- Przyjechałem z dwoma nowymi ramami. Startowałem na silnikach, z których w tym roku jeszcze nie korzystałem. Musiałem więc podocierać sprzęgła, ponaciągać łańcuchy. Nastawiłem się bardziej na testy. Teraz przynajmniej wiem, że tym silnikom brakuje odpowiedniej mocy i muszę odstawić je do mechanika - mówi 24-latek, który w trzech biegach wywalczył 5 punktów.
Gnieźnianin nie mógł patrzeć co jego starsi koledzy wyprawiali w czwartkowe popołudnie na ostrowskim owalu. Już w trakcie sparingu wyrażał swoje niezadowolenie trenerowi Janowi Grabowskiemu. - Mimo dużego szacunku dla Mariusza Węgrzyka i Mariusza Staszewskiego nie może być tak, że oni po dwóch kółkach zjeżdżają z toru. Jeśli nie chcą walczyć i jechać do samego końca, to niech nie zajmują młodszym chłopakom miejsca. Wolałbym, żeby Emil Idziorek czy Sebastian Brucheiser pokazali się. To jest dla mnie chore. Będąc trenerem nie pozwoliłbym na takie zachowanie! Jakaś reprymenda się im należy - grzmiał po zawodach Adrian Gomólski.
Prawdopodobnie jeszcze w czwartek wieczorem dojdzie do spotkania zawodników ŻKS Ostrovia z trenerem oraz zarządem klubu, które ma wyjaśnić wszelkie nieporozumienia. Po niedzielnym Turnieju o Puchar Prezydenta słychać było głosy zawodników o zbyt twardo przygotowanej nawierzchni ostrowskiego owalu. W czwartek natomiast było bardziej pod koło z czym również nie wszyscy mogli sobie poradzić. - Patrząc na moich kolegów z zespołu to puchli w oczach. Ja się nie martwię o przygotowanie toru bo mam dwa dobrze przygotowane motocykle. Ważne jest jednak aby tor odpowiadał wszystkim zawodnikom, bo inaczej będzie ciężko o sukces - mówi zawodnik ostrowskiej drużyny.
- Chciałbym aby odbyło się spotkanie w naszym, klubowym gronie. Każdy niech się wypowie na temat toru, zachowania zawodników. Ja mówię to co myślę i nie interesuje mnie to czy się ktoś ze mną zgadza czy nie. Wierzę że wszystko sobie wyjaśnimy - zakończył starszy z braci Gomólskich.