Jerzy Kanclerz zdaje sobie sprawę z siły Polonii Bydgoszcz, szczególnie na własnym torze, dlatego nie wyobraża sobie innego rozwiązania , jak zwycięstwo z Orłem Łódź. - Jesteśmy faworytem tego spotkania i zdajemy sobie z tego sprawę. Nie lekceważymy żadnego rywala, ale nie ukrywamy, że chcemy wygrać ten mecz jak najwyżej. Nikt nie będzie też jeździł treningowo. To jest liga i nie ukrywajmy, dobry występ wiąże się również z odpowiednio dużym zarobkiem. Także nie sądzę, żeby żużlowcy Polonii mieli testować nowe silniki itd. Każdy pojedzie na takim poziomie, na jaki go stać - mówi Jerzy Kanclerz.
Dyrektor sportowy jest przekonany o tym, że w meczu z Orłem powinien wystąpić Robert Kościecha. - Czytam różne sugestie kibiców, że mamy pojechać mecz z Orłem z trzema juniorami w składzie. Chcę powiedzieć, że nie powinniśmy przekreślać Roberta Kościechy. To by było nie fair. Robert musi się odbudować i kiedy ma to zrobić, jak nie podczas meczu z Orłem? Poza tym w niedzielę pojedziemy bez Szymona Woźniaka, który akurat będzie startował w innych zawodach. Także nie ma innej opcji, Robert wystartuje - mówi Kanclerz.
Jerzy Kanclerz uważa jednak, że Kościecha ma pewne problemy. - Trochę mnie martwi dyspozycja Roberta Kościechy. Wspólnie z trenerem Robertem Sawiną byliśmy dobrych myśli widząc poczynania Roberta w Pile. Tam dobrze startował i był szybki na dystansie. Tymczasem w Gnieźnie coś się zacięło. Niestety jego występ w Szwecji dwa dni później również nie był udany, dlatego sądzę, że taka dyspozycja Kościechy to nie przypadek. Ale teraz ma czas na to, żeby się odbudować. W końcu niedługo jedziemy niezwykle ważny mecz w Gdańsku, gdzie Robert spędził kilka lat. Tam powinien być pewnym punktem naszej drużyny - mówi Kanclerz.
Dyrektor sportowy Polonii Bydgoszcz nawiązuje również do zwycięstwa Polonii w Gnieźnie. - Wracając do meczu w Gnieźnie to chcę podkreślić, że jestem bardzo zadowolony z postawy naszej drużyny. Warto podkreślić, że ostatnie spotkanie Polonia rozegrała w Gnieźnie w 1999 r. Mimo, że mieliśmy wtedy w składzie takich zawodników, jak Tomek Gollob i Piotr Protasiewicz, to przegraliśmy tamte zawody różnicą 12 punktów. Dlatego to zwycięstwo, czwarte w historii na torze Startu, niezwykle cieszy - podsumowuje Kanclerz.