- Na początku wszystko było ok. Zawodnicy protestowali a teraz oni się wyłamują. Wierzę, że nam pomożecie - zwrócił się Janusz Kołodziej do kibiców podczas spotkania we Włoszakowicach. Macie sporo do powiedzenia w tej sprawie. Wydaje mi się, że wy również nie chcecie oglądać mało interesujących spotkań w których zawodnicy jeżdżą wolniej i jest znacznie ciszej. Nowe tłumiki to moim zdaniem nieporozumienie. Pewnie trzeba będzie jeździć na dużo twardszych torach, bo na przyczepnych zrobi się bardzo niebezpiecznie. Miejmy nadzieję, że wygramy tę wojnę.
Wychowanek Unii Tarnów zwraca też uwagę na fakt, iż nowa konstrukcja skraca żywotność silników przez co wzrosną koszty jakie będą musieli ponosić żużlowcy. - Nie chcemy jeździć na nowych tłumikach, które są pozatykane w środku. One są niebezpieczne dla nas. Dodatkowo niszczą sprzęt. Silnik, który był użyty w jednych zawodach nie nadaje się już na kolejne. Trzeba wymienić wiele elementów, które ulegają przegrzewaniu.
Podczas spotkania we Włoszakowicach Kołodziej wspominał okoliczności w jakich przyszło mu pobić rekord leszczyńskiego toru. - Przed tamtym meczem trener powiedział, że tor nadaje się do tego, żeby pobić rekord. Wtedy przypadkowo zerknąłem na program zawodów w którym było zdjęcie Krzyśka Kasprzaka, który był wcześniej rekordzistą toru. Pomyślałem: kurcze, może to jest ten dzień... Wiedziałem, że akurat w tym dniu mam odpowiednią wagę, wszystkie inne sprawy układały się idealnie. Ułożyłem sobie w głowie, że wszystko jest tego dnia do zrobienia. Kiedy zjechałem do parkingu i usłyszałem, że pobiłem rekord pomyślałem: o kurde... marzenia się spełniają. Myślę, że ten rekord jest jeszcze do pobicia. Trzeba zrzucić jeszcze jakieś pięć kilo - zażartował zawodnik.
W nadchodzącym sezonie Janusz Kołodziej zadebiutuje jako stały uczestnik cyklu Grand Prix. Żużlowiec zapewnia, że starty w gronie najlepszych zawodników na świecie od dawna były jego marzeniem. - Tanio skóry nie sprzedam. W tamtym roku nie wychodziło mi to najgorzej, potrafiłem wygrywać z najlepszymi. Przygotowuję się jak najlepiej i mam nadzieję, że podołam. To jest moje pięć minut i mam zamiar je wykorzystać. Walczyłem o to, żeby znaleźć się w Grand Prix przez siedem lat. Głupio byłoby teraz zmarnować szansę, która przede mną stoi. Będę trzymał gaz - zapewnił.