Kluby Elitserien w jednej chwili straciły ponad dwudziestu ważnych żużlowców. - To przede wszystkim Tomasz Gollob, Jarosław Hampel i Janusz Kołodziej stoją za tym. Cała trójka z pomocą prawnika postanowiła powstrzymać wprowadzenie nowych tłumików. To jest wojna i oby miała ona szczęśliwy koniec. Zobaczymy, kto polegnie pierwszy, bo zabawa się skończyła - powiedział Lindgren, który od dawna krytycznie się wypowiada na temat nowych tłumików.
W tej chwili stare konstrukcje redukujące poziom hałasu obowiązują jedynie w lidze polskiej. Czy zdaniem "Fredki" uda się je przywrócić do życia również w ligach zagranicznych oraz cyklu Grand Prix i Drużynowym Pucharze Świata? - Uważam, że jest już trochę za późno. Działania powinny być podjęte o wiele wcześniej. Problemem może być również podpisane jakiś czas temu porozumienie z władzami GP, w którym wszyscy zawodnicy zobowiązali się do stosowania nowych tłumików. Ciężko będzie zerwać tę umowę - dodał 25-latek.
Jeździec Taurona Azotów Tarnów mimo wszystko jest pod wrażeniem działań PZM. - Najbardziej imponujące w krucjacie przeciwko nowym tłumikom jest to, że po stronie żużlowców stanął PZM. U nas byłoby nie do pomyślenia, żeby SVEMO postąpiła tak samo. Polski związek wysłuchał jednak zawodników i po zapoznaniu się z ich opinią uznał, że należy sprzeciwić się FIM. Wszystko kręci się w końcu wokół bezpieczeństwa jeźdźców. Kto poniesie odpowiedzialność, kiedy w wyniku stosowania nowych tłumików dojdzie do tragedii? Naprawdę trudno zignorować takie argumenty - zakończył Lindgren.
Włodarze szwedzkiego żużla jak na razie nie zamierzają uginać się pod naciskiem Polaków. Działacze klubów Elitserien zgodnie jednak twierdzą, że w kwestii wprowadzenia nowych tłumików ostatnie słowo jeszcze nie padło.
F. Lindgren wierzy, że wojna z nowymi tłumikami będzie miała szczęśliwy koniec