Kacper Gomólski: Przestałem jeździć w bok. Anglia? Szkoła życia!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Ostatnie dni były bardzo bogate we wrażenia dla Kacpra Gomólskiego, który zadebiutował na torach Elite League. - <i>Pojechałem tam przede wszystkim po naukę</i> - mówi wychowanek Startu Gniezno. - <i>Anglia to dla mnie szkoła życia</i> - dodaje.

Kacper Gomólski jeszcze w niedzielę startował ze Startem Gniezno w Gdańsku, by dzień później wyjechać do Anglii. Tam wziął udział w prezentacji Peterborough Panthers i serii treningów. - Prezentacja odbyła się w poniedziałek - opowiada "Gomóła". - Stawili się wszyscy zawodnicy naszego zespołu. Także Norbert Kościuch, który jak wiemy nadal nie może startować, gdyż zmaga się z kontuzją. We wtorek i w środę trenowaliśmy na torze, którzy szybko przypadł mi do gustu. Świetnie się na nim czuję.

Prezentacja miała zupełnie inny wymiar niż te w Polsce. - Było skromnie, ale bardzo sympatycznie. W sali było ok. 300 kibiców. Dzień później mieliśmy sesję zdjęciową i trening całego zespołu. W środę byłem jedynym zawodnikiem Panter, który znowu wyjechał na tor. Razem ze mną trenowali zawodnicy z innych klubów m.in. Dakota North, który ostatnio w Premier League wywalczył dla swojego zespołu 21 punktów! Jeździłem ile się dało, gdyż chciałem dopasować się do toru.

W czwartek Gomólski zadebiutował w Anglii w meczu towarzyskim z Coventry Bees. W czterech startach zapisał na swoim koncie osiem punktów i jeden bonus. - Myślę, że debiut mogę zaliczyć do udanych, ale i tak nie ustrzegłem się błędów - przyznaje. - Czułem się szybki, dlatego gdybym w dwóch ostatnich biegach lepiej wystartował, to w debiucie zaliczyłbym dwucyfrowy wynik. Ale nie będę narzekał. To był dla mnie dopiero pierwszy występ w Anglii, a z każdym kolejnym meczem chcę być jeszcze lepszy.

Kacper Gomólski (biały) i Krzysztof Jabłoński przed Stachyrą

Kibice gospodarzy byli zachwyceni biegiem, w którym z czwartego miejsca awansował na drugie. - Słabo wystartowałem, dla na dystansie poradziłem sobie z Larsenem i Fisherem. Wygraliśmy ten bieg 5:1, bowiem pierwszy do mety dojechał Troy Batchelor. Osiemnastolatek przyznaje jednak, że akurat w tym dniu starty nie były jego mocną stroną: - Muszę jeszcze nad tym popracować, bowiem nie zawsze da się wszystkich wyprzedzić.

- Jeśli chodzi o nowe tłumiki, to nie miałem z nimi żadnych problemów - ocenia, ale dodaje, że duży wpływ na to miało przygotowanie toru. - Było co prawda przyczepnie, ale bardzo bezpiecznie. W drugiej części zawodów zrobiło się nawet dość twardo, dlatego trudniej było wyprzedzać. Mimo wszystko szukałem miejsc bardziej przyczepnych, bo na nich czułem się bardzo szybki. Pomagały mi koleiny, które w trakcie zawodów zrobiły się tuż przy krawężniku.

- Podpisałem się pod listem za nowymi tłumikami, bo chcę skutecznie powalczyć w mistrzostwach świata juniorów - mówi wprost. - Nie jestem zwolennikiem nowego produktu, ale chcę jeździć i podnosić swoje umiejętności. Bardzo starannie przygotowywałem się do tego sezonu, dlatego nie miałem wyjścia. Chcę odnosić sukcesy ze Startem, ale myślę też o zwycięstwach w Anglii i przede wszystkim o finałach mistrzostw świata. Jeden z finałów odbędzie się w Gnieźnie, dlatego nie wyobrażam sobie tych zawodów bez mojego udziału. Czuję się mocy. Nareszcie jadę do przodu, a nie w bok, jak zdarzało mi się rok temu. Jestem wystarczająco szybki, dlatego teraz mogę skupić się wyłącznie na sobie.

Paweł Hlib pociesza "Gomółę" po upadku

"Gomóła" w Anglii ściga się w jednym klubie z Nicki Pedersenem i po pierwszym meczu ma o nim jak najlepsze zdanie! - To świetny gość! Myślałem, że skoro jest zawodnikiem tej klasy, to będzie na nas patrzył z góry. Ale okazało się, że to bardzo sympatyczny facet. W trakcie zawodów podszedł do mnie i Krzyśka Buczkowskiego i pytał jak ustawiliśmy swoje silniki, bo on nie czuje się dość szybki. Poza tym przed biegami dbał o atmosferę w drużynie. A to poklepał, a to zagadał. Super sprawa!

Wychowanek Startu przyznaje, że do Anglii wyjechał po naukę: - Anglia to dla mnie szkoła życia. Jestem tam sam z Pawłem Woźnym, moim mechanikiem. W Polsce za przygotowanie motocykli odpowiada tata (Jacek Gomólski), natomiast w Anglii jesteśmy zdani na siebie. Sam grzebię przy sprzęcie, szukam optymalnych rozwiązań. Pomaga mi w tym Paweł, który rok temu współpracował z Krzyśkiem Buczkowskim i wie jakie ustawienia należy stosować na tamtych obiektach. Korzystając z uprzejmości SportoweFakty.pl chciałbym podziękować Krzyśkowi Buczkowskiemu za użyczenie mi motocykla w pierwszym biegu, bo mój miał awarię. Dziękuję też Krystianowi Plechowi oraz moim sponsorom za umożliwienie mi wyjazdu do Anglii.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)