Dla byłego IMŚJ poniedziałkowy mecz był bardzo udany, swoje wyścigi wygrywał z dużą przewaga. Wyjątek stanowił jedynie bieg nr 15, w którym "Misiek" przyjechał trzeci. - To była ostatnia gonitwa i wszystko może się zdarzyć. Dobrze wyszedłem ze startu, ale nie zrozumiałem się z Peterem Ljungiem i to spowodowało, że wyprzedził mnie Lindbaeck, czyli nie byle kto. W takim biegu jeden błąd może sprawić, że traci się pozycję. Ale ogólnie mój występ mogę zaliczyć do udanych.
- To ważne zwycięstwo po trudnym początku. My i kibice możemy cieszyć się z wygranej. Do meczu szykowaliśmy się solidnie, bo Rybnik to niełatwy przeciwnik, ten zespół wygrał przecież z Polonią Bydgoszcz. Dlatego wiedzieliśmy, że musimy jechać solidnie i wygrywać biegi - dodał.
Miśkowiak zwrócił uwagę, że zawirowania wokół poznańskiego stadionu nie pozostały bez wpływu na formę drużyny. - Przez całą zimę wiedzieliśmy, że pierwszy mecz jedziemy u siebie, a tu nagle trzy dni wcześniej dowiedzieliśmy się, że jednak walczymy w Grudziądzu, na całkiem innym torze. To nie pozostało bez wpływu na przygotowania, wybiło nas z rytmu, a to jest naprawdę ważne, bo na wynik sportowy składa się wiele czynników. Dlatego zwycięstwo to jest tym bardziej istotne - zakończył Miśkowiak.
Po pierwszych dwóch meczach Miśkowiak legitymuje się średnią biegopunktową równą 1,909, co daje mu 19. miejsce w I lidze.
Robert Miśkowiak przed żużlowcami z Rybnika