Junior Włókniarza rozpoczął konfrontację z Tarnowem od zwycięstwa. Był to jego drugi indywidualny triumf w karierze w lidze. W swojej wypowiedzi Artur Czaja nawiązał do ósmej gonitwy dnia, kiedy to stracił jedno oczko na rzecz Fredrika Lindgrena. Szwed minął Czaję na wyjściu z drugiego łuku przy samej bandzie. Wychowanek Włókniarza zachował się bardzo fair i zostawił miejsce reprezentantowi Szwecji. Mimo to Lindgren po biegu wykonał dotykowe okrążenie coś sugerując arbitrowi. - Jestem zadowolony z dzisiejszego spotkania, ale trochę się wkurzyłem w swoim drugim biegu. Jechałem wtedy przed "Fredką" Lindgrenem, ale dałem się wyprzedzić. Uważam jednak, że zabrakło mi doświadczenia. Nie wiem dlaczego Lindgren pojechał kolejne okrążenie pokazując coś sędziemu. Zostawiłem mu przecież dużo miejsca i osobiście nie miał on do mnie żadnych pretensji - oświadczył nieco zdziwiony całym zajściem 17-letni zawodnik częstochowskiego klubu.
Wydaje się, że mocną stroną Czai są starty oraz rozegranie pierwszego łuku. W ostatnim swoim biegu Artur dzięki temu wysforował się na prowadzenie, którego ostatecznie nie utrzymał, gdyż szybszy okazał się Krzysztof Kasprzak. - Sam nie wiem jak startuję (śmiech). Po prostu puszczam sprzęgło i jadę do przodu. W ostatnim swoim wyścigu start przegrałem. To było widać, że na starcie zostałem. Byłem po prostu szybszy na dojeździe do pierwszego łuku i założyłem rywala - oznajmił Czaja. W tym miejscu należy dodać, że Artur próbował wziąć odwet na Kasprzaku i odbić pierwszą pozycję. Po spotkaniu wychowanek Włókniarza pokornie przyznał jednak, że zabrakło mu żużlowego doświadczenia.
Artur Czaja jak na razie ma powody do zadowolenia
Włókniarz wygrał z Tauronem Azoty Tarnów w stosunku 51:38. Według Artura Czai gospodarze nie nie pokazali jeszcze swoich pełnych możliwości. - Nie spodziewałem się tak wysokiego zwycięstwa. Przeczuwałem jedynie, że to może być nasz dzień. Sądzę, że mogliśmy wygrać nawet wyżej - powiedział.
W poprzednich latach zawodnicy Włókniarza często uskarżali się na przygotowanie toru. Według ich ówczesnych opinii, bywało tak, że nawierzchnia różniła się podczas spotkań od tej, na której trenowali. Obecnie nikt nie zgłasza takich problemów, co tylko potwierdził Czaja. - Tor jest idealny. Nikt na niego w tym sezonie nie narzekał. Każdy z nas jest dobrze przygotowany do ścigania i stara się dobrze na nim startować.
W następnej kolejce Lwy udadzą się do zielonogórskiego groty lwa. Włókniarz zmierzy się z bardzo silnym Stelmet Falubazem, z którym przegrał w pojedynku rozegranym awansem 32:58. Artur Czaja do tej rywalizacji podchodzi optymistycznie. - W Zielonej Górze osobiście chciałbym wygrać bieg juniorski a z drużyną całe spotkanie - zakończył z uśmiechem na ustach.