- Minęły 4 lata od momentu powołania zarządu stowarzyszenia CKM Włókniarz. Szczególnie w pierwszym roku naszej działalności był to okres bardzo trudny dla nas. Z wielu stron odczuwaliśmy bowiem niezrozumienia naszych intencji, nieprzychylność mediów, a także trudną współpracę ze spółką akcyjną. Nie mieliśmy bazy sportowej, ani warsztatowej. Właściwie zaczynaliśmy pracę od podstaw. Ogłosiliśmy nabór adeptów, zakupiliśmy części i motocykle. Zaczęliśmy po prostu szkolenie. Wspólnie z MOSiRem, jako zarządcą obiektu, stworzyliśmy z magazynu pomieszczenia biurowe. Konieczna była również budowa warsztatu klubowego. Bez tych inwestycji ani spółka, ani stowarzyszenie CKM Włókniarz nie mogłyby normalnie funkcjonować. Poprzez rozbudowę zadaszenia i utwardzenia podłoża kostką brukową znacznie powiększyliśmy powierzchnię parkingową. Wszystkie te inwestycje okazały się bardzo potrzebne i ciężko byłoby obecnie wyobrazić sobie życie bez nich - podczas czwartkowych obrad Mirosław Ziębaczewski wrócił pamięcią do pierwszych miesięcy działalności zarządu pod jego prezesurą.
Sternik częstochowskiego klubu podczas swojego wystąpienia postanowił poruszyć również kwestię współpracy stowarzyszenia z pozostałymi podmiotami żużlowymi pod Jasną Górą, czyli Włókniarzem SA i miniżużlowym Uczniowskim Środowiskowym Klubem Sportowym Speedway. - Poprawa bazy oraz zakup sprzętu pozwoliły na stworzenie tzw. częstochowskiej szkoły żużla. Szkoleniem objętych jest kilkunastu adeptów i na mocy umowy z UŚKS Speedway trenują u nas zawodnicy z tego właśnie klubu. Również corocznie parafujemy umowę współpracy ze spółką CKM Włókniarz. Na jej podstawie nieodpłatnie przekazujemy do drużyny ligowej najzdolniejszych juniorów. Organizujemy wspólne zajęcia treningowe, obozy sportowe, a także wspomagamy finansowo i sprzętowo zawodników przekazywanych do spółki akcyjnej. Chciałbym w tym miejscu podziękować działaczom UŚKS Speedway oraz CKM Włókniarz SA za współpracę i zrozumienie, szczególnie w ostatnim okresie. Pragnę zapewnić w imieniu swoim, jak i zarządu, że wszystkie nasze decyzje i działania były podyktowane wyłącznie dobrem i rozwojem częstochowskiego żużla - kontynuował 53-latek.
Zdaniem Ziębaczewskiego ważnym elementem szkolenia w Częstochowie w ciągu ostatnich czterech lat były występy młodych adeptów w rozgrywkach ligi amatorskiej. - W omawianym okresie nasi adepci: Piotr Foltyński, Cezary Romańczuk, Paweł Ratoń, Damian Wiśniewski, Michał Bednarek, Patryk Piaszczyk, Dawid Bąk i Marcin Stolarczyk uzyskali licencje "NŻ", które też w znacznym stopniu poprawiły ich styl jeździecki.
- Licencję "NŻ" miał też Artur Czaja. Wystartował w dwóch imprezach amatorskich - pomógł w przemowie prezesowi jego syn, Dominik Ziębaczewski, który podczas ostatniej kadencji pełnił w stowarzyszeniu CKM Włókniarz stanowisko kierownika drużyny młodzieżowej i amatorskiej. - Dokładnie - przytaknął starszy z rodu Ziębaczewskich.
Gwoli ścisłości nadmienić należy, iż obaj panowie podczas czwartkowych wystąpień pominęli dwóch wychowanków Włókniarza, którzy również związani byli z rozgrywkami nieprofesjonalnych, a mianowicie: Łukasza Bojarskiego oraz Huberta Łęgowika. To jednak nie jedyne faux pas popełnione podczas przemowy. Do takiego zaliczyć można bowiem również gloryfikację rozgrywek amatorskich w odniesieniu do każdego żużlowca, który występował w tej rywalizacji na 2 okrążenia.
Nietaktem jest po prostu wrzucanie wszystkich tych nazwisk do jednego kotła. O ile w przypadku Dawida Bąka, czy Cezarego Romańczuka liga amatorska rzeczywiście przyniosła wymierny skutek, to w odniesieniu do innych zawodników już niekoniecznie. Wspomniana dwójka w rywalizacji z zawodnikami nieprofesjonalnymi brała bowiem udział w momencie apogeum tych rozgrywek. Dzięki temu mogła liczyć na regularne jazdy na wielu torach w całej Polsce, a co za tym idzie stałe podnoszenie swoich umiejętności.
Nie wszyscy z wymienionych adeptów mieli jednak tyle szczęścia, co wspomniani Romańczuk i Bąk. Dla przykładu nadmienić należy tylko, iż Michał Bednarek i Marcin Stolarczyk nie wzięli udziału w ani jednym wyścigu zawodów amatorskich. Rozgrywki nieprofesjonalnych nie mogły mieć i nie miały więc żadnego wpływu na poziom prezentowany przez tych jeźdźców. Ciężko wysnuwać także wnioski, że Artur Czaja do obecnego, całkiem niezłego jak na swój wiek, kunsztu jeździeckiego doszedł dzięki rywalizacji wśród amatorów. Tak, jak podczas zebrania wspomniał syn prezesa, 17-letni zawodnik Włókniarza wziął udział przecież w zaledwie dwóch tego typu imprezach.
W dalszej części podsumowania Ziębaczewski skupił się już na zawodnikach, którzy stali się pełnoprawnymi żużlowcami. - Cezary Romańczuk, Dawid Bąk, Adrian Osmólski, Marcin Bubel, Rafał Malczewski, Łukasz Bojarski, Damian Synowiec, Artur Czaja, Hubert Łęgowik oraz Mateusz Borowicz uzyskali certyfikaty "Ż". Na tak szybkie osiągnięcie wysokiego poziomu sportowego przez tych adeptów miało wpływ wiele czynników, m.in. pracowitość szkoleniowców w osobach: Andrzeja Jurczyńskiego, Jana Krzystyniaka, a obecnie Wiktora Jastrzębskiego i Andrzeja Puczyńskiego. Dużą rolę w szkoleniu odegrał udział zawodników w mistrzostwach Polski nieprofesjonalnych. Możliwość startów na różnych torach w Polsce, rywalizacja z innymi zawodnikami z pewnością pomogły w szybkim rozwoju. W tym miejscu chciałbym podziękować osobom, które startowały w tych rozgrywkach i jednocześnie pomagały młodym zawodnikom.
Stowarzyszenie CKM Włókniarz oprócz pracy z młodzieżą przez ostatnie cztery lata skupiło się również na organizacji szeregu imprez. - Byliśmy organizatorem wielu zawodów sportowych i charytatywnych, jak chociażby: Młodzieżowe Drużynowe Mistrzostwa Polski, Młodzieżowe Mistrzostwa Polski Par Klubowych, Liga Południowa, Puchary Gorących Serc. Niewątpliwie największymi imprezami w omawianym okresie były: finał Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów oraz ćwierćfinał Indywidualnych Mistrzostw Świata - wyliczał prezes.
Piastujący od 1 czerwca 2007 roku stanowisko sternika zarządu stowarzyszenia CKM Włókniarz, Mirosław Ziębaczewski twierdzi, że podstawą funkcjonowania speedwaya w Częstochowie na wysokim poziomie jest jedność całego środowiska. - Od momentu powierzenia mi zaszczytnej funkcji prezesa wraz z zarządem klubu uważaliśmy i nadal uważamy, że naszą siłą jest jedność środowiska żużlowego. Dobra współpraca na linii stowarzyszenie, spółka i UŚKS Speedway jest gwarantem funkcjonowania żużla w Częstochowie na wysokim poziomie. Pomimo wielu prób podzielenia nas, kłamliwych zarzutów, czy bezpodstawnych oskarżeń nie ugięliśmy się i za to wszystkim dziękuję. Niejednokrotnie udowodniliśmy, że drogi jest nam żużel i droga jest nam ekstraligowa drużyna. Szczególnie w ostatnim okresie, kiedy zespół seniorski został bez sponsora, a nas próbowano przekonać o zaprzestaniu pomocy i współpracy ze spółką akcyjną. Jasno opowiedzieliśmy się wówczas za dalszym wspólnym działaniem. Myślę, że mamy powody do zadowolenia, gdyż nasi wychowankowie mają możliwość startów w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce i wierzę w to, że będzie ich coraz więcej - twierdzi działacz.
Ważnym partnerem stowarzyszenia podczas ostatniej kadencji oprócz spółki i klubu minspeedwaya był także m.in. samorząd, który rok w rok przekazywał dotacje na szkolenie żużlowego narybku. - W imieniu swoim i zarządu chciałbym podziękować włodarzom miasta za dotychczasową pomoc, licząc jednocześnie, że to wsparcie wróci do poprzedniego poziomu. Dziękuję wszystkim darczyńcom i przyjaciołom, przedstawicielom giełdy, bez których pomocy ten klub by nie istniał, a także zawodnikom, trenerom i pracownikom za ich wsparcie i wkład. Życzę dużo wytrwałości prezesom i zarządom CKM Włókniarz SA oraz UŚKS Speedway. Jestem przekonany, że równie owocnie będziecie współpracować z nowymi władzami stowarzyszenia - dziękował Ziębaczewski.
Na samo zakończenie prezes kilka zdań poświęcił liczącej już aż 65 lat historii żużla w Częstochowie. - Mamy się czym pochwalić. Razem ze spółką akcyjną i Muzeum Częstochowskim wydaliśmy bowiem monografię Włókniarza, której autor Marek Soczyk jest dzisiaj z nami. Książka ta cieszyła się bardzo dużym powodzeniem wśród kibiców. Zorganizowaliśmy również dwie wystawy. Pierwsza poświęcona była tragicznie zmarłemu Bronisławowi Idzikowskiemu, natomiast kolejna związana była z obchodami 60-lecia klubu. Obie wystawy, które zorganizowane zostały przez wszystkie podmioty funkcjonujące w częstochowskim żużlu, cieszyły się bardzo dużym popytem wśród kibiców. Nadmienię również, iż wyremontowaliśmy nasz sztandar klubowy - zakończył swoje przemówienie.
Dbanie o tradycję i historię w dzisiejszych skomercjalizowanych czasach jest na pewno ważnym aspektem w życiu każdego klubu sportowego. Należy przyklasnąć więc tylko środowisku żużlowemu w Częstochowie za organizowanie w ciągu ostatnich kilku lat wielu tego typu akcji, których pomysłodawcą był zazwyczaj niezwykle szanowany wśród kibiców Lwów, Marek Soczyk.
Niestety, jednocześnie odnieść można także wrażanie, że działacze Włókniarza zapomnieli trochę o jednej z najstarszych cyklicznych imprez żużlowych w Polsce, a mianowicie o Memoriale im. Bronisława Idzikowskiego i Marka Czernego. Ostatnią odsłonę zawodów, poświęconych żużlowcom biało-zielonych, którzy na torze zostawili to co najcenniejsze, czyli własne życie, przeprowadzono bowiem przed trzema laty, w 2008 roku. Co więcej, była to zaległa edycja imprezy z sezonu 2007.
3-letnia nieobecność memoriału w Częstochowie nie może być w jakikolwiek sposób usprawiedliwiona. Działacze spółki i stowarzyszenia powinni w tym roku zrobić wszystko, aby wskrzesić ten turniej. Zasługuje na to nie tylko całe środowisko żużlowe pod Jasną Górą, ale przede wszystkim ci dawaj tragicznie zmarli zawodnicy.
Wolą czwartkowego zebrania walnego Mirosław Ziębaczewski przez kolejne cztery lata sprawował będzie stery w stowarzyszeniu CKM Włókniarz. W wyścigu o fotel prezesa pokonał on Michała Świącika.