Falstart ze Startem i mocne wejście Warda
Zanim jednak przyszła zwycięska passa, fani czerwono-biało-niebieskich musieli znieść dwie porażki na starcie rozgrywek. Kompletną katastrofą okazała się inauguracja sezonu, kiedy to nad morze zawitał zespół z Gniezna. Wybrzeże doznało porażki 52:37, a miejscowi sympatycy rwali z głów włosy patrząc na mizerną jazdę Renata Gafurowa i Dawida Stachyry. W meczu nie wystartował Thomas H. Jonasson, który ze względu na fakt, iż nie mógł stawić się na większości treningów, został pierwszą ofiarą rotacji w kadrze. - Thomas jest sam sobie winny - mówił wówczas trener Stanisław Chomski.
Tydzień później w Grudziądzu było dużo lepiej, ale nie uchroniło to gdańszczan przed porażka 43:47. Fatalnie spisał się Mikael Max, który w dwóch startach nie zdobył nawet punktu, przeciętne zawody zaliczył Paweł Hlib, a Stachyra, pomimo iż uzbierał 7 punktów, nie pozostawił po sobie zbyt dobrego wrażenia. Znacznie lepiej zaprezentował się natomiast Jonasson (11+2), który tym spotkaniem na stałe wskoczył do składu. Jeden z najlepszych ligowych spotkań w karierze zaliczył Damian Sperz (8+1).
Po meczu w Grudziądzu trener dał odpocząć Maxowi i na mecz z Orłem Łódź do składu wrócił Gafurow. Jednak Rosjanin, który borykał się z problemami nie tylko w Polsce, ale również w Anglii, znów nie zachwycił - 5 punktów w czterech startach przeciwko drużynie typowanej na outsidera ligi to mierny wynik. Co gorsze, jeszcze słabiej zaprezentował się Stachyra (3+1). Nie przeszkodziło to jednak gospodarzom w odniesieniu wysokiego zwycięstwa (60:30). Oprócz pierwszego ligowego zwycięstwa, mecz z Orłem był wyjątkowy z innego względu. Do składu wskoczył kontuzjowany wcześniej Darcy Ward, który sezon w Polsce rozpoczął od kompletu punktów (13+2).
Zwycięstwo nad Orłem ciężko było nazwać światełkiem w tunelu, ale to właśnie w osobie Warda gdańszczanie upatrywali remedium na swoje problemy. Jak ważny jest dla zespołu dobrze dysponowany junior - nikomu nie trzeba tłumaczyć, "Darky" spisuje się w barwach gdańskiego klubu wyśmienicie. - Jeździ jak doświadczony, klasowy zawodnik. On radziłby sobie nawet w Grand Prix - zachwala "Kangura" Magnus Zetterstroem. To właśnie Ward wraz z Thomasem H. Jonassonem stanowią na chwilę obecną główną siłę napędową Wybrzeża.
Zwycięska passa
Na mecz IV kolejki do Rybnika trener Chomski zdecydował się zabrać Mikaela Maxa, a od składu po raz kolejny odsunięty został Gafurow. Wybór "Cyber Mike'a" okazał się strzałem w "dziesiątkę". Przeciwko osłabionym brakiem Andrieja Karpowa "Rekinom" Szwed zdobył 13 punktów i bonus prowadząc Wybrzeże do zwycięstwa 52:38. Oprócz Maxa kapitalne zawody rozegrali Jonasson (12+2), Zetterstroem (13+1) i Ward (10+1). Porażający był finisz gdańszczan, którzy wygrali podwójnie cztery ostatnie wyścigi. Żeby nie było tak kolorowo, przypomnijmy o postawie polskich zawodników - Sperz, Hlib i Stachyra zdobyli łącznie 4 punkty w dziesięciu startach, z czego 3 to zasługa Hliba.
Trzecie kolejne zwycięstwo stało się faktem za sprawą "pojedynku" z Lechmą Poznań. Spotkanie to było dalekie od tego, co zwykliśmy nazywać sportową rywalizacją. Goście z Poznania kwestionowali sposób przygotowania gdańskiego toru i w ramach protestu odpuścili wyjazd do kilku biegów lub celowo rezygnowali z punktów. Mecz zakończył się niecodziennym wynikiem 69:16 czym z pewnością przyprawił o ból głowy osoby zajmujące się w gdańskim klubie księgowością.
W kolejnym meczu nie było już mowy o odpuszczaniu. Na Długie Ogrody zawitał faworyt rozgrywek - bydgoska Polonia. Mecz ten był prawdziwym testem siły dla Lotosu Wybrzeża. Celująco zdali go Darcy Ward (14+3) i Thomas H. Jonasson (13), którzy zapewnili drużynie zwycięstwo podwójnie wygrywając ostatni wyścig. Po raz kolejny swoim kolegom musiał podziękować Stachyra, który nie zdobył ani jednego punktu. Po zwycięstwie nad Polonią gdańszczanie pojechali na Łotwę.
Mecz z osłabionym brakiem Maksima Bogdanowa Lokomotivem zamiast spotkaniem z cykl "łatwe, lekkie i przyjemne" okazał się prawdziwym dreszczowcem trzymającym w napięciu do ostatniego biegu. Lotos Wybrzeże wygrał to spotkanie 45:44 w dość kontrowersyjnych okolicznościach, kiedy to Joonas Kylmaekorpi po upadku Jonassona został wykluczony z piętnastego wyścigu. W powtórce podwójne zwycięstwo i wygraną w całym spotkaniu zapewnili Jonasson i Gafurow, który dość niespodziewanie wskoczył do składu w miejsce Maxa. Powrót Rosjanina był iście oszałamiający - 17 punktów w sześciu startach. Trenerski nos Stanisława Chomskiego zadziałał bez zarzutu. Niewiele jednak brakowało, a z Łotwy gdańszczanie wróciliby bez punktów. Fatalnie w Daugavpils spisał się Zetterstroem (2) i po raz kolejny już Stachyra (0).
Pierwsza czwórka i co dalej?
Przed drugą częścią Rundy Zasadniczej w Gdańsku mają o czym myśleć. Pierwsza czwórka wydaje się niemal pewna, ale przecież na niej sezon się nie kończy. W tej fazie rozgrywek istotny będzie bilans punktowy w pojedynkach z pozostałymi najsilniejszymi zespołami. I tutaj właśnie czkawką odbijać się może porażka ze Startem. To właśnie udany rewanż w Gnieźnie i walka o punkty bonusowe z Bydgoszczą i Grudziądzem wydają się tym, na czym powinni się skupić zawodnicy Lotosu Wybrzeża. Jeśli nie wydarzy się nic zaskakującego, to właśnie te zespoły powinny znaleźć się w kolejnej fazie walki o awans.
Z pewnością mocnymi argumentami w walce o Ekstraligę są fenomenalny Ward i znajdujący się od początku sezonu w wybornej dyspozycji Jonasson. Obaj cały czas udowadniają, iż nie ma dla nich straconych pozycji - jeżdżą i skutecznie, i efektownie. Pewny punkt zespołu stanowi także Zetterstroem, który dopiero w meczu z Polonią po raz pierwszy zszedł poniżej dwucyfrowej zdobyczy punktowej. Gorzej było w Daugavpils, gdzie kapitan zespołu zdobył zaledwie 2 punkty. Chwilowa słabość czy poważniejszy kryzys? Jeśli to drugie, gdańszczanie mogą być w sporych opałach.
Bez wątpienia największym problemem gdańskiego zespołu jest postawa Stachyry. Nieporadność "Davidoffa" jest porażająca. Zawodnik, który w minionym sezonie był liderem zespołu, w tegorocznych rozgrywkach jest "złem koniecznym" - Polakiem, w którego miejsce wskoczyć może wyłącznie któryś z krajowych juniorów (poza Hlibem inni polscy seniorzy w Gdańsku nie startują). Wydaje się, iż gwarancja miejsca w składzie pomoże Stachyrze w spokoju odnaleźć lepsza formę. Niestety, "Davidoff" w dalszym ciągu prezentuje się mizernie. Bez jego punktów walka o awans może okazać się bardzo trudnym zadaniem.
Nikt nie jest w stanie zagwarantować, że za każdym razem jego słabe występy równoważyć będzie dobra jazda Warda, Jonassona i pozostałych gdańskich żużlowców. Renat Gafurow błysk żużlowego geniuszu pokazał w Daugavpils. Czy stać go jednak na regularne i wysokie zdobycze punktowe? Z kolei Max wydaje się być dosyć solidnym ligowcem, któremu przydarzyć się może zarówno rewelacyjny występ (w Rybniku) jak i totalna kompromitacja (w Grudziądzu). Z pewnością pozytywnym aspektem jest postawa Pawła Hliba, który jeździ bardzo widowiskowo i zdobywa ważne punkty. Wciąż jednak w jeździe "Hlipka" brakuje udanych występów w meczach wyjazdowych. Czy 6 punktów i 4 bonusy w Daugavpils to zwiastun poprawy?
Lotos Wybrzeże Gdańsk w statystykach (średnie biegowe po VII kolejce DM I ligi)
1. Darcy Ward - 2,615
2. Thomas Hjelm Jonasson - 2, 484
3. Magnus Zetterstroem - 2,118
4. Mikael Max - 1,955
5. Paweł Hlib - 1,813
6. Dawid Stachyra - 1,292
7. Damian Sperz - 0,762
8. Renat Gafurow - 1,769 (niesklasyfikowany, wystartował w 13 biegach)
9. Marcel Szymko - 1,286 (niesklasyfikowany, wystartował w 7 biegach)