Przed obecnymi rozgrywkami, zawodnicy Betardu Sparty Wrocław nie byli stawiani w roli drużyny, która może sprawić w ekstraligowej rywalizacji niespodziankę. Jak się jednak okazuje, podopieczni Piotra Barona spisują się nad wyraz dobrze. Do czwartej w tabeli Unii Leszno, wrocławianom brakuje tylko jednego punktu. Na swoim koncie, żużlowcy z Dolnego Śląska, mają zwycięstwa nad takimi markami jak jeden z ekstraligowych potentatów, Caelum Stal Gorzów, czy typowana na "czarnego konia" rozgrywek, drużyna Włókniarza Częstochowy.
Betard Sparta sprawia na torze pozytywne wrażenie, nawet mimo że przed sezonem z Wrocławia odszedł wieloletni trener Marek Cieślak, oraz żelazny lider Jason Crump. Dobra postawa wrocławian sugeruje jednak, że mimo teoretycznie słabszego składu, nie należy kwalifikować tej ekipy do tych z dolnej półki. Świadom tego jest trener Caelum Stali, Czesław Czernicki, który przygotowuje swoich zawodników do starcia z wrocławskimi rywalami. - Każdy rywal w Speedway Ekstralidze jest trudny. Jeśli wrocławianie wygrali u siebie różnicą dwudziestu punktów z Włókniarzem Częstochowa, to świadczy o nich, że są wymagającym przeciwnikiem. Dowodem na to są również statystyki i miejsca zajmowane przez zawodników Betardu Sparty w tej klasyfikacji. Bjerre, Janowski, Świderski oraz Jędrzejak to praktycznie pierwsza dwudziestka i trzeba się mieć absolutnie na baczności. Nie można lekceważyć żadnego rywala, nawet jeśli istnieje opinia, że Stal Gorzów to mistrz na własnym torze - zauważył coach z Gorzowa.
Maciej Janowski i Piotr Świderski napsuli w tym roku sporo krwi faworyzowanym ekipom
Wrocławianie cały czas mają szanse na awans do czołowej czwórki, a raczej pewny wydaje się być ich byt wśród drużyn, które po zakończeniu sezonu zasadniczego, staną do walki o medale w rundzie play-off. Czernicki przypomina, że żużel to sport urazowy i ostrożnie podchodzi do typowania ewentualnej przyszłości drużyny Piotra Barona. - Nie powiem teraz czy jest to ekipa, która awansuje do czołowej czwórki, jednak na pewno można ich upatrywać jako kandydata do pierwszej szóstki. Zaczęliśmy dopiero rundę rewanżową sezonu zasadniczego i zostało nam jeszcze sporo czasu. Będę jednak powtarzał do znudzenia, że będą walczyć te zespoły, które zachowają maksymalny potencjał do końca rozgrywek. Szanse mają nawet te drużyny, które dziś zmagają się z problemami. Mam tu na myśli Unię Leszno, którą dotknęło tragiczne pasmo nieszczęść i kontuzji. Żadnej z ekip nie życzę znalezienia się w takiej sytuacji, jednak jest to wkalkulowane w zawód jaki wybraliśmy - przypomniał "Czecze".
Niedzielne spotkanie, poprzedzone będzie kolejną eliminacją z cyklu Grand Prix. Tym razem, piętnastu najlepszych zawodników na świecie, zjedzie się na stadion Parken w Kopenhadze, gdzie rywalizować będą w zawodach oznaczonych szyldem Grand Prix Danii. Ze strony gorzowskiej, o kolejne punkty do klasyfikacji generalnej rywalizować będą Tomasz Gollob i Nicki Pedersen. - Oczywiście tego typu zawody jak Grand Prix, zawsze w jakiś sposób komplikują tok przygotowań do meczu ligowego. Uważam jednak, że z Kopenhagi jest mniej więcej tyle samo co z Pragi i logistykę mamy tak ułożoną, że nasi zawodnicy przyjeżdżają szybko do Gorzowa, śpią, a następnie uczestniczą w krótkim treningu. Ostatnim razem taki system się sprawdził i mamy nadzieję, że tym razem będzie podobnie. Oby nie było jednak w Kopenhadze problemów z pogodą - powiedział.
- Specyfika meczu jest taka, że się walczy od pierwszego do ostatniego biegu. We Wrocławiu jeżdżą zawodnicy, którzy potrafią wygrać z każdym. Niebezpiecznym żużlowcem jest Dennis Andersson, czyli wschodząca gwiazda szwedzkiego speedwaya. Jeździ on bardzo ostro, na pograniczu maksymalnego ryzyka. Z jednej strony trzeba mieć się na baczności, ale z drugiej pokazać podobną determinację, zaciętość i nieustępliwość na torze - dodał na zakończenie Czesław Czernicki.