Ewelina Bielawska: Panie Andrzeju, przez ostatnie trzy sezony drużyna Falubazu stała na każdym stopniu podium. W Zielonej Górze była moda na brąz, potem złoto, w zeszłym roku na srebro. Na co będzie moda, pana zdaniem, w najbliższym sezonie?
Andrzej Huszcza : W przyszłym sezonie będzie moda na podium. Mamy dobrą drużynę. Nic się nie zmieniło, a wręcz polepszyło jeśli chodzi o siłę drużyny. Stąd uważam, że wzrosły i szanse na sukces. Spoglądając na inne drużyny, mogę stwierdzić że one również się podreperowały. Pomimo tego Falubaz jest silny i czuję, że będzie w pozycjach medalowych.
Od najbliższego sezonu ma obowiązywać przepis związany z obowiązkiem startów dwóch polskich juniorów podczas meczu ligowego. To dobrze czy źle zdaniem pana?
- Moim zdaniem to dobrze, ponieważ kiedyś też jeździli jedynie wychowankowie klubów, jakiekolwiek przejścia i zmiany barw były niezwykle trudne. Dziś zmiany klubów są na porządku dziennym. Jednak zmieniono przepis odnoszący się do dwóch polskich juniorów co moim zdaniem jest dobre, ważna jest w tym momencie przyszłość szkolenia w Polsce.
Za czasów pana startów był bodajże już podobny przepis związany z juniorami, który jednak nie sprawdził się prawda?
- Tak, dokładnie tak było. Wtedy za czasów pierwszych moich startów w drużynie jeździli praktycznie sami wychowankowie, o przejściach nie było mowy. Ale to było dobre rozwiązanie. Musimy postawić na polską młodzież, to przyszłość żużla.
Jak już wspomnieliśmy, nowy regulamin Speedway Ekstraligi nakazuje wystawienie do składu dwóch polskich młodzieżowców. Każdy z nich będzie musiał odjechać po trzy biegi. Partnerem Patryka Dudka będzie ktoś z dwójki Kacper Rogowski - Adam Strzelec. Jak ich szanse widzi trener zielonogórskiej młodzieży?
- Moim zdaniem to jest dla nich najwyższy czas i dobry moment, by zaczęli startować w ekstralidze. W końcu to najwyższa z lig rozgrywek. Po treningach z zawodnikami bardziej doświadczonymi, ta współpraca i mecze na najwyższym poziomie będą ich mobilizowały do rywalizacji. Patryk Dudek startuje już dwa lata i zdobył przez ten czas niebywałe doświadczenie. Wierzę, że zarówno Kacper jak i Adam z meczu na mecz będą radzić sobie również coraz lepiej. Przy dobrym sprzęcie oraz logistyce zapewnionej przez klub myślę, że będzie wszystko szło do przodu.
Andrzej Huszcza - Tylko Falubaz
Przejdźmy do tematu pańskiej kariery. Od kilku lat nie jest Pan już zawodnikiem, lecz trenerem młodych adeptów. Spełnia się pan pełniąc tę funkcję?
- Na razie podoba mi się, lubię tą pracę i spełniam się. Co prawda akurat teraz w tych miesiącach jest taki nieudany okres czasu, kiedy nie ma konkretnej pracy. Chodzę z zawodnikami na treningi kondycyjne, ogólnorozwojowe, byłem z nimi na obozie, ale dopiero w sezonie zaczynam pracę, którą lubię najbardziej. Brakuje mi tego.
Jak mocno zmieniło się pana życie od momentu zakończenia kariery?
- Oczywiście, że sporo zmieniło się w moim życiu. Przez 33 lata byłem na własnym rozrachunku. Sam sobie planowałem pracę i musiałem się z niej wywiązywać przed samym sobą. Pracowałem sam dla siebie. Teraz jestem uzależniony od wszystkich. Nie ukrywam, że ciężko jest się tak przestawić. Nigdy nie pracowałem w taki sposób, ale przyzwyczajam się. Praca z młodymi daje mi wiele satysfakcji, to właśnie jest ten mój sportowy sens aktualnie.
Niejednokrotnie zielonogórski klub chwalony był wśród znawców za wychowywanie młodych adeptów. Jak takie szkolenie wygląda od momentu zapisania się do szkółki do czasu zdania licencji?
- Przyjmujemy przeważnie 14-15 latków. Mam też dwóch trzynastolatków, którzy mają swoje motocykle. Obserwuję ich także, patrzę jak dają sobie radę na motocyklu. Jeśli widzę, że taki chłopak ma pojęcie, umiejętność jazdy, wówczas biorę go na tor gdzie robię dalsze próby. Jeśli któryś ma smykałkę, da się to wszystko zauważyć. Niektórzy próbują i rezygnują już po pierwszym treningu. Jeśli się potrafi i ma się to "coś", czuje się ten motor, wystarczy potem włożyć dużo pracy i treningów, by się dokształcać. Potem w wieku 15 lat można zdać już licencję i być zawodnikiem młodzieżowym.
Czy jest pan zadowolony z aktualnych wychowanków?
- Po pierwszym roku treningów licencje zdało 4 młodych adeptów. Zostało na obecną chwilę ich jedynie trzech, gdyż jeden z nich zrezygnował. W ubiegłym roku zdało także trzech adeptów, potem jeden z nich także odszedł. Teraz z kolei znowu się waha, gdyż chciałby wrócić. Miał niezbyt udany trening w zeszłym sezonie, gdzie złamał rękę i nie chciał już jeździć. Ma to teraz przemyśleć, stąd zobaczymy jak to będzie.
Andrzej Huszcza i Fredrik Lindgren
Podobno jest wielu chętnych, mała zaś grupa pozostaje po pierwszych treningach?
- Zapaleńców rzeczywiście jest wielu, przychodzą i inaczej sobie to wyobrażają. Niejednokrotnie oceniają innych śmiejąc się "jak oni jeżdżą?", a ja im mówię wówczas "zobaczycie jak was wyprzedzę jak będziecie startować, i to na piechotę jak będziecie jechać motocyklem". I tak później jest. W chodakach chodzę podczas szkoły po torze, oni zaś też tak wolno potem jeżdżą, że ich wyprzedzam. Bo tak to jest, motocykl żużlowy jest zupełnie inny niż taki zwykły szosowy. Obserwuję dokładnie moich wychowanków, jeśli treningi nie przynoszą efektów i widzę, że ktoś się nie stara i nie rozwija z umiejętnościami do przodu, wówczas bywa i tak, że się żegnamy. W sezonie 2010 przyjąłem 27 chłopaków, zostało jedynie siedmiu, praktycznie tylko ci którzy byli najlepsi. W tym sezonie 2011 ponownie będziemy przyjmowali chętne osoby.
A więc praca z panem to niezła szkoła życia?
- Mam swoje zasady. Przede wszystkim punktualność, obowiązkowość, a także odpowiedzialność. Tego się trzeba trzymać. Nie ukrywam, że to są dzieci i tez muszę podporządkować się i ich zasadom. Podczas treningów prowadzę więc też zajęcia trochę inne, gramy np. w piłkę itp.
Jest pan po obozie nad morzem, gdzie wraz z juniorami pan trenował. Czy jest trener zadowolony ze zgrupowania? Czy treningi pod opieką Tomasza Paska pomogą młodym żużlowcom w trakcie sezonu żużlowego?
- Na pewno pomogą. Każde zajęcia ogólnorozwojowe są dobre i pomagają. To jest wystarczający trening. W innym klubie nikt tak nie ćwiczy z juniorami, tak mi się przynajmniej wydaje.
Kiedy zamierzacie wyjechać na tor?
- W gazecie przeczytałem ze 12-13 marca ma być oddany tor do użytku. Przyjedzie komisarz, by ten tor sprawdzić i zweryfikować oraz oddać do jazdy. Po 13 marca gdy będzie pogoda powinniśmy wyjechać. Chodzi mi tu o zawodników pierwszego zespołu, juniorzy wystartują trochę później.
Czy za czasów początków pana kariery, sprzęt był tak samo drogi jak i teraz ? Czy coś zmieniło się od tamtej pory pod kątem przygotowywania się do sezonu?
- Pewnie się zmieniło. Kiedyś nie interesowało mnie to, gdyż w pierwszych latach byłem amatorem. Wszystko było klubowe, było nasze. Tym się zajmowaliśmy z mechanikiem. Teraz jest inaczej. Zawodnicy zawodowi sami przygotowują się , wszystko robią w swoich własnych garażach. Ten co wymyśli coś najlepszego, ma i swoje tajemnice.
Podczas niedzielnego spotkania ze sponsorami Robert Dowhan poinformował, że po zakończeniu sezonu przestanie pełnić funkcję prezesa Falubazu Zielona Góra. W tę decyzję nie wierzyli zawodnicy zielonogórskiego klubu. Jak pan się odniesie do tego:
- To jest decyzja prezesa. Tak jak kiedyś ktoś powiedział , na jednej pracy życia zakończyć nie idzie. Może prezes ma swoje plany, to jego indywidualna decyzja. Na pewno jest mi szkoda, ze prezesa mogłoby nie być. Obiecał, że zostawi klub zadbany, dobrze prosperujący, że pozostawi go jedynie dobremu następcy, więc to bardzo dobrze świadczy o tym, że chce dla Falubazu jak najlepiej. A to jest najważniejsze.
Andrzej Huszcza spełnia się teraz jako trener młodzieży