Krzysztof Kasprzak dla SportoweFakty.pl: Po pięciu biegach wszystko robi się fioletowe

Jeszcze w środę na torze w Krakowie Krzysztof Kasprzak wespół z Sebastianem Ułamkiem wywalczył awans do finału MPPK. W niedzielę z kolei z całą drużyną Tauron Azotów spróbuje przeciwstawić się swojemu rodzimemu klubowi - Unii Leszno.

Para Tauron Azotów Tarnów musiała uznać w środę wyższość tylko pierwszoligowej ekipy Lechmy Poznań. Dla "Kaspera" nie było jednak większej różnicy, czy do ostatecznej rozgrywki w Zielonej Górze przejdzie z pierwszego, czy też drugiego miejsca. - Liczył się przede wszystkim awans. Testowałem też trochę nowego sprzętu, ale miałem chyba dwa najlepsze czasy więc było w porządku. Wiadomo, że jazdę utrudniały nam te tragiczne tłumiki, ale co poradzić. Ogólnie jeździło mi się na tym torze całkiem dobrze, nie sprawiał mi większych problemów. Mógłbym nawet powiedzieć, że krakowski owal jest dość łatwy - wyjaśnia.

Już w niedzielę spotkaniem w Lesznie zespół Tauron Azotów zakończy pierwszą rundę zmagań w Speedway Ekstralidze. Dla Kasprzaka będzie to podróż do miasta, w którym się wychował i spędził większość swojej zawodniczej kariery. Zawodnik zaznacza jednak od razu, że pewien aspekt może mu utrudnić jazdę na doskonale znanej nawierzchni - Będzie to mecz jak każdy inny. Może faktycznie jakiś handicap będę miał, bo nie da się ukryć, że w Lesznie się wychowałem i na tamtejszym torze spędziłem najwięcej czasu. Jednak moje plany weryfikują te nowe tłumiki, które sprawiają, że nawet na dobrze znanym sobie owalu mogę mieć problemy. Będzie po prostu ciężko. Z tymi nowymi wydechami trzeba wygrywać starty, bo kiedy jedziesz z tyłu wtedy nie zrobisz praktycznie nic. W Krakowie na przykład chciałem zaatakować Roberta Miśkowiaka, dostałem szprycę i motocykl "zgasł" - mówi jeździec "Jaskółek"

27 - latek wskazuje również różnice jakie towarzyszą zawodnikom kiedy przychodzi im zakładać tłumiki nowej konstrukcji w Anglii i Polsce. - Na Wyspach Brytyjskich jest łatwiej, bo są przeważnie twarde tory. Oprócz tego są wyższe zębatki, a do tego dochodzi stara opona. W Anglii jeździ się na jednej. W Polsce z kolei zębatki są niżej, dochodzi inne powietrze, gorąc. Po pięciu wyścigach trzeba motocykl odstawiać, bo wszystko robi się w nim fioletowe - komunikuje były stały uczestnik cyklu Grand Prix.

Źródło artykułu: