Wychowanek Apatora Toruń przy ulicy Sportowej jeździł tylko w 2009 roku. Wówczas miał być solidnym wzmocnieniem zespołu prowadzonego przez Zenona Plecha. Chrzanowski prezentował się jednak co najwyżej średnio i po zakończeniu rozgrywek pożegnano się z nim bez żalu. Teraz w minioną niedzielę przyjechał do Bydgoszczy już jako zawodnik GTŻ Grudziądz i pokazał się z bardzo dobrej strony. - Szkoda, że wówczas tor nie był tak przygotowywany jak teraz - podkreślił.
Skąd więc wynika taka dobra dyspozycja "Chrzanka" w tym sezonie? - Wszystko w warsztacie i w motocyklach jest nieźle poukładane i pozostaje życzyć sobie takiej jazdy do końca rozgrywek - dodał. - Chciałbym wrócić do jazdy w lidze angielskiej, gdzie mógłbym startować w barwach Swindon. Przygotowanie torów na Wyspach jest zupełnie inne niż w Polsce. U nas taki mecz zostałby szybko odwołany. Takie starty mogą mi pomóc w utrzymaniu stabilności formy.
Chrzanowski wraz z Krzysztofem Buczkowskim stanowią o sile grudziądzkiej drużyny. Czy ten pierwszy nie żałuje, że w tym roku nie może startować w Speedway Ekstralidze? Podczas finału Złotego Kasku zajął przecież wysokie, czwarte miejsce. - Na Motoarenie idzie mi coraz lepiej. Brakuje mi trochę jazdy w najwyższej klasie rozgrywkowej, choć w przyszłym sezonie zmienia się regulamin i mogę się tam właśnie znaleźć.
Po porażce w Bydgoszczy ekipa trenera Roberta Kempińskiego musi nieco zweryfikować swoje plany po dobrym początku sezonu. Teraz przed GTŻ twarda walka o chociażby awans do play-off I ligi. - Razem z Krzysztofem Buczkowskim stanowimy o sile tej drużyny - uważa Chrzanowski. - W niedzielę zabrakło w składzie Davida Rudda, a sporego pecha miał Daniel King. Mamy teraz u siebie mecz z Lokomitem Daugavpils i trzeba go wygrać - zakończył Chrzanowski.