Wcześniejsze dokumenty przedstawiane przez inne instytucje zdaniem prezesa klubu nie wnosiły nic w tej sprawie. - Jako organizator odpowiadam za bezpieczeństwo, a ono jest dla mnie priorytetem. Patrząc na to co zostało wybudowane i jak ta procedura jest wdrażana, jeżeli chodzi o wydawanie pozwoleń, nie mogę pozwolić na to, by narazić w jakimkolwiek stopniu ludzi, którzy w dobrej wierze przyjdą tam, usiądą czy będą się bawić. Chociaż wiemy, że te zabawy są obostrzone. To nie jest moje "widzimisię" - przyznał Robert Dowhan na antenie Radia Zachód.
Sternik Stelmet Falubazu jest także zaskoczony biernością wielu instytucji po zakończeniu tego pojedynku, a już 5 czerwca żużlowcy rozegrają na stadionie przy ulicy Wrocławskiej kolejne spotkanie. - Do tej pory od meczu nikt się z nami nie skontaktował. Nie mamy żadnego oficjalnego pisma. Na stadionie nic się nie dzieje - poinformował prezes klubu spod znaku Myszki Miki.
Źródło: Radio Zachód