzie się zapewne liczył w walce o miejsce w składzie. Trener Dariusz Śledź spodziewa się, że ekstraligowy poziom nie okaże się zbyt wysokim dla Rafała Okoniewskiego. - Wierzę, że Rafał może jeździć w Ekstralidze na takim poziomie jak w przeszłości. Każdemu zawodnikowi zdarzają się trudniejsze momenty. Czasami z takiego dołka trudno jest się wygrzebać. Rafał odrodził się w ubiegłym roku. Wierzę, że taki sezon jaki przydarzył mu się w 2009 roku w barwach Caelum Stali Gorzów już się nie powtórzy.

Rola zawodników drugiej linii w ekipach z Częstochowy i Wrocławia jest inna niż w przypadku wyżej omawianych drużyn. Włókniarz i Betard nie mają większych szans, żeby włączyć się do walki o medale. Najprawdopodobniej właśnie te kluby rozstrzygną między sobą, który z nich utrzyma się w lidze bez konieczności rywalizowania w barażach. Za wyjątkiem Kennetha Bjerre prawie wszyscy seniorzy tych dwóch drużyn to zawodnicy, którzy w mocniejszych klubach stanowiliby o sile drugiej linii lub walczyli o miejsce w składzie. Sporą zagadką jest postawa braci Artioma i Grigorija Ługutów, którzy nie mieli jeszcze styczności z polską Ekstraligą.

Źródło artykułu: