Co prawda Marek Wojaczek nie widział biegu z udziałem Kacpra Gomólskiego, ale nie odmówił nam komentarza odnoszącego się do podobnych sytuacji: - Przede wszystkim należy wyjść od tego, że decyzja należy do sędziego. W tej sprawie nie jest rozstrzygające czy zawodnik stoi nieruchomo czy wykonuje jakieś ruchy. Jednak jeśli po starcie uzyskuje nad rywalami nadspodziewaną przewagę, to znaczy, że jest coś nie tak. Wtedy start był nieprawidłowy i bieg należy powtórzyć.
- Najczęściej jest tak, że zawodnik świadomie podejmuje ryzyko. Na zasadzie, że albo mu się uda, albo nie. Natomiast oczywiste jest, że jeśli zawodnik znajduje się o długość motocykla przed rywalami, to start nie był prawidłowy. Pomiędzy zawodnikami nie ma aż tak dużych różnic w refleksie, żeby jeden z nich po starcie uzyskiwał nam innymi aż tak dużą przewagę - dodał Wojaczek, który na co dzień pełni funkcję prezesa Stowarzyszenia Sędziów Żużlowych.
Jeden z najlepszych polskich arbitrów podkreślił, że w tego typu sytuacjach absolutnie nie możemy mówić o karze. - Decyzja należy do sędziego, ale on nie chce nikogo ukarać. Jeśli jeden z zawodników po starcie uzyskuje nad rywalami dużą przewagę, to naturalne jest, że wyścig powinien zostać powtórzony. Ale czy to jest kara?
Kontrowersyjna sytuacja z meczu w Gnieźnie