Jonas Davidsson dla SportoweFakty.pl: Początek sezonu układa się wyśmienicie

Zawodnicy Falubazu Zielona Góra nie zwalniają tempa. Podopieczni Marka Cieślaka w niedzielę odnieśli już trzecie zwycięstwo z rzędu w tegorocznych rozgrywkach Ekstraligi, pokonując na wyjeździe Włókniarz Częstochowa 58:32. - Początek sezonu układa się wyśmienicie - cieszy się Jonas Davidsson, jeden z nowych nabytków zielonogórskiej ekipy.

Zielonogórzanie praktycznie od samego początku niedzielnego spotkania doszli do głosu i z biegu na bieg na torze zarysowywała ich się coraz większa przewaga. Wynik nie do końca obrazuję jednak przebieg spotkania. Częstochowianie zwłaszcza w pierwszej części spotkania nawiązali bowiem równorzędną walkę, a szansę na zwycięstwo gospodarzy pogrzebała plaga defektów, z jakimi zmagał się zwłaszcza Grigorij Łaguta. - Nie ukrywam, że nie było łatwo o punkty w tym meczu - przyznaje Jonas Davidsson - Na szczęście po raz kolejny udało nam się wygrać mecz wyjazdowy i wszyscy są szczęśliwi. Do pełni zadowolenia zabrakło trochę moich punktów, bo życzyłbym ich sobie troszeczkę więcej. W każdym wyścigu jednak walczyłem i dałem z siebie wszystko. Czasem nie przynosi to jednak spodziewanych efektów. Miejmy nadzieję, że następnym razem przełoży się to na większą zdobycz punktową - podkreśla Szwed, którego sprzymierzeńcem nie był w niedzielę częstochowski tor. - Tor nie był dla mnie wymarzony. Był twardy, ale taki sam dla każdego zawodnika. Na torze jednak walki nie zabrakło i oglądaliśmy kilka naprawdę pasjonujących wyścigów. Było ciężko, ale na szczęście wygrana jest po naszej stronie - odetchnął z ulgą.

Podczas niedzielnego meczu wielu częstochowskich kibiców z uwagą śledziło poczynania 26-latka na torze. Nie trudno się jednak temu dziwić, bo jeszcze w zeszłym sezonie Davidsson bronił barw Włókniarza i miał swój wydatny udział w utrzymaniu częstochowskiej ekipy w Ekstralidze. - Nie wydaje mi się, żebym odczuwał jakąś specjalną presję. Myślę, że było podobnie, jak przed każdymi zawodami. Znam ten tor bardzo dobrze. Teraz był przygotowany bardzo twardo, ale było w porządku. Liczę na to, że gdy znów tu przyjadę, to spisze się lepiej - dodaje.

W zeszłym sezonie Szwed był obok Rune Holty i Rafała Szombierskiego najjaśniejszą postacią w szeregach "Lwów". Jego wyniki byłyby z pewnością jeszcze lepsze, gdyby nie trapiące go urazy. - Przyznam, że jestem całkiem zadowolony z moich występów w zeszłym sezonie. Odniosłem w trakcie sezonu dwie poważne kontuzję, ale na szczęście ponownie udało mi się wrócić do dobrej dyspozycji. W tym sezonie do tej pory wszystko gra i jeśli tylko moje zdobycze punktowe będą zwyżkować, to będzie bardzo dobrze - mówi Davidsson.

W 2006 roku jeździec ze Skandynawii właśnie w Zielonej Górze rozpoczynał swoją przygodę z polską ligą. Po pięciu latach historia zatoczyła koło i Davidsson znów zakotwiczył w grodzie Bachusa, gdzie jak przyznaję wszystko zapięte jest na ostatni guzik. - Nie mogę narzekać, jest bardzo dobrze. Mamy dobry zespół i bardzo dobrych ludzi, którzy nas otaczają. Musimy się tylko skupić na jak najlepszej jeździe i robić wszystko, by wygrywać kolejne mecze - zaznacza 26-latek.

Zielonogórzanie z wysokiego "C" rozpoczęli tegoroczny sezon. W trzech dotychczasowych kolejkach podopieczni Marka Cieślaka nie zaznali goryczy porażki i zapisali na swoim koncie trzy przekonywujące zwycięstwa. Szwed jest pod wrażeniem dyspozycji swojego zespołu. - Wszystko pracuję bez zarzutu i wygląda to bardzo dobrze do tej pory. Mieliśmy teraz dwa mecze wyjazdowe, a w następny poniedziałek czeka nas kolejny wyjazd. Na razie oba mecze wygraliśmy i to bardzo miłe, gdy wracamy do Zielonej Góry z wyjazdowymi triumfami. Początek sezonu układa się wyśmienicie i musimy podtrzymać tą dobrą passę. Apogeum formy musimy dotrzymać do końca sezonu. W play-offach wszystko się będzie rozstrzygać. Sezon jest bardzo długi - kończy Jonas Davidsson.

Jonas Davidsson w niedzielę ponownie pojawił się w Częstochowie

Komentarze (0)