Dariusz Sprawka: Apeluję o zdrowy rozsądek

Po zwycięstwie w Opolu Lubelski Węgiel znów liczy się w walce o awans. Prezes KMŻ-u Dariusz Sprawka cieszył się z wyniku, szczególnie chwaląc Tyrona Proctora. Wystosował też apel do kibiców.

Po ostatnim biegu Sprawka miał powody do radości. Jego drużyna pokazała się z bardzo dobrej strony i odniosła zwycięstwo na trudnym terenie w Opolu. - Wygraliśmy niezwykle ważny mecz - przyznaje prezes Lubelskiego Węgla. - O takim wyniku niektórzy nawet nie marzyli. Wiele osób mówiło, że zespół nie stanowi monolitu, że nie ma w nim atmosfery. Myślę, iż mecz w Opolu temu zaprzeczył. Zawodnicy sobie pomagali i troszczyli o zdrowie kolegi, gdy ten po upadku leżał na torze.

Sprawka prosi kibiców, by byli z zespołem nie tylko w dobrych chwilach. - Po zwycięstwach każdy nosi cię na rękach, klepie po ramieniu. Cieszę się z tego, bo czekaliśmy na zwycięstwo i jest ono istotne dla układu tabeli. Apeluję jednak do fanów o wsparcie także po porażkach. Nie bądźcie jak chorągiewki. Fala krytyki, która przetoczyła się przez klub była nieadekwatna do panującej sytuacji. Kibice żądali zmiany trenera, działaczy i żużlowców. Apeluję o zdrowy rozsądek i poważne podejście do sprawy. Dziś media są interaktywne i tworzą je nie tylko redaktorzy, ale też czytelnicy czy widzowie. Zastanówmy się nad tym, co piszemy. To nie jest tak, że ktoś nie chce pracować, a trener nie potrafi utrzymać w ryzach drużyny. Każdy się stara i daje z siebie wszystko, ale porażki są wkalkulowane w sport. Nawet najbardziej zapobiegliwy zarząd czy szkoleniowiec nie potrafi wszystkiego przewidzieć. Po wygranych nie wymagam gratulacji, ponieważ dziś będą ci gratulować, a jutro po porażce zmieszają cię z błotem. Proszę o poważną dyskusję. Nie skreślajmy nikogo w tak prosty sposób. Wyrządza się wielką krzywdę ludziom. Słowo potrafi bardzo mocno ranić. Lubię rozmawiać z kibicami i nie mam nic przeciwko, jeśli ktoś wytyka błędy. Jednak krytyka musi być konstruktywna, poparta argumentami. Życie jest krótkie i musimy siebie szanować.

Sternik KMŻ-u po meczu chwalił Tyrona Proctora, który omal nie spóźnił się na zawody. - Z Tyronem przeżyliśmy horror. Samolot, którym oprócz niego mieli podróżować Rune Holta czy Chris Holder, nie mógł wystartować z powodu... zbyt dużej liczby sprzedanych biletów. Przylot przesuwano. Dopiero o 14.40 Proctor wylądował w Katowicach. Na szczęście jechaliśmy z Lublina kilkoma samochodami i zawodnika miał kto odebrać. By zdążył na swój pierwszy wyścig, przedłużaliśmy prezentację, prosiliśmy o pamiątkowe zdjęcia. Udało się. Australijczyk dotarł w ostatniej chwili na stadion, wskoczył w kombinezon i swój pierwszy bieg wygrał. Ukłony przed nim. Nie zdobył kompletu, ale jego zdobycz i tak nas satysfakcjonuje. Występ zakończył pechowo, gdyż zatarł silnik. Zastanowimy się, jak rozwiązać ten problem. Być może klub pokryje koszty remontu bądź nowego silnika. Tyron jest fantastycznym człowiekiem i zasługuje na pomoc.

Komentarze (0)