Wyścig Kamila Cieślara wciąż trwa

Częstochowa, 9 czerwca 2010 roku. Słoneczne popołudnie, przy Olsztyńskiej warczą żużlowe motocykle. To zawody młodzieżowe, mało istotne, niemalże trening. I podczas tego pikniku dochodzi do tragedii.

W jednym z wyścigów I rundy MDMP na torze zjawili się m.in. Marcin Bubel i Kamil Cieślar. Pod koniec biegu na drugim wirażu popularnego bączka wykręcił Bubel, zaś jadący za nim Cieślar chcąc ominąć kolegę pojechał prosto w bandę. Widok straszny, na torze natychmiast pojawiły się karetki pogotowia. Z Marcinem wszystko w porządku, wstał. Nieco gorzej w przypadku Kamila, wyciągają nosze. Wygląda jednak na to, że Cieślar jest przytomny i porusza kończynami. Dramat rozegrał się dopiero w momencie hospitalizacji. Pochodzący z Rybnika Kamil wymagał dwóch operacji kręgosłupa. To po drugim zabiegu stracił czucie w nogach.

Tę historię zapewne znają już sympatycy żużla w całym kraju. Wszystko dlatego, że ludzie dobrej woli nie pozwolili, aby Kamil został pozostawiony losowi. Od momentu wydarzenia się tej tragedii 19-latek na każdym kroku podkreśla: - Wrócę na tor. Najpierw musi on jednak wygrać najważniejszą gonitwę w życiu. Gonitwę o powrót do pełnej sprawności ruchowej. Na szczęście, w przeciwieństwie do typowego żużlowego biegu, w tym przypadku Kamil nie musi radzić sobie sam. Kilkunastu zawodników podobnie zdeterminowanych jak on wspiera go w dotarciu do mety. I co najważniejsze, Kamil z tego wyścigu nigdy nie zostanie wykluczony. Nie przytrafi mu się także defekt motocykla, bo dysponuje sprzętem najwyższej jakości, który, dzięki zaangażowaniu tychże osób, cały czas jest polepszany.

- Kamil obecnie przebywa w domu. Cały czas pracuje nad swoim stanem zdrowia i wypełnia przygotowany przez profesora program rehabilitacyjny. Z mojego punktu widzenia Kamil jest osobą, która bardzo pozytywnie odbiera otaczający go świat. Wydaje mi się, że ten optymizm wspiera go w dochodzeniu do pełnej sprawności ruchowej. Kamil ostatnio odzyskał czucie w palcu u nogi. To oznacza, że przewodowość nerwowa zaczyna się pojawiać. Dla niego zaś czapki z głów, bo dzielnie wspiera nas na każdym meczu w Częstochowie. Zapewnił, że na pojedynku z Wrocławiem także się zjawi. My mamy zaś w planach zorganizowanie jakiejś akcji przy wsparciu klubu bądź miasta, aby jeszcze dołożyć cegiełkę w jego powrót do zdrowia. Musimy o Kamilu pamiętać. To jest nasz zawodnik! - powiedział rzecznik prasowy Włókniarza Michał Świącik, który, podobnie jak cały częstochowski klub, jest blisko poszkodowanego Kamila.

Gdy okazało się, że sprawa Kamila Cieślara jest bardzo poważna natychmiast zareagowali ludzie, którym los drugiego człowieka nie jest obojętny. Zorganizowano szereg aukcji internetowych, imprezy charytatywne, pojawił się nawet materiał w Magazynie Ekspressu Reporterów, który wyemitowano na antenie TVP 2. Losem Kamila zainteresowała się również stacja TVN, która postanowiła zrobić o nim reportaż do swojego programu Uwaga. Materiał pojawi się 27 maja. W nagraniu kilku ujęć udział wzięli Artur Czaja i wspomniany Bubel. - Z Kamilem rozmawiam co mecz, jest fajnym kolegą. W momencie wypadku pobiegłem na tor dowiedzieć się co się stało. Gdy usłyszałem, że jest problem z kręgosłupem to nie mogłem w to uwierzyć. Wszyscy byliśmy w szoku i nie potrafiliśmy zrozumieć, że coś tak strasznego w ogóle mogło się stać. Myślę, że Kamil da radę wrócić do pełnej sprawności, bo jest mocny i ma już za sobą mnóstwo rehabilitacji. Wierzę, że Kamil będzie chodzić. Trzymam za niego mocno kciuki! - skomentował Czaja, który niedawno również przeżył chwile grozy, gdy został uderzony motocyklem w plecy. W przypadku Artura na szczęście skończyło się jedynie na solidnych potłuczeniach.

Kilka słów przekazał także wspomniany Świącik. - Korzystając z okazji chciałbym serdecznie podziękować za wsparcie okazane Kamilowi ludziom z klubu jak i z poza. Ten chłopak dostrzega tę pomoc. Powinniśmy go cały czas wspierać i o nim pamiętać, aby wciąż brnął w swoim zamierzeniu, jakim jest powrót do zdrowia. On sam cały czas zapewnia, że wróci na tor. W wolnych chwilach od rehabilitacji przesiaduje na Internecie, chłonie wszystkie informacje dotyczące żużla. Wybrał już sobie nawet motocykl crossowy, na którym zamierza jeździć. Myślę, że to również mu pomaga.

W przypadku tego niecodziennego wyścigu Kamila liczy się każda złotówka. Nawet najdrobniejszy wkład dla tego chłopaka jest bezcenny. Sam zawodnik na pewno sobie poradzi. Kamil jest silny, twardy i wie czego chce. - Pierwszą akcję zorganizowaliśmy w grudniu w "Carpe Diem", z której całkowity dochód, a było to kilka tysięcy, przekazaliśmy Kamilowi na leczenie. Cały czas toczą się aukcje na rzecz Kamila. Na łamach SportoweFakty.pl chciałbym także podziękować osobom z Rybnika i okolic, którzy wspierają Cieślara różnymi sposobami. Dowiaduję się o tym, że pomagają tamtejsze szkoły, firmy, osoby prywatne itd. To jest piękne, że tak wielu ludziom zależy na losie tego młodego chłopaka. W imieniu całego klubu z Częstochowy naprawdę bardzo dziękuję za okazaną pomoc! - oświadczył rzecznik prasowy Włókniarza.

Kamil Cieślar rywalizuje w najistotniejszym dla siebie wyścigu w życiu. Jeszcze kilka prostych, kilka wyboistych łuków dzieli go od przejechania linii mety. Z każdym dniem, z każdą sekundą i kroplą potu wylaną podczas żmudnej rehabilitacji zarys finiszu coraz wyraźniej jest jednak widoczny na horyzoncie. Upragniona czarno-biała szachownica powiewa w rękach kierownika startu...

Poniżej prezentujemy zdjęcia z treningu, podczas którego nagrywano ujęcia dla telewizyjnego programu.

Autorem fotografii jest Jacek Winiarski.

Na rzecz Kamila cały czas trwają aukcje internetowe. Aby dowiedzieć się więcej na temat szczegółów pomocy Kamilowi warto zajrzeć na stronę www.walkakamila.pl.

Komentarze (0)