Jerzy Szczakiel: Stawiam na Leszno i Toruń

Już w niedzielę rozpoczną się rozgrywki o tytuł najlepszej drużyny żużlowej 2011 roku. Nasz ekspert jest daleki od stawiania w gronie głównych faworytów Stelmet Falubazu Zielona Góra. Jerzy Szczakiel zdecydowanie bardziej ceni zespoły z Torunia i Leszna.

W tym artykule dowiesz się o:

- Myślę, że w tym roku głównym kandydatem do zwycięstwa w rozgrywkach będzie zespół z Leszna. Do walki o triumf może włączyć się drużyna z Torunia. W okresie transferowym wzmocniła się bardzo ekipa z Zielonej Góry, ale nie sądzę, żeby mogła dorównać Unii Leszno. Ten zespół ma też świetnego trenera w osobie Romana Jankowskiego. On tam wiele lat jeździł i zna się na robocie w przeciwieństwie do kilku innych trenerów, którzy mają o sobie nie wiadomo jakie mniemanie - powiedział Jerzy Szczakiel.

Nasz ekspert przewiduje, że faworyzowana Caelum Stal Gorzów może podobnie jak w minionych latach zakończyć rozgrywki bez medalu. - Mocną drużynę ma też teoretycznie Gorzów. Może być jednak tak samo jak w ubiegłym roku, kiedy Stal wydawała się najmocniejsza na papierze a nie zdobyła nawet medalu. Myślę, że to był skutek tego, że w tym zespole był zarówno Tomasz Gollob jak i Nicki Pedersen. Jak w jednej drużynie jest dwóch aż tak dobrych zawodników to czasami się przez to miesza. Zdecydowanie lepiej jest, kiedy w zespole jest jeden wyraźny lider, albo wychowankowie jak w przypadku Unii Leszno. Swoi zawodnicy zawsze tworzą lepszą drużynę niż zbiór zagranicznych gwiazd.

Jerzy Szczakiel nie wyklucza, że szansę na dobry wynik ma także drużyna z Tarnowa. - Ciekawy i wyrównany zespół ma Unia Tarnów, ale wyraźnie brakuje im tam takiego lidera jak Janusz Kołodziej. Każda drużyna, która chce się liczyć potrzebuje kogoś kto byłby wzorem i mobilizował swoją postawą pozostałych. Atutem drużyny z Tarnowa na pewno będzie trener. Marian Wardzała to człowiek na poziomie. Jeśli któryś z zawodników z jego zespołu będzie potrafił wcielić się w rolę lidera to sądzę, że mogą namieszać.

Były mistrz świata na żużlu uważa, że do walki o medale nie włączą się zespoły z Wrocławia i Częstochowy. Nasz ekspert twierdzi, że brak perspektyw osiągnięcia dobrego wyniku z drużyną skłonił Marka Cieślaka do opuszczenia Wrocławia. - Cieślak uciekł z Wrocławia, bo widział, że nie ma tam czego szukać. Szybko zebrał manatki i poleciał do Zielonej Góry.

Komentarze (0)