Zielonogórsko - leszczyńskie spotkania na trybunach (foto, wideo)

Atmosfera na trybunach podczas pojedynków zielonogórsko - leszczyńskich zdaniem wielu przewyższa tę ze spotkań z gorzowianami. Mecze drużyn spod znaków Byka i Myszki Miki zawsze są żużlowym świętem. Zaś kibice obu zespołów potwierdzają z roku na rok, że nie przez przypadek uważani są za jednych z najbardziej oddanych w Polsce.

"Przyjechali leszczynianie, zobaczyli co się dzieje, cały stadion opętany, Falubaz szaleje!" Taką przyśpiewkę można usłyszeć na każdym meczu, w którym Zielona Góra podejmuje Unię. Pojedynek Unii z Falubazem jest pod wieloma względami wyjątkowy. To starcie odwiecznych rywali, któremu z całą pewnością towarzyszy zawsze wyśmienity doping.

Nikt dokładnie nie wie, w którym momencie między tymi dwoma wielce zasłużonymi dla polskiego żużla klubami, wybuchła wojna, z biegiem czasu określana mianem świętej. Mimo iż Unia Leszno i Falubaz Zielona Góra to dwa miasta leżące w sąsiadujących województwach, co za tym idzie ich mecze nie można nazwać derbowymi, to od lat wzbudzają one równie wielkie emocje, co popularne Derby Pomorza i Kujaw, Ziemi Lubuskiej czy Południa. Atmosfera na trybunach zdaniem wielu przewyższa tę ze spotkań z gorzowianami. Mecze drużyn spod znaków Byka i Myszki Miki zawsze są żużlowym świętem. Zaś kibice obu zespołów potwierdzają z roku na rok, że nie przez przypadek uważani są za jednych z najbardziej oddanych w Polsce.

Warto byłoby zacząć od jednej ze słynniejszych opraw. W roku 2005 w niedzielne popołudnie na stadionie im. Alfreda Smoczyka, odwieczny rywal "Falubazu" Unia Leszno, podejmował wówczas w pierwszej rundzie play -off ekipę Złomreksu Włókniarza Częstochowa. Nad obiektem leszczyńskich "Byków" podczas prezentacji pojawił się samolot, który ciągnął długaśne płótno z napisem "Tylko Falubaz". Zakręcił parę kółek jeszcze podczas początkowych biegów, po czym odleciał. Rzecz jasna numer taki kibicom leszczyńskim wykręcili fani z Zielonej Góry.

Kill Bull

W 2007 roku podczas pojedynku zielonogórsko - leszczyńskiego na sektorze gospodarzy zatrzepotały żółte kartki. Na ich tle pojawiła się mysz z wyłowionym szalikiem Unii Leszno oraz napis "Kill Bull".

Oprawa kibiców leszczyńskich

Kibice gości nie pozostali dłużni, wywieszając flagę przestawiającą królową w barwach Unii Leszno zasiadającą na tronie spoglądającą na klęczącego kibica w barwach Falubazu.

Tam nasz dom, gdzie nasz Falubaz

W 2008 roku podczas meczu na stadionie Alfreda Smoczyka miejscowi przygotowali oprawę, która jednak z powodu deszczu nie została zaprezentowana. Wybornie wypadli natomiast fanatycy Falubazu, którzy szczelnie wypełnili sektor gości, w którym wywiesili kilka płócien. Zielonogórzanie przygotowali oprawę z hasłem "Tam nasz dom, gdzie nasz Falubaz", swój sektor przykrywając okazjonalną sektorówką, która wyglądała jak dach, z niewielkim okienkiem i kominem, z którego buchał prawdziwy dym. Później goście odpalili jeszcze świece dymne w barwach.

Imponującą akcją popisali się kibice Unii rok później. Na hasło "Falubaz terror" mieli odzew "Falubaz error". Podobno napisali to zaraz po rozwinięciu sektorówki w obozie zielonogórskim.

Falubaz terror

Z innych opraw wspaniała była oprawa z lipca 2009 roku na zielonogórskim stadionie. Trybuny na pierwszym łuku widniały na czarno, gdzieniegdzie wdzierały się języczki ognia. Dodatkiem były podobizny wszystkich żużlowców Falubazu, ucharakteryzowane na diabłów. Na drugim wirażu widniała zaś przeogromna flaga z gladiatorem oraz napis "Niech was diabli". Sektorówka ta miała 2 500 metrów.

W maju 2010 roku do Leszna przygotowana została choreografia, która przedstawiała materiały na rurkach PVC. Była to wycięta sektorówka, na której można było zobaczyć wściekłą, szaloną mysz oraz trans "We are crazy".

Leszczyńscy kibice nie byli dłużni. Umieścili na swej stronie sektorówkę przedstawiającą postać z filmu Piła oraz transparent "Hello Falubaz I Want to play a game". Całość dopełniały szarfy.

Na czerwcowy mecz zaplanowana została oprawa z wykorzystaniem całego I łuku. Wykorzystany został motyw z foliami na kijkach, które formowały ukośne pasy w barwach. Na środku trybuny z flag na kijach powstał czarny napis KSF.

Leszczynianie zaś przyszykowali oprawę z Bachusem siedzącym na przysłowiowym tronie, który w rzeczywistości był ubikacją. Sektorówkę uzupełniał transparent "Bachus na tronie, ale nie w koronie", a także żółto biało zielone rolki papieru wyrzucone chwilę wcześniej.

W finale znalazły się dwie drużyny, które najbardziej na to zasłużyły. Unia Leszno przez cały sezon była w świetnej, wysokiej formie, a Falubaz do optymalnej dyspozycji doszedł w najważniejszym momencie. Naprzeciw siebie stanęły więc dwie drużyny, których pojedynki były i nadal są absolutnymi szlagierami ligi.

Oprawa Wielkiego Finału w Zielonej Górze składała się z dwóch części. Jej stałym elementem były dwa transy spuszczone z dachu, na których widniał napis "Cały czas na pełen gaz". Pomiędzy nimi wykorzystano pasy materiału które, w zależności od pokazywanej strony, pokazywały żużlowca Falubazu oraz kibica opijającego zwycięstwo drużyny.

Kibice Unii Leszno przedstawili na swym transparencie zdechłą mysz.

Podczas drugiej odsłony meczu finałowego na stadionie im. Alfreda Smoczyka oprawa zielonogórzan była można rzec odpowiedzią na ich oprawę z meczu na W69. Przebudzona mycha w pełni księżyca powraca silniejsza niż przedtem i atakuje zdezorientowanego i przestraszonego byka.

Niedzielny pojedynek zapowiada się niezwykle ciekawie. Czy Falubaz udowodni swoją siłę i umocni się na pozycji lidera? A może to Unia Leszno pokaże klasę i pokona odwiecznego rywala na jego własnym terenie? Wielki klasyk Speedway Ekstraligi, a jednocześnie rewanż za ubiegłoroczny finał Drużynowych Mistrzostw Polski już w niedzielę na torze przy ulicy Wrocławskiej.

Źródło artykułu: