Wejście w pierwszy łuk 11 wyścigu meczu Ostrovii z Kaskadem Równe przypominało klasyczne "domino". Cała czwórka wjechała niemalże równo. Jadący z trzeciego pola Adrian Gomólski został delikatnie trącony przez Stanisława Burzę, a będący najbardziej na zewnętrznej Tomasz Rempała, widząc co się święci położył motocykl i zanotował uślizg.
Skończyłoby się bez szwanku, gdyby nie motor Rempały, który uderzył leżącego pod bandą Gomólskiego. - Tomek Rempała mógł przytrzymać motocykl. Wiem, że widział wcześniej, co się dzieje w pierwszym łuku. Moim zdaniem trochę zawinił Borodulin w pierwszym łuku. Pociągnęło go na wejściu w pierwszy łuk. Później w moje koło uderzył bodajże Staszek Burza i dla mnie zabrakło miejsca. Nie rozumiem jednak dlaczego Tomek Rempała puścił motocykl. Dostałem w bark, plecy i głowę. Długo leżałem na torze, bo po prostu - mówiąc kolokwialnie - zatkało mnie. Nie mogłem złapać oddechu. Potrzebowałem chwili, by dojść do siebie i wyregulować oddech - mówił po meczu żużlowiec Ostrovii, który ostatecznie pojawił się jeszcze na torze i nawet wygrał powtórzony wyścig 11. W całym spotkaniu Adrian Gomólski zdobył 12 punktów, ale po meczu zamiast radości bardziej bardziej na twarzy żużlowca z Gniezna gościł grymas bólu.
Adrian Gomólski po spotkaniu wyszedł wraz z kolegami podziękować kibicom za doping, ale widać było, że nie czuje się najlepiej. - Udam się do lekarza, by obejrzał ten bark, gdyż nie ukrywam, że pewien dyskomfort czuję. Muszę sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Zdrowie jest najważniejsze i oby ono dopisywało. Reszta jest w porządku - zakończył żużlowiec Ostrovii. O stanie zdrowia Adriana Gomólskiego będziemy jeszcze informować.