Dariusz Śledź dla SportoweFakty.pl: Każdy może mieć słabszy dzień

PGE Marma Rzeszów uległa na własnym obiekcie zespołowi Unibaxu Toruń w stosunku 44:46. Rzeszowianie przegrali nieznacznie, jednak zauważyć trzeba, że ani raz nie prowadzili w tym meczu. Co po spotkaniu powiedział trener "Żurawi"?

PGE Marma Rzeszów przegrała drugi mecz z rzędu. W wielkanocny poniedziałek bardzo słabo spisali się krajowi zawodnicy "Żurawi". Trener rzeszowian Dariusz Śledź nie obarczał za porażkę jedynie tych żużlowców. Jaki zatem był powód przegranej? - Powód taki, że po prostu byliśmy słabsi. Zwłaszcza ten początek, dwie przegrane po 1:5, źle na nas podziałały. W końcówce byliśmy blisko, ale nie dość blisko - wyjaśnił coach zespołu znad Wisłoka. Niektórzy zaznaczali, że nawierzchnia toru w stolicy Podkarpacia był handicapem gości, a nie gospodarzy. - Tor był taki sam dla obydwu drużyn. I tak udało się go w miarę dobrze przygotować, jak na ilość wody, którą przyjął w ostatnim czasie po opadach deszczu - stwierdził popularny "Rybka".

Fatalnie w barwach jeźdźców z grodu Rzecha pojechali Rafał Okoniewski i Maciej Kuciapa. Obaj dość szybko uciekali przed dziennikarzami i nie chcieli wyjaśnić przyczyn swojej postawy, skrzętnie wykręcając się przed jakimkolwiek pytaniem. - Rzeczywiście, obaj pojechali dzisiaj słabiej. Pamiętać należy, że jesteśmy na początku sezonu, jednak nie skreślajmy ich po jednym czy dwóch nieudanych spotkaniach. Dajmy im chwilę. Jesteśmy świadomi, że przed nami sporo pracy i potrzeba, aby odrobić tą lekcję jak najlepiej. Myślę, że zawodnicy też potrzebują troszeczkę czasu, wiedzą jakie elementy trzeba poprawić, trzeba popracować nad sprzętem, a wtedy powinno być lepiej w następnych meczach - zapowiada Śledź. Podobnie było z jazdą Dawida Lamparta, bowiem popularny "Lampcio" prezentował się na torze bardzo mizernie, zdobywając jedynie 4 punkty w czterech startach. - To jest młody zawodnik i na pewno zdaje sobie sprawę jak trudny jest to dla niego sezon i jak ważny. Myślę, że odczuwa niepotrzebną presję, która nie działa pozytywnie. Dajmy mu troszkę spokoju i wówczas z pewnością powróci do swojej normalnej dyspozycji - mówi szkoleniowiec PGE Marmy w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Słabsza dyspozycja dotknęła również rzeszowskich Brytyjczyków - Lee Richardsona i Chrisa Harrisa. Szczególnie ten drugi mocno gubił się na owalu przy ul. Hetmańskiej 69. - Na pewno oczekiwania ich samych były troszeczkę większe przed spotkaniem. Chris Harris wysoko zawiesił poprzeczkę zwłaszcza w pierwszym spotkaniu z Gorzowem Wlkp. i kibice oczekiwali od niego, że dzisiaj będzie podobnie. Nie zapominajmy jednak, że jest to ekstraliga i niewielu jest zawodników, którzy pokroju Jasona Crumpa, taką wysoką dyspozycję są w stanie utrzymywać w przekroju całego sezonu. Chcieliśmy wygrać i tego nie ukrywamy, nie udało się, ale spokojnie... Dajmy sobie chwilę - tonował nastroje trener "Żurawi". Wielu kibiców głośno mówiło, że od zawodnika jeżdżącego w cyklu Grand Prix, wymagać trzeba o wiele więcej. - Ani my nie jesteśmy zadowoleni, ani on sam na pewno też nie jest. Każdy może mieć słabszy dzień. Oceniać zawodników będziemy po rundzie zasadniczej, na razie jest na to za wcześnie - zakończył Dariusz Śledź.

Źródło artykułu: