- Jestem na tym etapie, że nie palę się na jakieś podpisy, byleby były. Jeśli pojawi się coś ciekawego i interesującego dla mnie to jestem na tak. Póki co to "lajcik" - ocenił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Sławomir Drabik.
Nazywany żywą legendą częstochowskiego Włókniarza Drabik, nie dramatyzuje. Z cierpliwością patrzy w przyszłość i ze spokojem mówi o jednej z możliwości, jaką jest zakończenie żużlowej kariery. - Nic się złego przecież nie wydarzy. To jest po prostu życie. Wcześniej czy później trzeba powiesić kombinezon na kołek. Nie jest wykluczone, że to może być już koniec. Nie mówię tak, nie mówię nie. Zobaczymy jak to się wszystko poukłada. Jak na razie, to tak jak mówiłem, czekam - oznajmił 45-latek. Ponadto dodał, że sam nie jest inicjatorem rozmów z klubami. - Takich rzeczy nie robię. Inaczej jeśli ktoś dzwoni do mnie, to wtedy można pogadać. Samemu jednak nie lubię się narzucać, bo to jest bez sensu.
Pomimo widma zakończenia kariery, dwukrotny Indywidualny Mistrz Polski jest w pełnej gotowości do jazdy. - Przygotowany do sezonu jestem. Wszystko jest tak jak powinno być. Muszę się poruszać i odświeżyć temat - powiedział wychowanek Włókniarza.
Sławomir Drabik rozważa zakończenie kariery
W rozmowie ze Sławomirem Drabikiem poruszyliśmy także najczęściej omawiany w ostatnim czasie w żużlowych mediach temat, czyli kwestię nowych tłumików. Drabik przyłączył się do zdecydowanej większości stanowczo negującej ten pomysł. - Nowe tłumiki to jest całe zabójstwo dla żużla. Największy hamulec, jaki można było wprowadzić. Przyznam w skrócie, że ten model tłumika już kiedyś przerabiałem. Może nie taki sam, ale podobny. Uważam, że to jest koniec żużla. Ścigając się na tym modelu nie ma żadnej przyjemności z jazdy. Miałem uczucie jakbym szynę ciągnął za sobą - stwierdził.
- Motocykle nie mają takiej mocy jak kiedyś. Według mnie i tak są słabsze. Po wprowadzeniu nowych tłumików to już w ogóle je eliminuje z jakichkolwiek wyścigów. Podejrzewam, że jeśli tego nie zmienią to nie będzie ścigania. Będzie jedynie jazda na zasadzie start-meta. Widowisko zniknie i to jest największe zagrożenie dla tego sportu - podkreślił Drabik.
Niedawno podczas treningu w Gorican ucierpiał sprzęt dwóch zawodników - Marcela Kajzera oraz Matija Duha o czym informowaliśmy TUTAJ. Co na to Drabik? - Nie dziwi mnie to. A na dodatek nie było tak gorąco jak potrafi być w lato w trakcie sezonu. Pojawia się więc zagrożenie finansowe. Żużel pozostanie dyscypliną tylko i wyłącznie dla najbogatszych.
Na zakończenie "Slammer" przyznał, że najprawdopodobniej pojawi się na pierwszych treningach Włókniarza na torze. - Raczej tak. Brakuje mi jazdy. Trzeba się poruszać. Imprezy imprezami, ale żużel to jest ciekawsza zabawa (śmiech).
Sławomir Drabik wciąż cieszy się wielką popularnością