- Spodziewałem się, że czeka nas bardzo wyrównane spotkanie, bo oba zespoły startują na podobnych nawierzchniach - komentuje Tomasz Chrzanowski, który w meczu Startu z GTŻ wywalczył dla przyjezdnych jedenaście punktów. - U nas też nie będzie łatwo. Będziemy walczyć, ale rewanż zapewne będzie wyglądał tak samo. Dzisiaj najważniejsze jest, że wszyscy są cali. Nikt nie ucierpiał. Nie należy zapominać, że to jest tylko sport, dlatego dziękujemy gospodarzom za równą walkę, prowadzoną w duchu fair play.
Jeden z liderów gości przyznał, że w niedzielę w Gnieźnie decydujące znaczenie miał start: - Zawody były emocjonujące, ale liczył się tylko jeden tor jazdy. Dlatego wszyscy dążyli do tego, żeby dobrze wystartować i jak najszybciej do niego dojechać.
Świetny występ w meczu ze Startem sprawił, że kibice, ale zapewne i sam zawodnik mogą zapomnieć o ubiegłorocznym spotkaniu, w którym Chrzanowski nie zdobył nawet punktu, przez co wówczas jego zespół nieznacznie przegrał (46:44). - W ubiegłym roku w pierwszym biegu zerwał mi się łańcuch rozrządu. Zostałem wtedy z jednym motocyklem, który nie nadawał się do skutecznej jazdy na tym torze. Dlatego dzisiaj modliłem się, żeby nie wydarzyło się nic niespodziewanego. Pierwszy bieg poszedł mi dobrze, więc potem było mi łatwiej.
Dzięki wygranej w Gnieźnie podopieczni Roberta Kempińskiego zrobili ważny krok w kierunku pierwszej czwórki, do której pukają od kilku sezonów. - Wiadomo, że trzeba przypilnować wszystkich meczów na swoim torze, a do tego kąsać rywali na wyjazdach. Dziś nam się to udało, więc wyjeżdżamy z Gniezna w dobrych nastrojach.
Tomasz Chrzanowski przed Michałem Szczepaniakiem